AYANEO 2 — zupełnie inny handheld z AMD 6800U na pokładzie
Od dawna nie ukrywam swojej wielkiej miłości do przenośnych konsolek, którą rozbudził we mnie Nintendo Switch Lite — mały handheld, który stał się moim towarzyszem podczas gamingowych sesji. Jednak Pstryk nie zaspokajał mnie w pełni. Ciągle brakowało mi wielkich tytułów AAA z PC czy stacjonarnych konsol. Cały czas wyglądałem newsów, czy Big N da zielone światło dla Xbox Game Passa, który wyprowadziłby, chociażby Forze lub Gears of Wars na mały ekran Switcha. Jednak do tej pory to się nie wydarzyło i raczej nie wydarzy.
Tąpnięciem na gamingowym poletku było ogłoszenie przez VALVe swojej własnej konsoli, która będzie napędzana procesorem o architekturze x86, czyli normalnym komputerem zamkniętym w niewielkiej obudowie. SteamDeck spotkał się z takim zainteresowaniem, że zaledwie w kilka chwil po wprowadzeniu możliwości jej rezerwacji (15 lipca 2021), strona sklepu z urządzeniami przestała działać w wyniku obciążenia. Od października 2022 możemy już zamówić konsolkę bez żadnych problemów.
Jednak SteamDeck to nie jedyna konsola wykorzystująca architekturę x86. Wiele firm przez VALVe proponowało już podobne rozwiązania, nawet wokół niektórych utworzyły się społeczności liczące tysiące użytkowników. I właśnie AYANEO jest jedną z nich. W tym roku owa marka wypuściła na rynek dwa modele NEXT i AIR, a w najbliższych tygodniach najnowsza konsola AYANEO 2 trafi w ręce ludzi, którzy wsparli aukcje crowdfundingową na Indiegogo.
Mój egzemplarz AYANEO 2 przybył do mnie kilka dni temu i powiem szczerzę, jestem oszołomiony jakością wykonania konsolki i jej niesamowitą mocą. W końcu najnowszy model jest wyposażony w procesor AMD Ryzen 7 6800U, posiadający 8 rdzeni, 16 wątków i pracujący z maksymalną mocą 2,7 GHz i boostem do 4,7 GHz. Układ ten to także iGP: AMD Radeon 680M mający 12 rdzeni i pracujący z częstotliwością 2200 MHz.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od odpakowania konsoli i zerknięcia co jeszcze dostajemy z nią. Zestaw z AYANEO 2 jest bardzo bogaty. Producent postarał się, abyśmy czuli, że jest to produkt premium — warty swojej ceny. Każdy element pakietu jest zagłębiony w gąbce zabezpieczającej przed uszkodzeniem.
Pierwszą rzeczą, jaką znajdujemy, jest ulotka informacyjna o produkcie, instrukcja obsługi, a także zestaw do samodzielnego demontażu maskownic, dzięki któremu będzie możliwe otworzenie konsoli w przyszłości np. gdy zajdzie potrzeba wymiany SSD na większy.
Dalej jest główny bohater, czyli AYANEO 2, ale my zerknijmy, co zostało ukryte pod nią.
Tamże znajdziemy ładowarkę 65 W (wraz z pakietem adapterów do gniazdek sieciowych), przewód USB‑C <-> USB‑C, przejściówkę USB‑C -> USB‑A, a także dodatkowe maskownice, jeśli stare się uszkodzą podczas wspomnianej wymiany dysku. Nieźle co?
Biały wariant (Sky White) AYANEO 2 prezentuje się fenomenalnie. Duży ekran IPS o przekątnej 7”, którego rozdzielczość wynosi 1920 x 1200 pikseli ze współczynnikiem 323 PPI. Jak widać na zdjęciach konsolka ma układ klawiszy zbliżony bardziej do Nintendo Switch niż do SteamDecka. Dla mnie jest on bardziej intuicyjny, zwłaszcza że należę do frakcji „zielonych”, więc układ gałek analogowych również jest tożsamy. Konsolka została wyposażona w łącznie cztery dodatkowe klawisze w sekcji nawigacyjnej. Po prawej stronie mamy klawisz wybudzający aplikację AYA Space i drugi pokazujący pulpit Windows (tak konsolka jest z najnowszym systemem Microsoftu). Po drugiej stronie znalazły się przyciski znane z kontrolerów Xbox, czyli „Podglądu” i „Menu”.
Gałki analogowe wyposażono w czujniki hall, które wykorzystują pole magnetyczne do określania pozycji. Są to dokładnie te same dżojstiki, które wykorzystano w modelach poprzednich konsol AYANEO. Charakteryzują się one wysoką precyzją, brakiem dryfowania i martwych stref. Ponadto gałki posiadają podświetlenie RGB i wymienne nasadki. Gracze mogą również precyzyjnie dostroić czułość dżojstika w dedykowanej aplikacji AYA Space.
W AYANEO 2 zastosowano silniki wibracji, podobne do tych stosowanych w konsolach Big N. Główną ich zaletą jest wibrowanie w dwóch osiach, dzięki czemu może zostać zasymulowana bardziej realna wibracja niż w silnikach jedno osiowych. Warto wspomnieć o autorskiej funkcji SoundTAPMagic, która potrafi zaaranżować wibrację na podstawie dźwięku. Pozwala to na poczucie drżenia w np. w grach retro. Trzeba przyznać, że funkcja działa dobrze — dostarcza różne rodzaje wibracji w zależności od dźwiękowej sceny.
Jeśli mowa o handheldzie, to nie można zapomnieć o żyroskopach. Te w AYANEO 2 są dwa. Jest to pierwszy model konsoli z podwójnym zestawem 6‑osiowych żyroskopów, pozwala on na precyzyjne odwzorowanie kąta nachylenia.
Zastosowane spusty mają całkowity skok równy 7,5 mm, a dokładność nacisku wynosi 0,09 mm. Czułość może być regulowana w AYA Space. Triggery nie stawiają dużego oporu, nie jest to wada, ale początkowo może frustrować podczas pierwszych chwil spędzonych z konsolą.
Dodatkowo AYANEO 2 została wzbogacona o klawisze LC i RC, którym można przypisać standardowe polecenia dla systemu Windows, a w przyszłości makra.
AYANEO 2, jak na handheld, posiada dość sporo portów USB typ C. Tu znajdziemy ich aż trzy. Dzięki nim możemy podłączyć do konsoli wiele akcesoriów, jeśli nie posiadamy stacji dokującej lub huba USB‑C. Jeden port umieszczono na dolnej ścianie w towarzystwie slotu na kartę microSD i wejścia audio Jack.
Z kolei dwa kolejne porty znalazły swoje miejsce na przeciwległym boku, gdzie znajdują się przyciski do sterowania głośnością i włącznik AYANEO 2 z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych (sic!).
Jestem pod ogromnym wrażeniem rozpraszania ciepła emitowanego przez Ryzen 7. Gdy ów układ pracuje z pełną mocną, konsola tylko nieznaczeni się nagrzewa. Jednak aby zachować taki stan, potężny wentylator będzie pracować również na maksymalnych obrotach. Nie wszystkim musi się to podobać, dlatego AYANEO pozwala nam wymusić konkretne TDP dla procesora, aby zmniejszyć wydzielanie ciepła i tym samym obniżyć jego wydajność. Aplikacja AYA Space posiada kilka predefiniowanych profili, aby jak najbardziej zbalansować doświadczenie podczas gry.
Plusów AYANEO 2 ma dużo więcej, chociażby dzięki obsłudze interfejsu USB 4.0 posiada wparcie do zewnętrznych układów GPU, co przekłada się na zwiększenie mocy całego urządzenia. Ponadto, jak można się domyślać z pierwszych akapitów, konsola została zaprojektowana tak, aby wymiana dysku SSD była łatwa i przyjemna. Warto wiedzieć, że AYANEO 2 obsługuje dyski SSD w standardzie M.2 2280, czyli najbardziej popularnym. Producent poszedł zupełnie inną drugą, bardziej pro‑konsumencką, niż VALVe w SteamDecku. AYANEO deklaruje, że wymiana dysku SSD przez użytkownika nie spowoduje utraty gwarancji.
Pierwsze chwile spędzone z AYANEO 2 to same ochy i achy. Zresztą pewnie wiecie, jak jest z nowym gadżetem, na który czeka się kilka miesięcy. AYA, w porównaniu ze SteamDeckiem, oferuje inne doświadczenie. W końcu jest to normalny komputer zamknięty w niewielkiej obudowie z Windows 11 na pokładzie. A te cechy są dość sporym wabikiem dla ludzi, którzy obawiają się starcia z SteamOS. Z AYANEO 2 jest łatwiej. Po wyciągnięciu z pudełka otrzymujemy przenośną konsolę o niesamowitej specyfikacji z najnowszym systemem Microsoftu. Instalacja klienta Steam, Epic czy GOG Galaxy to ta sama praktyka, którą znamy od lat.
Preinstalowana AYA Space, o której wspominałem już kilkakrotnie, to aplikacja wspomagająca, która pełni kilka ważnych zadań. Pierwsze to asystent konfiguracji handhelda, gdzie skalibrujemy gałki analogowe, ustawimy wrażliwość spustów (triggerów), dostosujemy podświetlenie RGB, czy przypiszemy funkcje do klawiszy RC i LC.
AYA Space to również biblioteka gier zainstalowanych na konsoli. Program automatycznie skanuje dysk w poszukiwaniu nowych tytułów. Dzięki temu mamy wszystkie gry w jednym miejscu, niezależnie z jakiej platformy dystrybucji cyfrowej pochodzą. Program radzi sobie z wyszukiwaniami całkiem dobrze, jednak brakuje opcji edycji znalezionych pozycji w bibliotece. Choć z drugiej strony producent już zapowiedział, że w najbliższych aktualizacjach taka funkcja się pojawi.
Jednak najważniejszą funkcją Space jest Quick Tool, z którego poziomu możemy monitorować aktualne parametry konsoli, zmieniać rozdzielczość ekranu, moc obrotów wentylatora i przełączać się między profilami TPU.
Tyle wystarczy wiedzieć, aby przejść do głównego punktu: jakie jest doświadczenie z gry na AYANEO 2. Gra się na niej fenomenalnie. Konsolka jest dużo mniejsza od SteamDecka. Uchwyty na dole obudowy zostały zaoblone, przez co chwyt jest pewniejszy i bardziej naturalny, przypominający ten z padów od Xboxa 360. Ekran jakościowo również wypada lepiej względem S.Decka. Wyższa rozdzielczość i mocniej nasycone kolory dają lepsze wrażenia podczas rozgrywki. Na AYANEO 2 ograłem kilka tytułów. Miałem kilkugodzinne sesje w Assassin’s Creed Valhalla, Cyberpunk 2077, Stray, Shadow of the Tomb Raider i uzależniające Fall Guys.
Każda gra wymagała w pierwszej kolejności konfiguracji grafiki. Choć nowy układ jest mocarny, to nie zagramy we wszystkie AAA na maksymalnych ustawieniach. Manipulacja rozdzielczością i TPU ma bezpośredni wpływ na długość pracy na baterii. Konsola nie ma żadnego problemu z utrzymywaniem wysokiej ilości fps. Rzadko kiedy monitor klatek pokazywał liczbę mniejszą niż 45, a to całkiem dobry wynik. Oczywiście, w zależności od tytułu i ustawień, możemy wykręcić nawet powyżej 70.
Gdy układ AYANEO 2 pracuje na najwyższych obrotach, to, tak jak wspomniałem, konsola nie nagrzewa się zbyt mocno, ale wentylator może dać się we znaki — po prostu wyje :) Ale tego nie da się przeskoczyć i jest małym uprzykrzeniem w sakli całej frajdy z grania na takiej konsoli. 680 gramów wagi konsolki w ogóle nie przeszkadza, o ile już mieliśmy okazuję grać na konsoli VALVe. Godzina czy dwugodzinna sesja to żaden problem, a czysta przyjemność.
Na ten moment AYANEO 2 stała się moim faworytem, jeśli chodzi o „kieszonkowe” konsole… w ogóle o konsole. Nintendo Switch i SteamDeck powędrowały do futerałów i czekają, aż zauroczenie AYANEO 2 minie, na co na razie się nie zanosi.
Aktualnie nadal jest możliwość zamówienia konsoli w przedsprzedaży na Indiegogo, gdzie cena jej jest niższa o średnio kilkadziesiąt dolarów w porównaniu do ceny sugerowanej ceny detalicznej.