Ruletka z Windows Update, czyli nawet ja czasem tracę cierpliwość
14.01.2019 22:38
Należę do użytkowników, których trudno nazwać "fanbojami" lub "ewangelizatorami" (choć dzieje się to notorycznie), używam przekroju systemów, starając się dostosowywać je do scenariuszy, w których ich potrzebuję. Mam wiele maszyn, fizycznych i wirtualnych, na których zainstalowana jest moja ukochana Fedora, ale na pulpicie nie ruszam się nigdzie poza Windows (z WSL). Nawet macOS czasem wchodzi mi w drogę. Wynika to z tego, że większość rzeczy ściśle użytkowych najszybciej wykonuję właśnie na Windows. Moje wieloletnie przyzwyczajenia, przyspawające mnie do workflow z Windows 2000, sprawiają, że rytualnie obieram każde nowe Okienka ze zbędnych mi nowości. Zawód wymusza na mnie bowiem korzystanie zawsze z wersji najnowszej.
Dlatego usuwam np. Kafelek z Pogodą, ale nie wyrzucam żadnych nowych rzeczywistych funkcji. Staram się z nich wręcz korzystać. Od lat używałem np. dysku OneDrive i szyfranta BitLocker. Przyszły wraz z Windows 8 i natychmiast się na nie przesiadłem. Działały niezawodnie przez lata. Ostatnio jednak i mnie dopadła klątwa "małych, rzadkich problemów" z Windows 10. Pozwolę sobie przytoczyć, co ptrzytrafiło mi się w ubiegłym tygodniu w związku z systemowymi aktualizacjami.
Jestem szczęśliwym posiadaczem licencji na Windows Server 2016 (jeszcze przez jakiś czas). Jeżeli dobrze pamiętam, OneDrive początkowo był w nim dostępny (i ukryty) jako element funkcji Desktop Experience. Ponieważ jednak w Redmond nastąpiła wolta w kwestii targetowania aplikacji do Sklepu i najnowszych Windowsów, obecny klient OneDrive to oddzielny, 32‑bitowy, międzyplatformowy potworek, który aktualizuje się sam. Najwyraźniej ostatnio przestał on być zgodny z Windows Server 2016, co jest dziwne, bowiem system ten to w praktyce niemal to samo, co Windows 10 wersja 1607. Co się więc stało? Idźmy po kolei:
- Klient OneDrive pobrał sobie aktualizację, którą w trybie cichym zaczął instalować.
- Instalacja nie powiodła się, więc program po cichu wywalił się, pozostawiając pliki OneDriveSetup.exe oraz zerobajtowy OneDrive.exe.
- Nieukończona aktualizacja poskutkowała jednak wyłączeniem "chmurki" i tym samym wstrzymaniem synchronizacji.
- W międzyczasie pisałem felieton na stronę główną dobrychprogramów. Pisałem go w Wordzie, zapisującym plik do OneDrive'a.
- Ze względu na wyłączoną synchronizację, katalog z OneDrive utracił swój specjalny status.
- Word (strzelam) najwyraźniej usiłował podnieść synchronizację sam, ma ją zresztą oddzielnie zaimplementowaną, chyba przez WebDAV, ale katalog nie był już "pobłogosławiony", więc uznano, że na dysku chmurowym nie trzymam nic.
- Ponieważ Word samodzielnie usiłował przetkać synchronizację, Windows Search Indexer uznał, że moja chmura stała się pusta. Zaczął więc wywalać pliki OneDrive'a (gigabajty plików w chmurze!) z indeksu.
- Zauważyłem mocne zwiększenie obciążenia procesora, więc zajrzałem do Menedżera Zadań, by przy okazji zobaczyć, że OneDrive zniknął.
- Uruchomiłem jego instalację samodzielnie, na nowo, korzystając z instalatora poprzedniej wersji (dostępnego, ponieważ kolejne aktualizacje nie są nigdy usuwane z pamięci podręcznej!!) i w trybie interaktywnym przeszła do końca - OneDrive zaczął działać.
- Niestety, był już na etapie, na którym uznano, że pliki nie należą już do chmury i wszystkie elementy w katalogu OneDrive to ciała obce - rozpoczęło się więc usuwanie plików, z dysku i z chmury.
- W międzyczasie, jako że było późno, obudził się laptop, pobrać aktualizacje (druga w nocy). Budząc się zauważył, że na dysku chmurowym nastąpiły zmiany... Zaczął więc usuwać moje pliki również stamtąd!
- Następnie zrestartował się, ale od dwóch miesięcy w aktualizacjach do Windows 10 znajduje się błąd sprawiający, że pod pewnymi warunkami BitLocker informuje o zmianie w EFI i wymaga podania klucza odszyfrowującego.
- Nie miałem go. Udało mi się go znaleźć dopiero dziś. Pliki do chmury przerzuciłem ręcznie, z kopii zapasowej, którą zawsze, w akcie nadmiaru przezorności, tworzę.
Przed chwilą przyszła kolejna aktualizacja OneDrive. Wszystko wydaje się działać. Ciekawe, jak długo.