Krytycznym okiem o kosmicznym No Man's Sky
Tytuł na który czekałem dostatecznie długo, z którym wiązałem wielkie nadzieje bo w końcu tyle pokazano od momentu pierwszego pomysłu. Otrzymałem kopię do testów, nawet zacząłem pisać recenzję ale doszedłem do wniosku że takich mamy na pęczki w internecie. A moja byłaby tak bardzo krytyczna że sobie ją po prostu odpuściłem. W wielu serwisach growych recenzenci oceniają No Man's Sky na poziomie 5 - 6 punktów na 10, czyli średnio, bardzo średnio. Ci co dają więcej, zapewne dostali kasę za napisanie przychylnej recenzji, ale tracą w oczach swoich czytelników. A to wszystko wina pana Seana Murray'a który dostatecznie długo i cierpliwie zmyślał jaka ta gra będzie wspaniała i innowacyjna.
O czym jest gra
No Man's Sky opowiada historię pilota który rozbił się na nieznanej planecie. Nic nie wiemy co zdarzyło się wcześniej, poza tym co mamy aktualnie zrobić - rozwinąć ekwipunek, naprawić statek i odlecieć z planety. Proste ? Niekoniecznie. Na samym początku gry przyswajamy wyświetlane na ekranie komunikaty i uczymy się ich znaczenia. Do czego służą bariery, system podtrzymywania życia, temperatura otoczenia jak i radiacja czy toksyczność. W ekwipunku szybko nauczymy się naprawiać zepsute komponenty statku jak i naszej początkowo, niegroźnej giwery. Ale w tej grze, wszystko roznosi się o surowce. Te zbieramy na całej planecie. Nie muszę tłumaczyć że jest to zadanie monotonne i bardzo frustrujące. Największym problemem tutejszych surowców jest fakt iż do ich rozpoznawania będziemy musieli używać specjalnego wizjera oraz detektora. Dzięki nim zbieranie poznanych surowców powinno być o wiele łatwiejsze i szybsze. W praktyce nie jest tak kolorowo. Wiele razy przyjdzie nam oddalić się znacznie od statku kosmicznego w poszukiwaniu paliwa. Już początkowa misja, tuż po naprawie silników zmusza nas do eksloracji planety w poszukiwaniu Herydu. Co prawda komunikat pokazuje że ten, najprawdopodobniej znajduje się w rozsianych po planecie jaskiniach. Swoją drogą po mozolnych poszukiwaniach znalazłem ten pierwiastek kilkanaście kilometrów od statku. Do jaskiń nawet nie zaglądałem z kilku powodów. Po pierwsze są bardzo rozległe i bardzo łatwo się w nich zgubić, a na mapę nie mamy co liczyć. Świat przyszłości, cholera. Po planecie możemy biegać jak i używać plecaka odrzutowego, którym nie raz wzbijemy się w atmosferę, zapominając że lądowanie będzie bardzo twarde.
Poza zbiórką surowców i rozwijaniu sprzętu o znajdywane podczas eksploracji plany konstruktorskie, przyjdzie nam badać monolity obcych cywilizacji, opuszczone bazy badawcze lub losowo umiejscowione skrzynki z zaopatrzeniem. Naprawdę ? Niezbadana i nieodkryta planeta na której walają się takie same skrzynki z ekwipunkiem jak w całym kosmosie ? Zacnie. Nie możemy pozwolić sobie na samowolkę w niszczeniu flory, elementów otoczenia czy fauny. Za porządek we wszechświecie odpowiadają strażnicy - wykwalifikowane drony do badania miejsca w którym zniszczono dany element krajobrazu i atakujące każdego którego złapią na gorącym uczynku. Zawsze możemy je zniszczyć, ale musimy być świadomi tego, że na innych mapach możemy spotkać już większe i niebezpieczniejsze jednostki. Skoro już o faunie wspomniałem, każda planeta pełna jest różnorakich gatunków zwierząt. Widzieliście zapewne na przedpremierowych zapowiedziach i wideo z rozgrywek że zwierząt miała być masa a planeta charakteryzować się powinna prawdziwym życiem. Twórcy oblali ten test z kretesem. Nie dość że fauny jak i zresztą flory jest bardzo mało i to bez względu na planetę, to system tworzenia kreatur został jakby skopiowany z gry Spore. Może się za bardzo zagalopowałem, gdyż Spore było dobrą grą, przyjmijmy że było o wiele gorzej. W większości przypadków stwory są bardzo brzydkie, źle skonstruowane wiele razy przecząc prawom natury. Bo to kosmos, niezbadany - zapewne powiecie. Jeżeli tak brzydki jest kosmos, to zostańmy na ziemi.
Kampania której nie ma
Ale nie możemy. Przy naszym statku kosmicznym znajduje się galaretowata kula w iskrzącym, metalowym pudle. To ona zachęca nas do wybrania drogi. Albo zajmiemy się swobodną eksploracją kosmosu, albo trybem fabularnym. Powiedzmy sobie szczerze, takowego ta gra nie ma. Kampania opiera się głównie na dostaniu do centrum wszechświata poprzez wytyczoną przez "galaretkę" trasę. To czy i jakie planety odwiedzimy zależne będzie tylko od nas. A lądować będziemy musieli, choćby by pozyskać szybko wytracące się paliwo lub by wzmacniać i rozbudowywać nasz środek transportu. Podczas przemierzania kosmosu, w każdym systemie natkniemy się ba bazę. Ma ona kształt wielościennej bryły, a w jej środku zlokalizowany jest kosmiczny handlarz. Możemy u niego dostać nagrodę za wypełnienie misji, sprzedać jak i kupić pożądane przez nas przedmioty lub zaopatrzyć się w nowy statek. Walutę na te potrzeby zdobywamy sprzedając surowce i artefakty, wypełniając kamienie milowe podczas rozgrywki oraz odkrywając nowe gatunki przy pomocy wizjera które będziemy mogli potem dowolnie nazwać.
Na każdej planecie zlokalizowane są punkty zapisu. Gdy takowy aktywujemy i przez przypadek zginiemy, zamarzniemy, zostaniemy zjedzeni, zaatakowani, rozpuścimy się w kwasie ... powrócimy do zapisanego miejsca z ekwipunkiem z czasu zapisu. Także warto to robić przynajmniej przed wylotem z planety lub przed zapuszczeniem się w jej odległe rejony. Podczas eksploracji znajdziemy wiele tajemniczych obelisków z możliwością interakcji z nimi. Nauczymy się nowych słów dawnych cywilizacji oraz - jeśli dobrze dobierzemy odpowiedź - otrzymamy losową nagrodę. Fani gier surwiwalowych nie powinni narzekać, chociaż z surwiwalem ta gra nie ma wiele wspólnego. Całość opiera się na wielkim szczęściu oraz pilnowaniu podstawowych pasków zdrowia czy tarcz, ale gra ta wręcz wymusza częstą zmianę planety i eksplorację kosmosu. Oczywiście można zostać na planecie i odkryć ją w 100% ale będzie to zadanie bardzo monotonne.
Można było zrobić lepiej
Mechanika wersji na konsole a pc, w ogóle się nie zmieniła. Czułem się zrobiony w przysłowiowego "ciula". Port na PC a mechanika z konsoli. Brawo. Nie chciało się, bo czas był. Można się przyzwyczaić do konsolowego sterowania ale twórcy nie powinni iść aż na taką łatwiznę. Jeśli przyczepić się do grafiki, to jest bieda. Dosłownie i w przenośni. Gdzie te piękne krainy znane z przedpremierowych materiałów, obłędne kolory, głębia. Tu tego nie ma. Otrzymujemy produkt niegotowy, z błędami, niekiedy wywalający do pulpitu lub jak w przypadku konsol - zawieszający obraz. Wielu z was zapewne wspomni m.in Watch Dogs oraz Assasin Creed: Unity gdzie Ubisoft w tych tytułach parał się z błędami, bo za szybko wydał grę. Tutaj może szybkość wydania nie ma wiele wspólnego, a fakt iż producent za bardzo wychwalał tytuł pod niebiosa.
Miała być rozgrywka wieloosobowa. Nie ma. Miała być piękna grafika. Nie ma. Jest średnio. Miał być piękny kosmos. Jest ale wcale nie jest piękny. Fauna, flora i świetnie generowane mapy na potęgę. Żart, żart, żart.
No właśnie, a co ze spotkaniem innego gracza. Okazało się że nie ma takowej możliwości, bo ... nie. Studio Hallo Games olało temat ciepłym moczem. Już kilka godzin po premierze dwóch graczy znalazło się w tym samym miejscu i czasie i ... okazało się że to nie jest gra wieloosobowa. Wiele by wymieniać czemu nie warto zaopatrywać się w ten tytuł. Oceny Steam mówią same za siebie. Najlepiej zaistniałą sytuację obrazuje poniższy materiał. Warto zobaczyć cały, skoro jeszcze zastanawiamy się nad zakupem gry.
Krytycznie podsumowując
Słowem podsumowania - Za drogo i nie warto. Raz, że gra jest zdrowo niedopracowana i nawet wielkogabarytowa łatka niewiele jest w stanie poprawić, to dwa - cena jest wyjęta z kosmosu. Za No Man Sky, niezależnie czy na komputery PC czy konsolę przyjdzie nam zapłacić ok. 260zł. Osoba odpowiedzialna za ustalanie ceny powinna przemierzyć kosmos na sedesie i zostać zwolniona gdy doleci do centrum wszechświata. Biorąc pod uwagę skalę oszustwa w stosunku zapowiedzi=stan faktyczny, tytuł powinien zostać wycofany na czas łatania dziur przynajmniej tak, jak było to w przypadku nowego Batmana. Jeśli cena gry - już działającej spadnie do około 60zł, to warto się zainteresować. Jeśli nie ... no cóż, są lepsze tytuły.