LG Nexus 5 - test mobilnego potworka
Historia serii Nexus sięga 2010 roku. Wtedy to powstał pierwszy smartfon wyprodukowany przy współpracy Google i HTC, a w kolejnych latach Google powierzyło realizację swoich wizji na temat smartfonów Samsungowi oraz LG. Czym w ogóle jest seria Nexus? W założeniach miał to być sprzęt przeznaczony dla deweloperów, którzy mieliby do dyspozycji urządzenia z czystym Androidem. O ile założenia te faktycznie się sprawdziły w przypadku HTC Nexus One i Samsung Nexus S, o tyle wraz z nadejściem Samsunga Galaxy Nexus sytuacja się zmieniła. W praktyce Nexus stał się marką rozpoznawalną i cenioną również wśród mniej zaawansowanych użytkowników. Prawdziwy boom marki Nexus nastąpił wraz z poprzednim modelem smartfona LG Nexus 4. Jego wielki sukces okazał się niespodzianką dla wszystkich. Z jednej strony popularność Nexusa 4 nie powinna specjalnie dziwić, ponieważ smartfon w dniu premiery cechował się ciekawym designem, niezłą specyfikacją i mocno konkurencyjną ceną. Z drugiej zaś należy pamiętać, że urządzenia serii Nexus są dość specyficzne ze względu na czystego Androida, a ich dystrybucja nigdy nie była ich mocną stroną. Zatem czy nowy Nexus 5, który swoją premierę miał 31 października 2013 roku jest godnym następcą „czwórki”? W skrócie wygląda na to, że tak. Nexus 5 to elegancki, dobrze wykonany i szybki smartfon dostępny za rozsądną cenę. Jest to sprzęt, który naprawdę można bardzo polubić.
Design i jakość wykonania
Nexus 5 to następca popularnej „czwórki” więc śmiało można porównywać te dwa smartfony, by móc dostrzec zmiany jakie poczyniono. Z zewnątrz zaszło kilka zmian. Bryła smartfonu jest podobna do swojego poprzednika co nie powinno szczególnie dziwić, tym bardziej, że również Galaxy Nexus cechował się podobną bryłą. Zmiany jednak zaistniały. Jeśli chodzi o wymiary to Nexus 5 jest wyższy o 4mm, szerszy o 0,5mm, cieńszy o 0,5mm i lżejszy o 9g w porównaniu z poprzednim modelem. Ciężko stwierdzić, czy są to zmiany na plus, czy też nie. Należy jednak pamiętać, że w Nexusie 5 mamy wyświetlacz o 0,25” większy niż w poprzedniku. Wg mnie wymiary są dobrane dobrze, całość sprawia bardzo dobre wrażenia wizualne, ale również pozwala na wygodny chwyt urządzenia i jego używanie. Wykonanie produktu jest bardzo staranne. Konstrukcja jest sztywna, nic się nie wygina ani nie ugina. Spasowanie elementów jest bez zastrzeżeń. Tył smartfonu i jego boczne krawędzie wykonane są z gumowanego tworzywa sztucznego, bardzo podobnego do tego jakie zostało zastosowane w tablecie Nexus 7 2013. Materiał jest miły w dotyku i sprawia wrażenie solidnego. Pozbyto się mało praktycznego i mało wytrzymałego szkła zastosowanego w Nexusie 4 i postawiono na gładką gumowaną powierzchnię. Dla mnie jest to niewątpliwa zmiana na plus. Smartfon pewniej leży w dłoni i nie wyślizguje się nawet przy dłuższym użytkowaniu, lub korzystaniu z niego w ruchu. Z tyłu znajdziemy również oczko aparatu (8MPx z optyczną stabilizacją obrazu OIS), horyzontalnie umieszczone wytłoczone logo Nexus i niewielkie logo producenta. Warto dodać, że na żywo smartfon prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na wszelkich zdjęciach, czy renderach. Docenia się również węższe ramki po bokach ekranu, a ramki górna i dolna wcale nie przeszkadzają. Ramki okalające ekran w nowym Nexusie 5 wydają się odpowiednich rozmiarów, pozwalając na komfortowe spoczywanie na nich kciuków i nie są one przesadzone jak np. w Sony Xperia Z1. Nad ekranem od lewej znajduje się kamera do wideo rozmów, centralnie umieszczony głośnik, a z prawej czujniki: zbliżeniowy i światła. Pod ekranem centralnie umieszczona została dioda powiadomień. Cały przedni panel urządzenia jest pokryty szkłem GorillaGlass 3. Na dolnej krawędzi w centralnym położeniu został umieszczony port microUSB (SlimPort), a okalają go dwie dziurkowane maskownice. Lewa ukrywa w sobie głośnik, a prawa mikrofon. Na górnej krawędzi znajdziemy wejście słuchawkowe 3,5mm oraz dodatkowy mikrofon służący do odszumiania. Boczne krawędzie to już pełna klasyka, na prawej mamy przycisk usypiania i tackę na microSIM, a na lewej przyciski regulacji głośności. Warto dodać, że oba te przyciski są ceramiczne i zachowują się bardzo dobrze, a ich klik jest dobrze wyczuwalny. Jeśli chodzi o wady w designie jak i jakości wykonania to trudno takie dostrzec. Warto jednak zaznaczyć, że Nexus 5, tak jak każdy przedstawiciel rodziny Nexus (prócz Nexus One), nie posiada slotu na karty microSD. Będziemy się musieli zatem zadowolić tym co dostarczył nam LG z Google (dostępne są wersje o pojemności 16 i 32GB). Brak możliwości rozszerzenia pamięci dla jednych może być wadą, dla innych nie. Tutaj każdy musi samemu ocenić jak jest w jego przypadku. Ja sam podchodzę do tego w ten sposób: brak slotu microSD nie jest wadą, natomiast jego ewentualna obecność jest zawsze zaletą. Dodatkowo należę, do osób, które nie są wstanie zapełnić tych dostępnych ponad 12GB dla użytkownika, więc dla mnie problem nie istnieje.
Hardware
Podzespoły zamontowane w Nexusie 5 są bardzo przyzwoite. W chwili premiery były to najlepsze dostępne podzespoły, co jest lekkim zaskoczeniem, gdyż żadne z wcześniejszych urządzeń serii Nexus nigdy nie dysponowało najmocniejszymi podzespołami. Owszem montowano układy bardzo wydajne, ale nigdy nie najwydajniejsze. Tym razem Google postanowił pójść na całość i stworzyć smartfon, który specyfikacją nie będzie odbiegał od topowych urządzeń. Zastosowany procesor to czterordzeniowa jednostka Qualcomm Snapdragon 800 o taktowaniu 2,26GHz (ten sam procesor zastosowano w innych topowych urządzaniach: LG G2, Sony Xperia Z1, Samsung Galaxy Note 3). Całość jest wspierana przez 2GB pamięci RAM, a dostępne pojemności dyskowe to 16 i 32GB. Nexus 5 oczywiście wspiera wszystkie popularne częstotliwości dla 3G jak i LTE (w Polsce działa wersja europejska D821). Bez problemu obsługuje popularne w Polsce karty Aero2 (Bezpłatny Dostęp do Internetu) jak i częstotliwości LTE. Całość jest zasilana baterią o pojemności 2300mAh, która wspiera ładowanie bezprzewodowe Qi.
Ekran
Ekran w nowym Nexusie 5 jest dobry. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Niespełna pięciocalowy (4,95”) wyświetlacz ma wysoką rozdzielczość 1920x1080px, co daje duże zagęszczenie 445ppi (pikseli na cal). Dodatkowo matryca jest jasna (testy pokazują, że jest to grubo powyżej 400nt), a kontrast jest dobry, choć do AMOLEDów jeszcze brakuje. W praktyce obraz jest bardzo wyraźny, piksele nie są dostrzegane gołym okiem, kąty widzenia są dobre (w końcu to IPS) choć doskwierają po przekątnej, a kolorystyka i odwzorowanie barw to wyższa smartfonowa półka. Ekran jest jedną z największych zalet nowego modelu. Jest to duży skok w porównaniu ze starszym modelem. Różnica w jakości wyświetlanego obrazu z zeszłorocznym modelem jest wielka, czego przyczyną w głównej mierze jest rozdzielczość FullHD. Warto dodać, że jako były użytkownik Galaxy Note z ekranem AMOLED, które uważam za najlepsze ekrany do smartfonów, nie miałem problemu z przyzwyczajeniem się do ekranu IPS LCD. Kolory są w miarę żywe, kąty widzenia nieznacznie tylko gorsze, i tak naprawdę tylko mniejszy kontrast najbardziej doskwierał. Nie mniej każdy z typów ekranów ma swoje wady jak i zalety, a tak naprawdę i tak wszystko sprowadza się do preferencji wizualnych użytkownika.
Bateria
Bateria w chwili prezentacji smartfonu była powodem częstych dyskusji i spekulacji. Działo się tak za sprawą tego, że zastosowano baterię o niezbyt dużej pojemności w stosunku do innych topowych modeli. Dodatkowo powodem do niepokoju była przeciętna długość pracy na baterii Nexusa 4. W nowym modelu co prawda zastosowano baterię o nieco większej pojemności 2300mAh (w stosunku do 2100mAh w Nexusie 4), ale doszło do zmian w specyfikacji. Ekran urósł i otrzymał wyższą rozdzielczość, a podzespoły zamontowane w Nexusie 5 to najwydajniejsze układy, które mają apetyt na energię. Mając to na uwadze obawy i niezaspokojenia w związku z baterią w Nexusie 5 mogły się pojawić. Na całe szczęście okazały się niesłuszne. W moim przypadku bateria wystarcza na korzystanie ze smartfonu przez około 2 dni przy wyświetlaczu aktywnym przez ok. 3,5 godziny. Z kolei bardzo aktywne korzystanie z Nexusa 5 pozwala na przepracowanie około 15‑18 godzin na baterii, tak więc można być spokojnym a to, że smartfon dotrwa do wieczora. Uważam to za wynik naprawdę dobry, ponieważ pozwala mi na ładowanie Nexusa 5 co drugą noc, przy niezbyt wymagającym korzystaniu, lub co noc, przy jego intensywnym wykorzystaniu.
Pod względem baterii i czasu pracy na jednym ładowaniu Nexus 5 nie ma czego się wstydzić, choć nie jest to też rekordzista. Co prawda daleko mu do moich osiągów jakie miałem na Galaxy Note, gdzie osiągałem spokojnie ponad 48 godzin z ekranem w okolicach 5 godzin, no ale nie ma co się dziwić. Bateria mniejsza, ekran wysokiej rozdzielczości no i podzespoły zdecydowanie wydajniejsze muszą mieć swój apetyt na prąd. Należy też pamiętać, że czas pracy na baterii to bardzo dyskusyjna sprawa i ciężko go porównywać. Każdy z nas w inny sposób korzysta z urządzenia. Jeden wykorzystuje go tylko do przeglądania stron WWW, inny lubi pograć, a trzeci pooglądać filmy. Ja z kolei korzystam z Nexusa 5 w sposób mieszany. Przede wszystkim pochłaniam treści na stronach WWW, ale lubię sobie czasami w coś zagrać lub coś obejrzeć na YouTube bądź bezpośrednio z pamięci telefonu. Posiadam synchronizację 4 kont Google, do tego trochę Facebooka, muzyki, Spotify, synchronizację Dropbox, One Drive czy też Office 365 Mobile. Warto zaznaczyć, że pomimo iż Nexus 5 i mój operator sieci komórkowej wspiera LTE to korzystam z sieci 3G, co również ma wpływ na żywotność baterii. W każdym razie bateria daje radę i nikt nie powinien być nią zawiedziony.
System i wydajność
Nexus 5 jest pierwszym urządzeniem pracującym pod kontrolą Androida 4.4 KitKat. Owszem system ten został już wydany w postaci aktualizacji dla innych urządzeń, nie mniej premiera nowej wersji Androida miała właśnie miejsce na Nexusie 5. Zaszło kilka znaczących zmian w systemie. Zmieniła się kolorystyka interfejsu, gdzie kolor niebieski postanowiono zastąpić zabrudzoną bielą. Zmiana kosmetyczna, ale uważam, że potrzebna, by nieco ożywić interfejs. Pojawił się również nowy launcher Google Experience (Now), który wprowadza nieco nowości. Można w końcu zmieniać ilość ekranów domowych, a na najbardziej wysuniętym ekranie na lewo czeka na nas asystent Google Now (który można całkowicie wyłączyć, i którego przydatność w Polsce jest mocno dyskusyjna). Ikony są zdecydowanie większe, a z szuflady z aplikacjami zniknęła zakładka z widgetami, które są dostępne z poziomu preferencji ekranu głównego (przytrzymanie palca na ekranie domowym). Belka górna z powiadomieniami/przełącznikami i pasek dolny z przyciskami ekranowymi są od teraz przezroczyste. Nowością jest tryb nasłuchiwania, który aktywuje asystenta Google po wypowiedzeniu frazy „Ok Google”. Za jego pomocą można zapytać o pogodę w danym miejscu, ustawić alarm, czy wybrać numer. Niestety nie współpracuje to z językiem Polskim. Android 4.4 KitKat przyniósł ze sobą nowy dialer. Został on całkowicie przebudowany i przynosi kilka nowości. Przede wszystkim mamy szybki dostęp do ulubionych i najczęściej wybieranych kontaktów. Jest możliwość wyszukiwania miejsc w pobliżu jak i wybierania T9. Pozbyto się aplikacji SMS, która została zastąpiona aplikacją Hangouts, która mi osobiście nie przypadła do gustu. Na szczęście, można bezproblemowo zainstalować inną aplikację do obsługi SMS i ustawić ją jako domyślną (ja korzystam z 8SMS). Dodano również wsparcie dla bezprzewodowego drukowania w oparciu o Cloud Print jak i możliwość płatności zbliżeniowych z wykorzystaniem NFC i Google Wallet. Oprócz tego system dostał wsparcie dla ART, alternatywnego środowiska uruchomieniowego. Obok domyślnego Dalvika dostępny jest wspomniany ART (Android RunTime), który można uaktywnić w opcjach programistycznych. Rozwiązanie to może mieć pozytywny wpływ na szybkość działania systemu i aplikacji, jak również czas pracy na baterii. W Androidzie 4.4 KitKat środowisko uruchomieniowe ART jest traktowane jako środowisko testowe, które może nie być stabilne. Całkiem możliwe, że w kolejnej odsłonie Androida ART całkowicie zastąpi wysłużonego już Dalvika.
Sam system działa naprawdę żwawo i bez zająknięcia, wszystkie animacje są płynne. Wszystko działa tak jak powinno. Szybkość działania jak i reagowania nie pozostawia nic do życzenia. Z pewnością jest to zasługa mocnego procesora, ale nie bez znaczenia jest dobra optymalizacja systemu. Wydajność samego smartfona jest naprawdę dobra. Średnie wyniki w popularnych benchmarkach Qudrant i Antutu oscylują odpowiednio w okolicach: 8200 i 30200 punktów. To dosyć sporo, choć nie jest to czołówka. Wielu może zdziwić dlaczego Nexus 5 pomimo identycznych podzespołów osiąga w benchmarkach niższe wyniki. Należy tutaj przypomnieć o nie do końca uczciwej praktyce producentów, którzy w swoich modyfikacjach Androida wymuszają pracę procesora przez cały czas na 100% podczas wykonywania testów benchmarkowych. Ma to na celu tak naprawdę tylko i wyłącznie zrobienie efektu WOW, czego urządzenia z czystym Androidem robić nie muszą. Często wysokie wyniki w benchmarkach nie odzwierciedlają wydajności podczas pracy z systemem, gdzie interfejs nie jest płynny, a aplikacje potrzebują czasu do namysłu. Nexus 5 absolutnie z tym nie ma żadnego problemu i powinien być niewątpliwie stawiany jako przykład płynnego, szybkiego i dobrze zoptymalizowanego smartfonu z Androidem. Wszelkie gry (RR3, DeadTrigger, Asphalt 8, Modern Combat 4) testowane przeze mnie działały prawidłowo i bez spowolnień. Również przeglądanie plików PDF o sporej wadze (ponad 300MB) nie sprawiało jakiegoś wielkiego problemu. Owszem nie wszystko zostało od razu wczytane ale jest to normalne. Jeżeli chodzi zatem o wydajność możemy być spokojni, Nexus 5 to naprawdę mobilny potworek, który daje radę.
Ceny, dostępność i gwarancja
(Nie)miłą niespodzianką jest cena w Polsce, która wbrew pierwszym pogłoskom okazała się na polskim rynku o 100zł niższa niż Nexusa 4 w chwili premiery, i która kształtuje się następująco: 1799zł za wersję 16GB. Z jednej strony powinniśmy być zadowoleni, ponieważ smartfon jest tańszy od poprzednika, a jego premiera nastąpiła zdecydowanie szybciej. Z drugiej jednak, należy pamiętać, że pierwotnie smartfon został wyceniony na 349 dolarów (bądź euro). Tak więc różnica jest dosyć spora, biorąc pod uwagę, że w innych krajach Europy Nexusa 5 można mieć w przeliczeniu za około 1500zł. Na całe szczęście rynek szybko zweryfikował te ceny i po około miesiącu od polskiej premiery, smartfona pochodzącego z polskiej dystrybucji, można bez problemu nabyć za kwotę 1599zł w sklepach. Jest to zdecydowanie bardziej uczciwa cena. Warto też wspomnieć, że Nexus 5 jest dostępny u fioletowego operatora, co może być również niezłą opcją zakupu smartfona. Zawsze pozostają jeszcze portale aukcyjne, gdzie ceny wydają się być najbardziej atrakcyjne. Warto jednak wspomnieć o gwarancji Nexusa 5. Gwarancja w przypadku starszego modelu wywołała wiele dyskusji. LG bowiem nie honorowało gwarancji urządzeń niepochodzących z polskiej dystrybucji. Zatem osoby, które zdecydowały się na kupno urządzenia pochodzącego z zagranicy były pozbawione tej gwarancji, choć z drugiej strony zaoszczędziły na samym sprzęcie. W przypadku Nexusa 5, sprawa wygląda nieco lepiej. LG honoruje gwarancję na urządzenia pochodzące z Unii Europejskiej, ale tylko w przypadku posiadania oryginalnego pierwotnego dowodu zakupu. Dlatego też warto o to ewentualnie dopytywać kupując smartfona na aukcjach bądź w komisach, jednak już teraz mogę powiedzieć, że w zdecydowanej większości przypadków gwarantem będzie sprzedający, gdyż wystawi on swój paragon. Chcąc mieć bezproblemową gwarancję honorowaną w serwisie LG w Polsce kupujący ma 4 możliwości: zakup w jednym ze sklepów mających Nexusy 5 z polskiej dystrybucji (Komputronik, X‑KOM, Sferis, EURO itd.) gdzie ceny zaczynają się od 1599zł, zakup u fioletowego operatora, zakup na serwisach aukcyjnych sprzętu z polskiej dystrybucji (odsprzedaż od operatora, bądź sprzęt z drugiej ręki) i kupno w zagranicznym (np. niemieckim) sklepie Google Play na siebie (własne konto Google) i skorzystania z usług mailbox.
Problemy bądź ich brak
Bardzo rzadko zdarzają się produkty idealne, a szczególnie ich pierwsze wersje. Przeważnie to użytkownicy weryfikują ich jakość i zwracają uwagę na problemy, które nie były widoczne w czasie projektowania i testowania urządzenia. Nie inaczej jest w przypadku Nexusa 5. Użytkownicy pierwszych wersji smartfonów uskarżali się na cichy głośnik i grzechoczący przycisk zasalania. Reakcja ze strony LG i Google nastąpiła i pojawiły się poprawione egzemplarze (podobne mini poprawki przechodził Nexus 4). Maskownica głośnika posiada nieco większe otwory, pozwalając dźwiękowi na lepsze jego rozprzestrzenianie się, zaś przycisk zasilania przeszedł delikatne poprawki. Generalnie zmiany można uznać za udane, gdyż osoby korzystające ze sprzętów produkowanych już w 2014 roku (z założenia poprawione) nie uskarżają się na cichy głośnik, a oprócz lekkiego luzu przycisk zasilania działa bez zastrzeżeń. Osobiście w moim egzemplarzu posiadam właśnie ten lekko luźny przycisk zasilania, natomiast nie jest to absolutnie żaden problem, przycisk działa jak należy, klik jest mocno wyczuwalny, i nie wydobywają się z niego żadne nieprzyjemne dźwięki. Osobiście uważam, że poziom wibracji jest zbyt słaby. Być może po prostu przywykłem do tego jaki miałem w Galaxy Note, który był bardzo mocny, na tyle, że będąc piętro niżej czułem (słyszałem), że telefon wibruje na biurku na górze, poważnie. Wibracje w Nexusie 5 są jakby takie miękkie, no i troszkę głośne. Z tego co udało mi się doczytać, jest to jednak problem software’owy, gdyż wraz z aktualizacją do Androida 4.4.2 Google postanowił zmniejszyć poziom wibracji do 63%. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie aby po zrootowaniu urządzenia dowolnie zmieniać intensywność wibracji dodatkowymi programami, bądź modyfikacjami w kernelu. Owszem w sieci można znaleźć osoby narzekające na wady ekranu (wyciek światła, bad piksele), ale są to rzeczy nieuniknione. Nie jest możliwe, aby każdy egzemplarz był w 100% pozbawiony wad. Nie mniej ja żadnego z tych problemów nie mam i miejmy nadzieję, że mieć nie będę. O innych wpadkach LG nie słychać, więc wygląda na to, że Nexus 5 jest całkiem udanym konstrukcyjnie smartfonem, w którym proces produkcji przebiega póki co bezproblemowo.
Smartfon idealny?
Muszę przyznać, że nowy Nexus 5 przerósł moje oczekiwania. Jako były użytkownik Galaxy Note zostałem dopieszczony przez duży ekran w rozdzielczości HD i proporcjach 16:10. Do tego był to AMOLED, którego uwielbiam. Nieco obawiałem się przesiadki, na mniejszy wyświetlacz IPS. Moje obawy okazały się niesłuszne. Wielkość ekranu jest akceptowalna (mniejszy na pewno dla mnie by nie mógł być), a jedyne do czego mogę się przyczepić to kąty widzenia po przekątnej i kontrast. Reszta to czysta poezja. Miłą odmianą jest poręczność, telefon świetnie leży w dłoni, a obsługa jedną ręką nie sprawia problemów (choć i Galaxy Note obsługiwałem bezproblemowo jedną ręką). Jakość wykonania mnie zachwyciła. Ostatnim sprzętem, który miałem i był tak dobrze wykonany to BlackBerry Storm 9500. Zachwyciła mnie również płynność działania i niezawodność, pomimo tego, że korzystałem już z czystego Androida na innych sprzętach czy też Nexusie 7 I i II. Nexus 5 to najlepsze co mogło przytrafić się Androidowi. To kwintesencja mobilności, wydajności, niezawodności, która w końcu pozwala cieszyć się w pełni z ogromnych możliwości i zalet Androida. Zaryzykuję stwierdzenie, że decydując się na ten smartfon nie idziemy na żaden kompromis. Wszystko jest takie jak powinno być i działa tak jak należy. Naprawdę bardzo ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić. Wyznaje zasadę, o czym wspominałem wyżej, że brak slotu microSD nie jest wadą (jego obecność jest za to zaletą), natomiast zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to zdecydowanie wada. Czas pracy na baterii również mógłby być lepszy, ale jest on absolutnie zadowalający. Aparat posiada optyczną stabilizację obrazu i robi dobre zdjęcia, na poziomie najlepszych telefonów zeszłego roku, choć i tu jest miejsce do poprawy. Tak więc czy jest to smartfon idealny? Jak widać zdecydowanie nie. Zresztą nie ma smartfona idealnego, każdy ma swoje wady i zalety, nie mniej Nexus 5 jest w tej chwili najbliżej ideału z całej stawki.
__________________
źródło grafiki: PlaceIT