Github jest w dobrych rękach. Linux Foundation popiera Microsoft
08.06.2018 14:27
Przejęcie popularnego repozytorium kodu nie martwi Jima Zemlina z Linux Foundation. We wpisie na blogu fundacji zaznaczył, że Microsoft ma doświadczenie i zasoby niezbędne, by uczynić Githuba lepszym. Nat Friedman jest doskonałym wyborem na nowego dyrektora Githuba i osobą szanowaną w społeczności Open Source, która nie ma się o co martwić. Intencją Microsoftu nie jest przejęcie ponad 70 milionów otwartoźródłowych projektów czy przejęcie własności intelektualnej z nich zawartej. Mówienie, że Microsoft kupił popularne repozytorium kodu nie jest do końca trafne. Zdaniem Zemlina lepiej mówić, że na nie zasłużył.
Ponadto Zemlin widzi przyjęcie Githuba pod skrzydła Microsoftu jako pewnego rodzaju zadośćuczynienie w stronę deweloperów Open Source za działania Microsoftu pod kierownictwem Steve'a Ballmera. Misją Mictosoftu jest zapewnienie każdemu programiście na planecie jak najlepszych narzędzi do pracy i w końcu biorący udział w otwartych projektach nie są z tego wykluczeni. Najwyższa pora, bo bez OSS wiele rzeczy nie miałoby możliwości działania, od naszych smartfonów po serwery międzynarodowych giełd.
Wpis na stronie Linux Foundation jest bardzo optymistyczny, a Zemlin w końcu wyrósł ze strojenia sobie żartów z Microsoftu (kierownictwo firmy samo dostarczało materiał). Przyszłość Githuba nie wygląda źle. Sporo na ten temat możemy dowiedzieć się z wczorajszej rozmowy (AMA) z Natem Friedmanem na Reddicie, który niebawem zasiądzie na fotelu CEO Githuba. Nie ma obaw, że Github dostanie integrację ze Skypem, Bingiem albo co gorsza pakietem Office. Ciekawy wydźwięk ma zwłaszcza jedna z jego wczorajszych wypowiedzi:
[quote]Nie kupujemy Githuba żeby zamienić go w Microsoft […] Naszym celem jest pomoc w uczynieniu Githuba lepszym Githubem i jeśli już, pomożemy Microsoftowi być troszkę bardziej jak Github.– Nat Friedman[/quote]Ucieczkę programistów na konkurencyjny GitLab skomentował bardzo dyplomatycznie, podkreślając niezależne myślenie programistów i zdrową dawkę nieufności. Nie było to pocieszające wydarzenie, ale Friedman zamierza walczyć o ich zaufanie. Z drugiej strony, utrata projektów została już zrekompensowana przez napływ nowych użytkowników. Mamy także obietnicę, że w repozytoriach nie będą pojawiać się reklamy ani nic z tych rzeczy. Na razie nie wiadomo, czy będą jakieś zmiany w cenniku. Wciąż będzie działał pakiet edukacyjny i nie zapowiada się, by miały z GitHuba znikać „niewygodne” projekty. Wystarczy pisać rzeczy legalne i szanować się wzajemnie.
Na koniec warto poruszyć jeszcze jedną kwestię, o którą martwią się programiści. Chodzi o świetny edytor kodu Atom, konkurujący z Visual Studio Code. Friedman przyznał, że wybór edytora to bardzo osobista decyzja, którą podejmuje programista. Jest jak ulubiony kubek, który przenosi z pracy do pracy niezależnie od tego, w jakim języku pisze i gdzie. Dlatego oba edytory będą rozwijane równolegle. Nie powinno to być trudne, gdyż współdzielą sporo kodu.