Polska i USA podpisały wspólną deklarację o 5G, czyli jak potulnie zostać wasalem (opinia)
– Właśnie podpisaliśmy wspólną deklarację o 5G – powiedział prezydent USA Donald Trump, po środowej konferencji z prezydentem Polski Andrzejem Dudą. – Polska przeciera szlaki w Europie poprzez wykorzystanie zaufanych dostawców i sprzętu, aby USA i Polska współpracowały ramię w ramię – dodał. Ale co to oznacza w praktyce?
25.06.2020 | aktual.: 25.06.2020 10:54
Dociekliwi słusznie zauważą, że już co najmniej jedno porozumienie w sprawie 5G rząd polski ze Stanami Zjednoczonymi podpisał. A miało to miejsce we wrześniu 2019 r., gdy w Warszawie pojawił się wiceprezydent USA, Mike Pence. Wywołało to zresztą niemałe zamieszanie, bo premier Mateusz Morawiecki zobligował się niniejszym do ścisłej kontroli łańcucha dostaw, co zostało odebrane jako wykluczenie z budowy infrastruktury firm chińskich, z Huawei na czele. Tymczasem Kancelaria Premiera RP teorię taką zanegowała.
"Podpisana deklaracja to potwierdzenie przez oba kraje, że rozwijane obecnie sieci 5G będą miały istotne znaczenie dla usług przyszłości. Ich bezpieczeństwo jest, w związku z tym, sprawą najwyższej wagi." – wyjaśniała KPRM we wiadomości do redakcji. "Deklaracja jest jednocześnie potwierdzeniem, że zarówno USA jak i Polska chcą stosować się do tzw. propozycji praskich (ang. Prague proposals), sformułowanych wiosną tego roku" – mogliśmy czytać.
Tak Albania, jak i Niemcy
"Propozycje praskie" to dokument stworzony na jednej z konferencji czeskiego resortu sprawiedliwości przez grupę ekspertów z 32 krajów (28 państw Unii Europejskiej i NATO, a także przedstawiciele OECD). Dość intrygujący, dodajmy. Jego motywem przewodnim jest stwierdzenie, że przygotowując się do budowy sieci 5G, należy uwzględnić ryzyko wywierania przez państwa trzecie nacisku na dostawcę rozwiązań. Ale kryteria weryfikacji nie są już zbyt klarowne. Wymieniono wśród nich zgodność z rozmaitymi standardami, czy to cyberbezpieczeństwa, czy polityki władz danego państwa. Nikt jednak nie zadał sobie trudu ustalenia wartości wzorcowych, więc summa summarum kończy się na komunałach i furtce do interpretacji uznaniowej.
Żeby było jeszcze bardziej mgliście – dokument pozostawia zarówno aspekt prawny, jak i techniczny w rękach władz państwowych, czyli tak naprawdę nie znaczy nic. Każdy z 32 podpisujących może przecież mieć zupełnie inne spojrzenie na poszczególne kryteria, a przykładów nie trzeba daleko szukać. Wystarczy zdać sobie sprawę, że pod dokładnie tymi samymi wytycznymi podpisali się przedstawiciele m.in. Niemiec i Kanady, ale też Albanii oraz Rumunii. Sprzęt tej samej marki, w tym przypadku głównie Huawei, jedni mogą zamawiać, drudzy – blokować. I obie strony z czystym sumieniem wytłumaczą ten fakt poszanowaniem dla "propozycji".
Powtarzając po raz drugi. Albo niezupełnie
Przy czym Polska także znalazła się na liście sygnatariuszy "propozycji praskich". Nie było tym samym racjonalnego powodu, aby raz jeszcze deklarować to samo w stosunku do USA. Ostatecznie są dwie opcje: premier Morawiecki albo zobligował się do przyjęcia amerykańskiej interpretacji wytycznych, albo wykonał zabieg czysto kurtuazyjny.
Wszystkie znaki na niebie wskazują, że chodzi mimo wszystko o pewną uległość. Pod koniec października 2019 r. rząd powołał spółkę celową #Polskie5G, która ma zająć się budową infrastruktury 5-tej generacji w paśmie 700 MHz. Porozumienie zostało zawarte przez Polski Fundusz Rozwoju, państwowego firmę Exatel oraz operatorów komercyjnych, w tym Orange, T-Mobile i Polkomtel. Stworzą oni sieć wspólną. Jedną dla wszystkich.
– Wspólna infrastruktura #Polskie5G to też niższe koszty budowy i eksploatacji sieci oraz niższa emisja elektromagnetyczna niż w przypadku budowy kilku sieci oddzielnie – zachwalał pomysł w rozmowie z "Pulsem Biznesu" prezes Exatela, Nikodem Bończa–Tomaszewski. Niemniej, jak nietrudno zauważyć, wspólna sieć pod jurysdykcją organów państwowych to również możliwość jej nadzoru przez rząd. A więc autostrada do narzucenia ściśle sprecyzowanych rozwiązań.
Awantura o aukcję
Równolegle rękoma Urzędu Komunikacji Elektronicznej miała ruszyć otwarta aukcja na cztery bloki z pasma 3,6 GHz po 80 MHz każdy, które pozwoliłyby telekomom na większą dowolność, w tym użycie sprzętu spoza resortowych rekomendacji. Tyle że przyszedł koronawirus, a właściwie Tarcze Antykryzysowe rządu Morawieckiego. W wersji pierwszej aukcję wstrzymano, a do wersji trzeciej przemycono rozporządzenie o konieczności kontroli ze strony kolegium. ds. cyberbezpieczeństwa, efektywnie ofertę anulując. Przy okazji ze stanowiskiem pożegnał się dotychczasowy szef UKE, Marcin Cichy. Ministerstwo Cyfryzacji utrzymuje, że aukcję powtórzy jeszcze przed końcem bieżącego roku, jednak stroni od dalszych konkretów.
W rezultacie 5G cały czas spoczywa w rękach rządu i spółki #Polskie5G. Jedynym, co mogą teraz zrobić podmioty komercyjne, prócz współpracy z władzą, są prace na pasmach wykorzystywanych wcześniej przez 4G/LTE. To właśnie zrobili operatorzy, którzy już dzisiaj chwalą się siecią 5-tej generacji. Używają pasma 2100 MHz, posiadanego od lat.
Co obiecał prezydent Andrzej Duda?
– Polska jest liderem, jeżeli chodzi o korzystanie z zaufanych dostawców i zaufanego sprzętu, i właściwych łańcuchów dostaw, dlatego współpracujemy z Polską. Polska też korzysta z usług amerykańskich firm – skomentował wątek sieci 5G, po spotkaniu z Dudą, Donald Trump. Nawet nie trzeba czytać między słowami, by jak na dłoni dostrzec intencje prezydenta USA, który ewidentnie dostrzega nad Wisłą rynek zbytu dla amerykańskich dostawców.
Potwierdza to w oficjalnym komunikacje Kancelaria Prezydenta RP. "Oba nasze narody łączy poszanowanie dla prywatności i wolności osobistych oraz zrozumienie znaczenia bezpieczeństwa naszych systemów telekomunikacyjnych" – stwierdza KPRP. "Dlatego też ponownie potwierdzamy treść Wspólnej Deklaracji z 2 września 2019 roku i zobowiązujemy się do współpracy w rozwijaniu rozwiązań technologicznych następnej generacji, a także do korzystania wyłącznie z usług bezpiecznych i zaufanych dostawców, sprzętu oraz łańcuchów dostaw w ramach naszych sieci 5G" – tłumaczy.
Krótko: to Ameryka powie rządowi polskiemu, z jakiego sprzętu i oprogramowania ma korzystać w związku z 5G. Tymczasem polski rząd to aktualnie monopolista. Operatorzy komercyjni muszą czekać, aż sprawy z UKE zostaną uporządkowane, a prezydent Duda podpisuje. To samo, co wcześniej premier Morawiecki. Tak podkreśla, że widzi wiodącą rolę USA w tym łańcuchu. Rozsądne? Cóż, na pewno głęboko polityczne – bo USA nie jest ani najtańszym, ani najbardziej zaawansowanym dostawcą rozwiązań 5G. Ot, związali nam ręce.