Joe Danger: Special Edition

23.12.2011 10:54, aktual.: 01.08.2013 01:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Joe Danger, ponad rok po debiucie gry na PlayStation Network, uderza w poszerzonej edycji specjalnej na Xbox Live Arcade. Teoretycznie kogo obchodziłaby jakaś leciwa produkcja, najwyraźniej wypuszczona na nowo wyłącznie w celu spulchnienia kurczącej się szybko kupki kasy, ale odpalając przygody dzielnego zmotoryzowanego bohatera z miejsca wszelkie złe emocje znikają - niczym śnieg na masce świeżo zgaszonego samochodu. Mamy do czynienia z jedną z tych niezależnych pozycji, które natychmiast chwytająca za serce czystą frajdą zabawy, przynosząc równocześnie pewien powiew sympatycznej tęsknoty do starych, dobrych czasów.

Odświeżcie sobie choćby szybciutko Excitebike, gdzie na motocyklu malutka postać gnała przez tor przeszkód. Tytułowy Joe też śmiga po alejkach specjalnie przygotowanych plansz, zważając na niebezpieczeństwa. Kiedyś był światowej sławy kaskaderem, ale jeden nieudany numer odebrał mu wszystko – zdrowie, sławę, pieniądze. Teraz od początku musi udowodnić, że jest numerem jeden. Zakłada wielki kask i obcisłe wdzianko na ciut spasiony brzuszek, po czym staje w szranki. Z początku czysto "rehabilitacyjnie", potem stopniowo bierze udział w coraz to wymyślniejszych wyzwaniach, również rywalizując z innymi dwukołowymi rajdowcami. Czyni to w tak atrakcyjny oraz milusiński sposób, że szybko łapiemy syndrom „jeszcze jednego razu”… Rozgrywka po prostu niezwykle wciąga.

Obraz

Brawa dla twórców za umiejętne podbijanie poziomu trudności. Uczymy się gry bez frustracji. Najpierw zwyczajne skoki, kucanie pod barierkami oraz obracanie maszyną, następnie fikołki, jazda na jednym kole plus kilka zaawansowanych sztuczek w powietrzu, w końcu zaś umiejętne korzystanie z rozstawionych na torze pomocy „drogowych” - acz również i przeszkadzajek. Chłonie się całą, ostatecznie dosyć skomplikowaną mechanikę rozgrywki niezauważalnie, co jest piękne. Poszczególne etapy podzielono na swoistego rodzaju paczki rozdziałów, w każdym pojedynczym zadaniu do zgarnięcia są jakieś odznaczenia. Wypada zazwyczaj zebrać po drodze porozrzucane przez deweloperów dobra, przebyć planszę bez skuchy jak najszybciej, dojechać pierwszym, tudzież wykręcić 100% kombo (wykonać odpowiednią ilość trików w trakcie jazdy). Będziemy też wracać po niezdobyte rzeczy, bowiem za udział w kolejnych „imprezach” przyjdzie płacić tylko tak kolekcjonowanymi gwiazdkami.

[break/]Dorzucono do tego naturalnie multiplayer z zestawem ciekawych trybów (niestety wyłącznie na podzielonym ekranie - nie szarpniemy po sieci), jak też naprawdę prosty edytor. Rozstawiamy według własnego widzimisię przeszkody, a potem idzie się naszym projektem podzielić z przyjaciółmi, albo z kolei sprawdzić ich twory. Warto jednak zwrócić uwagę na nagromadzenie elementów w jednym miejscu. Chociaż jest limit sprzętów na scenę, tak zdarzyło mi się od ich nadmiaru wprawić Xboksa 360 w zadyszkę… W stosunku do wersji z PS3 doszło laboratorium, z pakietem jeszcze bardziej zakręconych miejscówek (bo eksperymentalnych) do przebycia, plus bonusy do odblokowania – w tym wdzianka dla Avatara, czy nowe postacie, przyznawane za zgarnięcie specjalnych medali. Składa się na nie w sumie wykonanie wszystkich wyzwań na raz na określonym torze.

Obraz

Graficznie bez pudła. Ma się wrażenie uczestniczenia w stylowym filmie animowanym, pełnym gagów i humoru. Modele postaci wykonano niezwykle starannie, podobnie jak lokacje. Tytuł zachęca do „posiadówy” jaskrawymi kolorami oraz obłymi kształtami, nie męcząc jednocześnie zbytnio wzroku. Animacja wypada profesjonalnie – triki „czesane” po wyskoku, szczególnie przez małpę, potrafią zauroczyć, ale też przeciwnicy (których nota bene w trakcie wyścigu da się zdzielić pięścią) mocno trzymają się kierownicy, prując na barwnym nitro raźno przed siebie. Oprawa dźwiękowa umiejętnie dopełnia tego, co się dzieje na ekranie, podkreślając przy tym kreskówkowy charakter całości. Wszystko tak pięknie współgra ze sobą, że stanowi dobry relaks po złym, ciężkim dniu.

Obraz

Zdrowa, doszlifowana produkcja w lekko staroszkolnym stylu, taka, do której może usiąść praktycznie każdy i z miejsca dobrze się bawić – więc jak najbardziej oto do polecenia. Krótkie przejazdy, stąd frustracja nie występuje zbyt często, lecz równocześnie zdarzają się poukrywane „znajdźki” dla tych, którym nie zawsze śpieszy się do mety. Przemyślane sterowanie, ujmująca strona wizualna, radość z zabawy nieskrępowana. Z większych wad wymienić wypada wyłącznie „kanapowy” sposób rywalizacji z innymi – gra aż się prosi o starcia przez Internet. Poza tym mankamentem jednak w ogólnym rozrachunku jest nadzwyczaj świetnie, także warto w tę pozycję zainwestować 1200 Microsoft Points. A jeśli macie wątpliwości to po prostu śmiało ciągnijcie demko. Dajcie się oczarować.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl