Recenzja Dying Light
Już kończąc Battlefield: Hardline zacząłem szukać kolejnej ciekawej pozycji do przejścia na PS4. Jako, że nowych tytułów na wyłączność prawie nie ma, skierowałem się ku grom dostępnym na różne platformy. Wróciłem dość szybko do myśli, jaka krążyła za mną jeszcze w lutym - tytułowy Dying Light. Wtedy jednak jakoś czasu było mniej i miałem też w co grać ;). Zachęcony dobrymi opiniami postanowiłem jednak dać szansę tej grze. Jak już się z tytułu domyślić możecie wyszło to całkiem dobrze. Szczegóły już za moment;)
Wprowadzenie
Dying Light to przygotowana przez polskie studio Techland pierwszoosobowa gra akcji, dostępna na konsolach obecnej generacji (PS4/XboX One) oraz komputerach PC. Jest to survival horror z otwartym światem, dynamicznym cyklem dnia/nocy. Dying Light jest bez wątpienia rozwinięciem tego, czym był Dead Island. Gracz może się wspiąć praktycznie wszędzie. Miejsc niedostępnych jest bardzo niewiele. Gra została stworzona na autorskim silniku Chrome Engine 6. Na PS4 udostępniono nam rozdzielczość 1080p w 30. klatkach. Jednym z ciekawszych elementów tej gry jest tryb kooperacji, który zaimplementowano w trybie fabularnym a nie, jak to się często zdarza na osobnych mini mapkach. Maksymalnie możemy grać z 3 innymi osobami.
Fabuła
Akcja toczy się w fikcyjnym mieście Harran, w którym wybuchła epidemia tajemniczego wirusa, który zamienił ludzi w typowe zombie jak i olbrzymie mutanty. Kierujemy Kylem Cranem, który został wysłany do Harranu, aby odzyskać dane potrzebne do stworzenia szczepionki. Oczywiście jak to zwykle bywa nie wszystko poszło jak powinno... naszym celem jest wykonanie zadania... i przeżycie. Dość szybko okazuje się, że nie wszystko jest takie jak się wydawało, że jest. Przeżycie umożliwia nam oczywiście zebranie ekwipunku, broni. Aby przejść przez fabułę dobrze jest się rozglądać po otoczeniu - znajdziemy bowiem różne skrzynie, kosze z bronią, materiałami, dzięki którym tworzymy apteczki i wszystko inne co potrzebujemy. Podczas gry poznajemy różne dzielnice Harran'u - od slamsów przez port czy stare miasto. Fabularne zadanie niekiedy kończą się nocą i wtedy musimy powrócić do bazy (lub dostać się do najbliższego bezpiecznego punktu) co wcale tak łatwe nie jest, gdyż wtedy "budzą się" różne dziwne mutanty, przed którymi obronić się możemy tylko ucieczką.
Gracz może też decydować czy chce nocą odpierać ataki hordy zombie, czy też nie. Osobiście większość gry przeszedłem z wyłączonym tym trybem - już bez niego nocą jest przerażająco, ciężko i nieprzyjemnie więc dodatkowe fale zombie stają się zbyteczne ;). Noc w Harran jest inna niż w większości gier, w których noc to w zasadzie półmrok. Tu nocą w zasadzie jest czarno a widać tyle co nic.
Filmik prezentujący kilka minut z fabuły (początek zawiera delikatne spojlery): [youtube=https://www.youtube.com/watch?v=H-LRGzcZOCU]
Mechanika
Jako, że jest to gra akcji, survival nie mogło zabraknąć tu przeróżnych broni. Do dyspozycji mamy wszelakie bronie białe - młotki, siekiery, piły, miecze i wiele innych. Dostępne są też powalające wrogów strzały, petardy czy noże. Nie zabrakło tu oczywiście karabinów - sama gra udostępnia je jednakże dość późno. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by takie "lepsze" bronie otrzymać od naszego znajomego w czasie sesji co‑op. Tryb kooperacji w ramach kampanii to z jednej strony ciekawy pomysł (w przeciwieństwie do typowych kooperacji mamy tu nadal konkretną fabułę) a z drugiej zabrakło tu mechanizmu dopasowania poziomu gry do ilości graczy: obojętnie czy gramy sami czy w komplecie (4 graczy) poziom gry/ilość wrogów jest zawsze taka sama. Ma to oczywiście też plusy, ale jednak taka opcja przydałaby się. Gra polega oczywiście na eliminowaniu wrogów - co za dnia jest łatwizną bowiem poza nielicznymi wrogami większość to bezmyślne masy, które można wytępić stosunkowo szybko. Inaczej wygląda to nocą, gdzie do walki stajemy z mocnymi bestiami. Najczęściej wtedy najlepiej jest wybrać ucieczkę do najbliższej bezpiecznej strefy, gdyż dopiero w późniejszej fazie gry mamy jakiekolwiek szanse z tymi wrogami. Projektując grę twórcy dopracowali model ruchu postaci tak, że możemy się wspiąć na niemal każdą budowlę, dzięki czemu nocny bieg do bezpiecznej strefy jest w ogóle możliwy.
Detekcję powierzchni, na którą możemy się wspiąć wykonano bardzo dobrze, dzięki czemu możemy się przemieszczać po mieście w zasadzie bez dotykania podłoża. Pod tym względem gra przypomina gry Infamous: Second Son czy Assassin’s Creed. Pierwsze minuty z grą mogą zrazić co bardziej niecierpliwych graczy: początkowo bowiem mamy dostępne tylko proste bronie, które nie robią szału a i nasze możliwości też są ograniczone: wprowadzono tu bowiem wzorem RPG rozwój postaci w formie 3 drzewek rożnych umiejętności : siły, przetrwania, zwinności. Jeśli jednak mamy znajomego, który ma jakieś lepsze bronie może on nam je przekazać podczas trybu kooperacji wraz z ulepszeniami, jakie zastosował. Broń nam zostaje nawet po zakończeniu sesji. Przy czym należy mieć na uwadze, że broń się zużywa i po 3. naprawach gra wyświetla monit, aby ją zmienić gdyż jest uszkodzona (naprawić już nie można). Te lepsze bronie zmieniają zdecydowanie odbiór gry moim zdaniem.
Oprawa graficzna
Zarówno wnętrza budynków jak i otoczenie zewnętrzne wyglądają bardzo dobrze. Pomieszczenia są zróżnicowane, podobnie jak i poszczególnie dzielnice. Także wszelakie panoramy wręcz zachęcają by przystanąć i popatrzeć sobie. Szczególnie interesująco wygląda moim zdaniem stare miasto, w którym to budynki są najciekawsze, trochę orientalne ;). O ile świetne widoki na zewnątrz widzimy w wielu grach, tak świetnie dopracowane wnętrza pomieszczeń są nadal rzadkością. Dying Light może się pochwalić dopracowaniem pomieszczeń. Co prawda część mebli powtarza się, to jednak nie da się odczuć powtarzalności pomieszczeń. Z oprawą graficzną wiążą się niewątpliwie zmienne warunki atmosferyczne: słońce, desze, lekkie mgły, ale i pory dnia. Nocą jedyne oświetlenie na jakie możemy liczyć poza bezpiecznymi strefami to własna latarka. Przyznać trzeba, że między innymi za sprawą wszechobecnego mroku noc w tej grze ma niesamowity klimat. Kto omijał noc, ten nie grał w Dying Light;)
Oprawa audio
O muzyce specjalnie rozpisać się nie da gdyż zwyczajnie jest jej stosunkowo mało. Pojawia się jedynie w sytuacjach zagrożenia, z radioodbiorników jakie znajdujemy w przeróżnych pomieszczeniach. Dużo ważniejsze w tej grze są dźwięki otoczenia. Za dnia w zasadzie nic szczególnego, natomiast nocą (szczególnie gdy gramy na słuchawkach) każdy słyszany dźwięk sprawia, że uczucie strachu, bezsilności jest jeszcze silniejsze i w zasadzie główna myśl jaka się pojawia to "jak najszybciej dostać się do bezpiecznej strefy". Dying Light jest bez wątpienia jedną z tych gier, w których to dopracowane niemalże do perfekcji audio buduje niesamowity klimat.
Dyskusyjna kwestia to polska wersja językowa (dubbing). Jako, że to gra polskiego studia dubbing jest lepszy niż w grach robionych przez zagraniczne studia. Nadal jednak to wersja angielska jest lepsza, bardziej klimatyczna. Miłym zaskoczeniem dla mnie jest możliwość włączenia angielskiego audio wraz z polskimi napisami i menu gry, co podobno początkowo nie było w ogóle możliwe. Na poniższych filmikach można posłuchać polskiego dubbingu jak i wersji angielskiej:
Podsumowanie
Dying Light to pozytywny przykład tego, że jeśli się chce to można nawet z tak banalnego i oklepanego tematu jak zombie zrobić dobrą grę. Już w początkowych sekwencjach gra zaczęła mi swoim klimatem przypominać jeden z największych hitów produkcji Naughty Dog na PS3/PS4: The Last of Us. W obu tych pozycjach mamy ciekawie pomyślaną fabułę, mocny klimat, dopracowaną grafikę. Jeśli by to ode mnie zależało to na miejscu Sony zrobiłbym wszystko, aby Techland kolejną grę stworzył już tylko na PlayStation. Widoczne na okładce gry "Good Night. Good Luck" perfekcyjnie oddaje to, co zastaje gracz i nie psują tego nawet przydługie ekrany wczytywania przy przechodzeniu między kolejnymi lokacjami. Wytknąć jednak muszę, że wczytywanie potrafi jednak trwać nawet około minuty. O ile jeszcze jakoś rozumiem ekran ładowania przy przechodzeniu między dzielnicami (choć i to na nowej generacji nie powinno mieć miejsca) tak nie mogę tego zaakceptować jeśli chodzi o przechodzenie z/do wieży będącej czymś w rodzaju bazy głównej czy innych większych budynków. Zapewne dzięki temu twórcy osiągnęli lepszą grafikę, ale jednak cena jest trochę za duża...
TL:DR?
Zalety:
- bardzo dobra fabuła
- klimat, oprawa audiowizualna
- tryb kooperacji do 4 osób w kampanii fabularnej
- można grać z polskimi napisami i angielskim audio
- sporo aktywności pobocznych
Wady:
- irytująco długie wczytywanie lokacji
- początkowe bronie są słabe
Screeny jak i materiały video wykonałem za pomocą funkcji Share PS4