Bluboo X550 – test taniego smartfona, którego nie strach wziąć w podróż
Zapytałem ostatnio kilkoro znajomych, jaka jest największa wada ich smartfona. Najczęściej padającą odpowiedzią był krótki czas pracy na akumulatorze. Narzekali, że ciągle muszę dbać o poziom naładowania, aby smartfon nie wyłączył się, gdy będą poza domem. Bluboo X550 ma szansę rozwiązać ten problem.
23.07.2015 | aktual.: 24.07.2015 13:43
Wydajność podzespołów montowanych w smartfonach ciągle rośnie, dostajemy ekrany o ogromnych rozdzielczościach, a w przypadku akumulatorów od kilku(nastu?) lat panuje stagnacja. Przekonałem się o tym testując topowego Samsunga Galaxy S6. Smartfon okazał się świetnym urządzeniem, którego największą wadą był właśnie akumulator. Samsung chcąc zaoferować model ze smukłą obudową musiał pójść na kompromis, stosując akumulator o niskiej pojemności. Podłączając Galaxy S6 drugi raz tego samego dnia naprawdę zrozumiałem, że najwyższy czas na rewolucję w dziedzinie akumulatorów.
Bluboo X550 na tle znacznej większości mobilnych urządzeń wyróżnia właśnie akumulator. Nie dostaliśmy nowej technologii, niestety. Jednak producent, kosztem rozmiarów, zdecydował się zastosować akumulator o pojemności aż 5300 mAh (dwukrotnie więcej niż ten w Galaxy S6), co w połączeniu z ekranem o niewielkiej rozdzielczości, powinno uczynić z Bluboo X550 prawdziwego długodystansowca. Jeśli jesteście ciekawi, czy ten smartfon wytrzyma tydzień na jednym ładowaniu, to zapraszamy do recenzji.
Brzydki, plastikowy, ale solidny
Bluboo X550 to naprawdę tani smartfon – kosztuje 150 dolarów. Patrząc na produkty znanych producentów pod względem jakości wykonania w tej cenie nie powinniśmy spodziewać się niczego specjalnego. Jednak chińskie firmy już niejednokrotnie udowodniły, że potrafią wyprodukować dobrze wyglądającego i wykonanego smartfona kosztującego naprawdę mało. Niestety nie dotyczy się to X550.
Po otworzeniu pudełka widzimy dużą bryłę, która swoimi rozmiarami może konkurować z takimi urządzeniami jak Samsung Galaxy Note 4. Dla wielu osób X550 będzie za duży i z tego powodu zrezygnują z zakupu, mimo iż zależało im przede wszystkim na długiej pracy na jednym ładowaniu. Dla mnie jego wymiary są jak najbardziej akceptowalne, korzystałem już z podobnych urządzeń i po 2-3 dniach przyzwyczajałem się do ich gabarytów. Ten smartfon jest również gruby i ciężki. Obudowa ma 9,8 mm grubości, a całość waży 198 gramów. To całkiem sporo, zwłaszcza w dobie smukłych i lekkich smartfonów.
Oczywiście należy pamiętać, że w tym smartfonie zastosowano duży akumulator i to właśnie on decyduje o wadze i wymiarach. Przy obecnej technologii nie można mieć szczupłego, kompaktowego urządzenia, które będzie posiadało pojemny akumulator. Jeśli chcemy długiej pracy, to musimy iść na pewne ustępstwa i osoby szukające właśnie takiego urządzenia powinny zdawać sobie z tego sprawę.
Wymiary i wagę ze względu na pojemny akumulator jestem w stanie zaakceptować, ale jakości wykonania niektórych elementów już nie potrafię. Tragicznie wypadają krawędzie. Po pierwsze, zostały wykonane z tandetnego, błyszczącego się plastiku, który przypomina materiały z tanich zabawek. Po drugie, warstwa chroniąca ekran otoczona jest przez srebrną ramkę, która tylko ma imitować metal. Przypomina mi ona tanie, srebrne, plastikowe pierścionki dla małych dziewczynek i wygląda bardzo kiepsko. Po trzecie, sądzę, że na tych elementach szybko pojawią się pierwsze ślady użytkowania, daję im maksymalnie 2-3 miesiące.
Szkoda, że krawędzie są tak tragiczne, bo front i tył wypadają całkiem dobrze. Przód został pokryty warstwą, która wygląda na odporną na niewielkie zarysowania. W egzemplarzu, który trafił do naszej redakcji nie zauważyłem żadnego, nawet niewielkiego uszkodzenia. Nie pojawiło się ono również po kilkunastu dniach testów, a zaznaczam, że smartfon nosiłem w kieszeni razem z kluczami. Klapka chroniąca plecy została wykonana z tworzywa sztucznego o przyjemnej w dotyku fakturze. Przypomina ona gumę, stawia minimalny opór palcom, a dodatkowo nie pojawią się na niej tłuste odciski palców.
Na górnej krawędzi znalazło się złączę audio, a także microUSB. Po przeciwnej stronie znajdziemy jedynie mikrofon. Lewa krawędź pozostała pusta. Natomiast na prawej znajdziemy przyciski zasilania i regulacji głośności. Działają one bez zarzutów, ale mogłyby bardziej wysunięte lub wcześniej reagować. Pod ekranem umieszczono trzy dotykowe przyciski systemowe.
Szkoda, że producent nie zdecydował się na przyciski znajdujące się na ekranie, bo te fizyczne wypadają słabo. Brakuje im podświetlenia, co w nocy znacząco utrudnia ich zlokalizowania. Dodatkowo jeden jest niemal bezużyteczny, zamiast służyć do pokazania listy ostatnio uruchomionych aplikacji, służy on do wyświetlenia dodatkowego menu, do którego przecież mamy dostęp z aplikacji. Z przycisku o podobnej funkcji znani producenci już dawno zrezygnowali, ale zauważyłem, że wśród chińskich firm nadal on występuje. Najwyższy czas zmienić to trochę przestarzałe podejście.
Całość wygląda na dobrze spasowaną, chociaż pod mocniejszym naciskiem słychać bardzo ciche trzaski. W normalnym korzystaniu raczej trudno o taki nacisk, ale muszę dodać, że w żadnym innym smartfonie z takim efektem się nie spotkałem. Dla mnie Bluboo X550 jest urządzeniem niezbyt atrakcyjnym wizualnie, wygląda trochę topornie, a przez ramki momentami wręcz tandetnie. Dobrze, że nadrabia niską ceną.
Wyświetlacz nie zachwyca, procesor niedomaga, ale akumulator bije konkurencję
Testowany smartfon został wyposażony w 5,5-calowy ekran o rozdzielczości HD, a więc 720 × 1280 pikseli. Obecnie standardem przy takie przekątnej jest Full HD i szkoda, że producenci Bluboo X550 o tym nie wiedzieli, bo na ekranie można dostrzec pojedyncze piksele. Wyświetlacz nie wypada dobrze także w kilku innych aspektach. Kolory są wyblakłe i czerń mogłaby wyglądać lepiej, bo obecnie sporo jej brakuje do bycia naprawdę czarną. Wyższa powinna być maksymalna jasność, co odczuwalne jest przede wszystkim na słońcu. Dobrze wypadają natomiast kąty widzenia, obraz prawie się nie zmienia nawet pod dość ostrym kątem. Nie miałem żadnych problemów z dotykiem, zawsze na moje polecenia reagował szybko i bezbłędnie. Warstwa chroniąca ekran powinna stawiać minimalnie mniejszy opór, ale ogólnie nie ma tragedii. Określiłbym to jako po prostu średnią półkę. To samo można powiedzieć o odporności na odciski palców. Jest dobrze, ale mogłoby być lepiej.
Sercem urządzenia jest 64-bitowy procesor MediaTek MTK6735. Składa się z czterech rdzeni Cortex-A53 o taktowaniu 1,5 GHz. Za przetwarzanie grafiki odpowiada natomiast układ Mali-T720. Użytkownik do dyspozycji dostaje 2 GB RAM-u, a także 16 GB na pliki. Na szczęście te kilkanaście gigabajtów wolnej przestrzeni możemy rozbudować z wykorzystaniem karty pamięci. Warto dodać, że możemy korzystać z dwóch kart SIM jednocześnie. Jednak tylko jedno gniazdo pozwala na obsługę LTE, w przypadku drugiego musimy zadowolić się siecią 2G.
Zastosowany procesor MediaTeka w benchmarkach nie wypada zbyt dobrze. Daleko mu do czołówki i z pewnością nie będzie w stanie zapewnić zadowalającej wydajności w bardziej rozbudowanych aplikacjach i grach. Jednak co bardzo ważne, podzespoły tego chińskiego smartfona wystarczają, aby system, a także popularne aplikacje pracowały szybko i bez żadnych zarzutów. Nawet nie musimy zbytnio dbać o procesy działające w tle, aby cieszyć się szybką i stabilną pracą, a w tak tanim urządzeniu jest to najważniejsze. Jeśli oczekujecie, że pogracie w najnowsze gry, to musicie poszukać innego urządzenia, w którym producent, kosztem czasu pracy, postawił na wydajność. W przypadku Bluboo X550 jest odwrotnie, priorytetem był czas pracy, a nie liczba klatek na sekundę w grze.
Według założeń producenta największą zaletą tego smartfona ma być możliwość pracy przez kilka dni z dala od ładowarki, a to dzięki akumulatorowi o pojemności 5300 mAh. W porównaniu do konkurencji, która nawet w najdroższych, topowych modelach bardzo rzadko decyduje się na więcej niż 3000 mAh, Bluboo X550 wypada rewelacyjnie. Pojemny akumulator w połączeniu z ekranem o niskiej rozdzielczości i słabymi podzespołami daje bardzo dobre rezultaty. Naładowanie akumulatora do pełna trwa 3-4 godziny, ale na jego rozładowanie najczęściej czekałem 3-4 dni. Zaznaczam, że w tym czasie intensywnie korzystałem z urządzenia przeglądając strony Internetowe, oglądając filmy na YouTube, a w tle uruchomiony był Massenger, Facebook oraz Snapchat. Nie musiałem sięgać po żadne tryby oszczędzania energii. Przy bardziej spokojnym korzystaniu smartfon spokojnie wytrzymał tydzień na jednym ładowaniu. Zostawia on więc konkurencję daleko w tyle, konkurencję dla której bardzo dobrym wynikiem są 2 dni z włączonym trybem oszczędzania energii.
Android momentami zbyt ubogi, ale za to szybki i stabilny
Bluboo X550 działa pod kontrolą niemal czystego Androida 5.1 Lollipop. Dostajemy więc jedną z najnowszych wersji zielonego robocika. Obawiam się jednak, że producent dość szybko zrezygnuje z jakiegokolwiek wsparcia, a użytkownicy pozostaną ze starą edycją systemu. Oczywiście moje słowa nie muszą się spełnić i na Bluboo X550 zawitają nowsze wersje Androida – oby tak było.
Jak już wspomniałem Android został tylko nieznacznie zmodyfikowany przez producenta. Bardzo nie spodobał mi się jeden element – widżet wyszukiwarki, którego nie można usunąć, a niestety nie jest on w pełni tym, co zobaczyć możemy na czystym Androidzie. Z jego poziomu nie mamy dostępu do wyszukiwarki Google, a do autorskiej aplikacji producenta. Dobrze, że chociaż po naciśnięciu ikonki mikrofonu dostajemy dostęp do aplikacji wprost od Google.
Android w Bluboo X550 momentami jest zbyt okrojony. Ubogo wygląda menu z listą wszystkich zainstalowanych aplikacji. Nie możemy nic w nim zrobić, nie mamy dostępu do opcji posortowania, nie możemy nawet sami ręcznie ustawić kolejności aplikacji. Brakuje również możliwości dodania w tym menu folderów. Jedyną opcją jest przeniesienie skrótu do aplikacji na ekran główny. Na szczęście podobnych ograniczeń nie zobaczymy w przypadku ekranu głównego czy innych ustawień systemowych.
Mobilny system operacyjny w tym urządzeniu działa szybko i stabilnie. Przez kilkanaście dni testów nie zauważyłem nawet chwilowej zadyszki. Muszę jednak wspomnieć o momentami bardzo długiej instalacji aplikacji i ich aktualizacji. Kilkukrotnie aktualizacja chociażby Facebook Messengera trwała kilka minut i mam na myśli czas wyłącznie procesu aktualizacji, nie wliczając pobierania. Problem pojawiał się również w przypadku innych aplikacji. Co ciekawe, czasami aplikacja zainstaluje lub zaktualizuje się szybko, podobnie jak w innych urządzeniach. Nie jest to błąd uniemożliwiający korzystanie ze smartfona, ale czekanie kilka minut, gdy znów będzie można korzystać z danej aplikacji potrafi być irytujące.
Zdjęcia rób w dzień, muzyki słuchaj w słuchawkach
Zdjęcia możemy robić z wykorzystaniem kamery umieszczonej na plecach lub tej frontowej, znajdującej się tuż nad wyświetlaczem. Stanowczo odradzam korzystanie z przedniej kamery, jakość rejestrowanych przez nią zdjęć jest wyjątkowo słaba. Przejdźmy jednak do głównej kamery, która znajduje się na plecach urządzenia i robi zdjęcia w maksymalnej rozdzielczości 8 MP. Ciężko było mi ją ocenić, gdyż pracuje bardzo nierówno. Przy dobrych warunkach oświetleniowych, a także gdy uda się jej poprawnie złapać ostrość, zdjęcia wychodzą całkiem dobrze. Niestety, wystarczy, że jest minimalnie za ciemno lub pojawią się kłopoty ze złapaniem odpowiedniej ostrości (występuje to dość często), a jakość zdjęć drastycznie spada. Widoczne są szumy, często brakuje ostrości, a kolory stają się wyblakłe. Ogólnie fotografie wyglądają nieciekawie i są mocno prześwietlone.
Aplikacja aparatu nie wyróżnia się niczym na tle innych, które możemy spotkać w większości chińskich smartfonów pracujących pod kontrolą Androida. To ciągle ten sam, według mnie brzydki i toporny interfejs. Nie jest jednak ona tak tragiczna, z poziomu ekranu głównego mamy dostęp do najważniejszych opcji. W menu znajdziemy bardziej zaawansowane ustawienia, które pozwalają na zdecydowanie o ekspozycji, predefiniowanej scenerii czy balansie bieli. Dostępnych ustawień jest stanowczo za mało i bardziej zaawansowani użytkownicy mogą poczuć się zawiedzeni, tym bardziej, że automatycznie kamera radzi sobie raczej słabo.
Na klapce znajdującej się z tyłu umieszczono dwie maskownice, które sugerują, że mamy do czynienia z dwoma głośnikami. Wystarczy jednak ściągnąć klapkę, aby przekonać się, że rzeczywistość jest inna. Bluboo X550 został wyposażony w tylko jeden głośnik. Na początku muszę przyczepić się do jego położenia, które sprawia, że łatwo go zasłonić – wystarczy, że położymy smartfon ekranem do góry na biurku. Sam głośnik gra dobrze, dźwięk jest głośny i wyraźny, jednak bez rewelacji. Po prostu średnia półka i nic więcej. Brakuje niskich tonów, których niemal nie słychać. Nie zalecam wykorzystywać głośnika do słuchania muzyki, jeśli już będziecie chcieli posłuchać ulubionionej piosenki, to jak najszybciej sięgnijcie po słuchawki.
Podsumowanie: za tym smartfonem przemawia jeden element
Bluboo X550 pod względem jakości wykonania, wzornictwa, wyświetlacza, wydajności czy jakości zdjęć wypadł co najwyżej średnio. Niektóre elementy są akceptowalne, inne wręcz odstraszają. To jednak nie one były najważniejsze dla producenta, dla niego liczyła się długa praca na akumulatorze. Jeśli miałbym oceniać Bluboo X550 tylko pod względem czasu działania, to wystawiłbym mu maksymalną ocenę. Niestety nie mogę tak potraktować tego smartfona, nawet mimo jego bardzo niskiej ceny, wynoszącej 150 dolarów.
Mimo iż ocenie trochę brakuje do maksymalnej, to nie należy tego smartfona traktować jako urządzenie średnie, nie warte szczególnej uwagi. Według mnie jest on skierowany do specyficznej grupy odbiorców i to właśnie oni będą mieli spory problem, aby w tej cenie znaleźć coś lepszego. Bluboo X550 przeznaczony jest przede wszystkim dla osób, które potrzebują smartfona długo pracującego na jednym ładowaniu. W tej kwestii ten Chińczyk wypada rewelacyjnie.
Dodam, że jeśli sam miałbym wybierać smartfon, który będzie towarzyszył mi podczas dłużej wycieczki, to z ostatnio testowanych modeli, wybrałbym właśnie Bluboo X550. Byłby on moim głównym urządzeniem, służącym do komunikacji ze światem. Miałbym pewność, że nagle w połowie dnia nie będę musiał szukać gniazdka by podładować akumulator. Wiedziałbym, że komunikat o niskim stanie naładowania zobaczyłbym dopiero za 2-3 dni, oczywiście o ile korzystałabym z tego urządzenia regularnie. Natomiast jeśli sięgałbym po niego rzadko, to spokojnie mógłbym oczekiwać tygodnia pracy.
- Akumulator 5300 mAh zapewniający długą pracę!
- Tylna klapka z tworzywa sztucznego o fakturze gumy
- Płynna praca systemu operacyjnego
- Niemal czysty Android 5.1 Lollipop
- Niska cena
- Tragiczne plastikowe krawędzie
- Obudowa trzeszczy pod mocniejszym naciskiem
- Przyciski systemowe umieszczone pod ekranem
- Niska rozdzielczość ekranu i wyblakłe kolory
- Maksymalna jasność ekranu powinna być większa
- Niska wydajność
- Problemy z instalacją i aktualizacją aplikacji
- Niska jakość zdjęć