AMD może zacząć otwierać szampana, Nvidia – afobam (opinia)

To mocne stwierdzenie, aczkolwiek esencjonalne. Po dzisiejszej konferencji wszystkie znaki na niebie wskazują, że wracamy do czasów zaciekłej rywalizacji na rynku GPU.

AMD może zacząć otwierać szampana, Nvidia – afobam (opinia)
Piotr Urbaniak

28.10.2020 | aktual.: 29.10.2020 23:37

Nie chcę zabrzmieć hurraoptymistycznie w kontekście samych czerwonych, bo nie taki jest tutaj cel. Entuzjaście ciężko jednak entuzjazm przykryć. Przez ostatnie lata rynek kart graficznych był po prostu szalenie nudny. Coś jakby urządzić sobie nocny maraton oper mydlanych. Albo stać dla sportu w sklepowej kolejce i za każdym razem cofać się na koniec.

Tyle że mowa tu o sytuacji, która nie trwała parę godzin, a parę lat. A może nawet blisko dekadę, jeśliby uznać, że ostatnią naprawdę emocjonującą kartą graficzną AMD był model HD 7970 z 2011 r. Cała reszta to w najlepszym razie strzelanie ślepakami.

Zamiast umacniać markę twórcy sprzętów kultowych, Radeon Technologies Group przez długie lata mogło kandydować co najwyżej do Nagrody Złotego Goebbelsa. Bo najpierw były buńczuczne zapowiedzi, tak jak w przypadku niesławnej Vegi i równie niesławnego "Poor Volta", a potem coraz bardziej intensywne tonowanie nastrojów, by w końcu zaliczyć spektakularną czołówkę ze ścianą. I udawać, że segment wysokowydajny w ogóle nie istnieje.

Tymczasem Nvidia rozpasała się jak proboszcz na prowincji

Wiadomo, co oznacza brak konkurencji. Nie można wprawdzie zarzucić spółce kierowanej przez Jensena Huanga, że osiadła na laurach, ale na pewno pozwalano sobie na więcej niżby to miało miejsce w zdrowej sytuacji rynkowej. Momentami dużo więcej.

Trzeba oddać Nvidii, że spopularyzowała modny obecnie ray tracing i przez długie lata konsekwentnie dostarczała—i dalej dostarcza—naprawdę solidny sprzęt. Pisałem, że kupiłbym GeForce'a RTX 3070, i zdania w tej kwestii nie zmieniam. To świetna karta.

Kadr z niepublikowanego odcinka programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie"
Kadr z niepublikowanego odcinka programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie"

Ale też trzeba ją ostro zganić za wybryki takie jak chociażby obecna sytuacja z serią GeForce RTX 30, której premiera okazała się de facto papierowa. Kart nie da się kupić. W popłochu zamrożono oficjalny sklep. Producent twierdzi co prawda, że problemy wynikają z nadmiernego popytu, ale zdaniem wielu to tylko forma malowania trawy na—o ironio—zielono.

Rozmawiałem z kilkoma sprzedawcami: tam, gdzie kiedyś dostarczano setki egzemplarzy, teraz trafiają pojedyncze sztuki. Wygląda to więc na problem produkcyjny. Według najbardziej wiarygodnych z krążących po sieci teorii, genezę stanowią oszczędności, w wyniku których nie wybrano sprawdzonej w boju technologii 7 nm TSMC, a tańszą i niestety niedoskonałą 8 nm Samsung. Cała reszta wydarzeń to prosta implikacja.

Stosując żargon piłkarski, ktoś tu właśnie staje przed 100-procentową okazją

Teraz – gdyby w scenariuszu zdrowym, nowe Radeony okazały się nawet znacznie lepsze od GeForce'ów, to AMD wciąż miałoby problem. Jakoś trzeba byłoby przecież odzyskać tracone latami zaufanie. Tylko, Nvidia zrobiła rywalom niespodziankę. Podłożyła się sama.

Ekipa Lisy Su wykorzystała to genialnie, stawiając na szczerość i otwartą formę przekazu. Zwróćcie uwagę, że na konferencji czerwonych zabrakło tak charakterystycznego dla tej firmy w ostatnich latach zaklinania rzeczywistości; wywodów o API, których implementacje można liczyć później na palcach weterana tartaku, czy odniesień do trzecioligowych gier, bo akurat dobrze radzą sobie ze stosowaną architekturą (patrz. Strange Brigade).

AMD nie wstydziło się pokazać, że nowe Radeony RX 6000 mogą przegrać z rywalami w Wolfenstein Youngblood, który widnieje średnio w co trzeciej prasówce konkurencji.

AMD: Czasem kończymy drudzy, ale co z tego?
AMD: Czasem kończymy drudzy, ale co z tego?

Dlatego też wypadło niezwykle wiarygodnie i konkretnie zarazem. A nawet jeśli przekrojowo skończy o 5-10 proc. słabiej, to wciąż jeszcze ma szanse wyjść z tarczą dzięki większej dostępności i bardziej atrakcyjnym cenom swych produktów. Nawiasem: bo skoro TSMC nie ma problemów z zaspokojeniem wciąż rosnącego popytu na procesory Ryzen, to raczej poradzi sobie także z produkcją Radeonów. To dokładnie ta sama technologia.

Powiem więcej, nawet zakładając najbardziej pesymistyczny dla czerwonych scenariusz, czyli trochę niższą wydajność przy równie kiepskiej dostępności, w dłuższej perspektywie premiera RX 6000 powinna się opłacić. O wyborze konkretnych modeli zadecydują cena i dostępność, a AMD przestanie być pachołkiem do rozjechania z marszu. Dla Nvidii to jak dźwięk budzika po suto zakrapianym melanżu. Słowo, że ktoś w Santa Clara nie prześpi spokojnie nocy.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)