Kupiłem Xiaomi i... tak zostało
13.10.2017 15:04
Trochę mnie nie było wśród żywych, ale to inna historia, na oddzielny wpis.
Dzisiaj chcę podzielić się na blogu tym jak zostałem zauroczony marką Xiaomi, a konkretnie telefonem budżetowym Xiaomi Redmi 4A.
Telefon jak telefon, nic specjalnego raczej już nikt nie odkryje w tej marce, ale wpis ma na celu podzielenie się wrażeniami z codziennego użytkowania.
Historia zaczęła się po sprzedaży iPhona 5s, gdyż po prostu miałem dość pewnych braków tego jakże nastawionego na zyski systemu, a raczej całego ekosystemu. Szczerze? To i tak najlepsze urządzenia. Tak, precyzja wykonania i jakość działania jest nie do podrobienia. Nie mam nic do modelu jakim jest 5s, po prostu była potrzeba zmiany i tyle. No oczywiście przeważyła jeszcze jedna kwestia, jaką jest ciągłe kupowanie aplikacji, nawet tego co za darmo jest na Androidzie. Nie mam problemu jakoś z ani jednym ani z drugim systemem i odnajduje się w obydwóch, ale osobie, która lubi Linuksa, jakoś zawsze bliżej do Androida. Przynajmniej masz poczucie, że gdzieś tam jest Linuks :).
No i wracając do tego Xiaomi, po pozbyciu się iphona trzeba było coś kupić, więc tym razem padło na telefon za nie wygórowane pieniądze i po obyciu się w temacie (czytaj: zmiana pracy gdzie sprzedajesz tego na pęczki) padło na telefon mało awaryjny i w miarę działający, za nie duże pieniądze: Xiaomi Redmi 4A z 32GB pamięci na dane.
Dla zainteresowanych, odsyłam na stronę gdzie można przeczytać specyfikację.
Jak wypada to w praktyce?
Otóż aparat robi zdjęcia na poziomie przyzwoitym, szału nie ma, ale jako pstrykadło może być. Tutaj wróce do iPhona… 5s robi zdjęcia przynajmniej w moim odczuciu 27 razy lepiej. :) Wyświetlacz przeciętny, ale bardzo jasny i to mi się podoba. Nie ma problemu z odczytem jego, nawet przy dużym oświetleniu z zewnątrz, a regulacja automatyczna dodaje tylko smaczku. 2GB RAM przynajmniej dla mnie wystarcza na razie i nie widzę jakichkolwiek spowolnień czy zacięcia, tutaj znowu przytoczę 5s - oj, zdarzało mu się. :) Największym atutem jest bateria. Przy włączonym WiFi potrafi spokojnie wytrzymać u mnie 4dni. Kilkanaście rozmów dziennie, trochę neta, poczta… Mały dodatek w tym telefonie umila mi życie, gdy nie chce mi się szukać pilota np., od telewizora. Redmi 4A ma wbudowany port IRDA i aplikację do „bycia pilotem”, więc dla mnie jest to spoko bajer.
Na koniec: Urządzenie za kwotę 599zł np.: w sieci Komputronik jest warte uwagi i dla osoby, która potrzebuje telefonu do rozmów, facebooka itp., a nie potrzebuje flagowca, w zupełności wystarcza.
Jeśli dotrwałeś do końca, to wiedz, że jest to moja opinia prywatna, a nie żaden benchmark. Wpis miał na celu pokazanie, że telefon za przysłowiowe 600zł może być dobrym kompanem na co dzień. Szukasz czegoś mocniejszego? Weż Redmi 4X. Samsung mi się nie podoba i to moja opinia. LG jest tak plastikowe że szkoda tego do ręki brać. Kompromisem dla niektórych między ceną a wydajnością może być właśnie marka Xiaomi.
PS. Drodzy czytelnicy, z racji tego iż wiele się u mnie zmieniło i w ramach pracy mogę co nie co potestować lub wyrazić o czymś opinię mając to w rękach, to zwracam się z prośbą o podsuwanie propozycji „jaki sprzęt wziąć na testy”.
Pozdrawiam serdecznie.