Ewolucja Krakena. Test chłodzenia AIO NZXT X53
01.04.2020 16:13
Po testach nowego Krakena Z63 przyszła pora na nieco bardziej "przyziemne" rozwiązanie. Spośród odświeżonej serii chłodzeń X‑3 pod recenzencką lupę trafił model Kraken X53, mający kosztować orientacyjnie sześćset złotych. Okrągła to suma, acz wycena niewiele różni się od poprzednika w postaci modelu X52, którego zależnie od sklepu od dawna można nabyć już w kwotach od pięciuset trzydziestu do sześćset pięćdziesięciu złotych. Jeśli mieliście w najbliższym czasie zamiar wybrać się, po starsze acz sprawdzone chłodzenie NZXT to wstrzymajcie konie, ponieważ różnica między nimi nie jest czysto kosmetyczna. Niestety musicie jednak uzbroić się w dodatkową cierpliwość, ponieważ na tę chwilę testowanego modelu jeszcze nie ma w polskiej dystrybucji.
Kraken X53 pod lupą
Albuminowy radiator, przewody cieplne w eleganckim oplocie oraz towarzyszące mu wentylatory Aer 120 nie różnią się od tego, co można zobaczyć w przypadku Krakena X52. W tej kwestii mamy styczność z metodą „kopiuj-wklej”. Prawdziwe zmiany zaszły w przypadku blokopompy, gdzie producent postawił na rozwiązanie Asetek generacji siódmej, podobnie jak w hubie dla memów, czyli Z63. Dla przypomnienia wspomnę tylko, że seria X‑2 bazowała na pompie gen. piątej. W praktyce nowy sprzęt ma zapewnić lepszą wydajność w chłodzeniu oraz wyższą kulturę pracy.
Z estetycznych zmian poprawiono natomiast efekt zwielokrotnionego lustra. Większe o 10% okręgi LED przekładają się na jeszcze bardziej wyeksponowany efekt RGB. Ponadto od teraz całe lustro z logiem producenta można dowolnie przekręcać. Dzięki temu jesteśmy w stanie kombinować z orientacją blokopompy względem komponentów płyty głównej. Jest to całkiem wygodne podczas aranżacji wnętrza naszego peceta.
Reszta komponentów to zasadniczo klasyka. W środku znajdziemy komplet akcesoriów identycznych do tych z poprzednich serii. Chłodzenie zamontujemy na podstawce LGA 115x, 1366, 2011(-3) oraz 2066. Dla AMD mamy zgodność z podstawką AM4 oraz (co zaskakujące) TR4. Choć w tym drugim przypadku w pakiecie nie uświadczymy odpowiedniego wspornika dla blokopompy. Z drugiej strony powierzchnia chłodząca nie pokryje całego Threadrippera, więc i tak zrezygnowałbym z takiego rozwiązania.
Na koniec chcąc uruchomić nową aparaturę musicie jeszcze sięgnąć po dwa przewody. Chodzi o micro-USB 2.0 dla płyty głównej i zasilający z końcówką SATA, który to niestety nie posiada dodatkowego rozgałęzienia dla końcówek FAN PWN. Z tego powodu oba wentylatory Aer 120 należy wpiąć bezpośrednio w płytę główną. Ta drobna oszczędność jest dla mnie nie do zrozumienia, zwłaszcza że w kontekście programu CAM dla osób nieposiadających z mobo NZXT sprawia pewne niedogodności. Zaznaczę również, że wiatraki o średnicy 120 mm nie wyposażono w RGB.
Platforma testowa
- Procesor: Intel i7-8700
- Płyta główna: Gigabyte Z390 Gaming X
- Karta graficzna: Inno3D GTX 1070 Ti
- Pamięć RAM: iChill DDR4-3600 16GB Dual Channel
- Dysk: Plextor M8Se 512GB NvMe
- Zasilacz: Cooler Master V650
- Monitor: AOC U3277FWQ
Uczeń przerósł nauczyciela
Testy na powyższej platformie wykonałem w benchmarku Blender oraz pokusiłem się o małą dokładkę w aplikacji Prime95. W spoczynku chłodzenie zachowywało najwyższą kulturę pracy oraz najniższe z możliwych temperatur. A jak sprzęt wypada pod obciążeniem, szczególnie w starciu z starszym sprzętem NZXT?
Powyższy test trwał 25 minut. W trybie „cichym” dla pompy podczas benczmarkowania temperatura utrzymywała się w zakresie 62‑66°C. Wentylatory kontrolował BIOS płyty głównej. Tym samym nie widziałem sensu sięgania po tryb „wydajny”. Z całej platformy dopiero Prime95 wydusił ostatnie poty w trakcie kompleksowego stress-testu. Tryb cichy pompy poskutkował wynikiem temperatur od 66°C do maksymalnie 73°C. Prime działał trochę ponad półgodziny, więc uzyskany rezultat zaliczam na solidny sukces.
Niestety podczas obu testów, niezależnie od profilu, pompa zawsze pracowała na 100% swoich możliwości po przekroczeniu 60°C. W skutek tego traktuje użytkownika donośnym i irytującym piskiem, przebijającym się przez szum wentylatorów. Szybkie skorzystanie z aplikacji CAM i ręczne ustawienie na 75% potencjału pompy załatwia ten problem definitywnie. Manewr nie przełożył się w żaden sposób negatywnie na wzrost temperatur.
Wentylatory Aer 120 spisały się dobrze. Kontrolowane przez płytę główną Gigabyte nie przekraczały 1200 RPM pod pełnym obciążeniem CPU. Podczas normalnej pracy, a także rozgrywki w Tomb Raider, obroty utrzymywały poziom w okolicach 900 RPM. Tym samym w typowych warunkach głośność platformy nie odbiega od standardu serii X‑2. Reasumując niemal pod każdym względem Kraken X53 przerósł swojego poprzednika X52, przy zachowaniu ten samej orientacyjnej ceny.
Ewolucja w dobrym kierunku
Kraken X53 zaskoczył bardzo pozytywnie. Odnośnie modelu X52 przede wszystkim widzimy dużo niższe temperatury. To chyba najważniejszy argument przemawiający na korzyść nowego chłodzenia. Mówimy tu o rezultatach porównywalnych do największych chłodzeń klasycznych pokroju DeepCool Assassin III, którego zresztą oceniłem dość wysoko w innej publikacji. Co więcej sprzęt wypada porównywalnie do Krakena Z63 - sprzętu o połowę droższego. Dodatkowo AIO zaliczyło kilka zewnętrznych poprawek, ale to wciąż ten sam minimalistyczny Kraken.
Jedyne, co można wypunktować na minus to brak na przewodzie zasilającym dodatkowych przedłużek dla FAN_PWN. Wzorem choćby Krakena Z63, taki zabieg pozwalałby z poziomu apki CAM na platformie Gigabyte sterować obrotami pompy i wentylatorów jednocześnie. A tak, chcąc zmienić profile obu jednostek Aer 120 zmuszony byłem zaglądać do UEFI lub szukać alternatywnej aplikacji dla softu NZXT. Niektórzy także zwrócą uwagę na brak RGB w wentylatorach, ale dla mnie to błahostka. Osobiście preferuję kierunek obrany przez NZXT.
Reasumując pewnie kwota 600 zł wydatkiem małym nie jest, ale w zamian otrzymujemy naprawdę sprawnie działające chłodzenie, które na użytym w tym teście procesorze nie ustępuje dużo droższemu Krakenowi Z63. Jednym słowem 53‑jka spokojnie powinna powędrować na dużo mocniejszą jednostkę, czyli do zestawu niebędącego budżetowym składakiem. Jeśli macie w planach montaż wydajnego PC do pracy i rozrywki w bardziej kompaktowej formie, nie stroniąc przy tym od OC, to nowa propozycja NZXT w mojej ocenie będzie strzałem w dziesiątkę. Bardzo możliwe, że w segmencie AIO do tysiąca złotych nie znajdziecie niczego, co przedstawia równie atrakcyjny stosunek cena-jakość-wydajność.
Co na plus?
- Łatwość montażu chłodzenia
- Minimalistyczny, estetyczny wygląd
- Możliwość przekręcania logo NZXT
- Znakomite temperatury podczas pracy
- Generalnie cichy ten nowy Kraken
Co na minus
- Brak rozgałęźnika PWN FAN w zestawie
- Z poziomu CAM nie mogłem zmienić profilu FAN (mobo Gigabyte)