Czy ekran dotykowy w klasycznym Ultrabooku ma sens?
Uwaga! Wpis mocno subiektywny, oparty na kilkudniowych testach Ultrabooka Sony Vaio Pro.
Odpowiedź brzmi - NIE - i tu właściwie mógłbym zakończyć pisanie tego postu :) Postaram się jednak rozwinąć swoją jakże obszerną odpowiedź na zadane w tytule pytanie.
Dotyk na smartfonie
Moim pierwszym dotykowym telefonem była Nokia 5800, która była jednocześnie pierwszym dotykowym urządzeniem fińskiego producenta mająca stać się konkurencją dla debiutującego wtedy iPhona. Konkurencją nie była ona żadną, Symbian S60 5th edition był powolnym, niestabilnym i nieprzystosowany do dotyku palcem urządzeniem. Jednak na przekór wtedy właśnie zakochałem się w telefonach z takim interfejsem. Przeglądarka WWW, odtwarzacz MP3, mapy, rozbudowane aplikacje - to wszystko o wiele łatwiej i szybciej obsługiwało się dotykiem niż 4‑kierunkowym joystickiem wbudowanym we wcześniejsze modele telefonów. Po Nokii przyszedł czas na kolejne smartfony, oparte na Androidzie i Windows Phone. Obecnie jestem umiarkowanie zadowolonym użytkownikiem HTC One X.
i na tablecie
W międzyczasie w moje wpadł w ręce tablet iPad 2. Wcześniej wydawało mi się, że posiadanie takiego urządzenia, które tylko dubluje funkcje smartfona jest zbyteczne. Jak bardzo się jednak myliłem, gdy po pierwszych dniach od zakupu tego urządzenia słowo konsumpcja treści nabrało zupełnie nowego znaczenia. Mój laptop i smartfon poszedł w odstawkę. Sprzęt ten używany był jedynie w zadaniach, które nie mogłem wykonać na tablecie - dzwonienie i specjalistyczne aplikacje dostępne tylko na laptopie. Ostatecznie iPad został zamieniony na Nexusa II generacji i posiadając dwa dotykowe urządzenia oraz klasycznego laptopa żyłem pełnią szczęścia :)
Ultrabook i dotyk
Kilka dni temu stałem się uczestnikiem akcji "Testuj sprzęt od Intela". Był to mój pierwszy dłuższy kontakt (nie licząc zabawy w marketach elektronicznych, targach branżowych czy innych pokazach) z laptopem posiadającym dotykowy ekran.
Szczerze powiedziawszy, po kilku dniach testów byłem rozdarty. Spodziewałem się, że ekran dotykowy w Ultrabooku przeniesie komfort użytkowania na nowy, wyższy poziom. Niestety nic takiego nie miało miejsca, dotykowa matryca stała się dla mnie raczej gadżetem, ciekawostką niż użyteczną funkcją.
Nie chodzi tu o sam system Windows 8.1, który uważam za bardzo dobry, na tyle dobry, że za jakiś czas kiedy stanę przed dylematem wymiany smartfona i tabletu na nowy to wybiorę urządzenia z systemem na literę "W". Problem leży w komfortowym użytkowaniu tego "bajeru" jakim jest dotykowy ekran. Gdybym teraz testował jakiś konwertowany Ultrabook, z obracanym o 360 stopni lub odczepianym ekranem to prawdopodobnie ten tekst nigdy by nie powstał.
Badam jednak klasycznego Ultrabooka, którego nie potrafię obsługiwać dotykowo. Aby wygodnie pracować na typowym laptopie/Ultrabooku, musi on leżeć albo na biurku czy innej tego typu powierzchni, albo na kolanach użytkownika. Innego rozwiązania nie ma, nie da się go trzymać w powietrzu, w jednej ręce czy jakiegokolwiek innej pozycji w której trzymam swój tabletem.
Jeśli już nasz sprzęt znajduje się w jedynej słusznej pozycji to aby zacząć go "mazać" palcami po ekranie muszę obie ręce wyciągać prosto przed siebie. Jedną przytrzymuje sam ekran, który w przeciwnym wypadku zacznie się mocno poruszać i wprawiać w wibracje całego Ultabooka, drugą dotykam ekranu. Niestety takie położenie jest mocno niekomfortowe, a innego sensownego nie znajduję. Szybciej i bardziej przyjemnie korzysta mi się z touchpada z multidotykiem czy z myszki. O ile jeszcze na upartego można w ten sposób pracować z klasycznymi aplikacjami Modern UI typu Wiadomości, Pogoda, itp, to np. granie w jakąkolwiek grę, która wymaga częstego i szybkiego dotyku jest po prostu niewykonalne. Dłonie dość szybko się męczą i całą radość w jednej chwili znika.
Przede mną jeszcze kilka dni testów Vaio Pro 13, choć obawiam się, że moje zdanie w tej kwestii nie ulegnie drastycznej zmianie.
Zdjęcia: sony.pl