Raport z polskiego podwórka LibreOffice
Studentem jestem, co prawda zaocznym, co prawda na etacie z milionem innych trupów w szafie, ale mam nieskończone pokłady energii na projekty bliskie mojemu sercu. Trochę z uwagi na poglądy wolnościowe, trochę z ambiwalentnego uczucia do produktów Microsoftu od kilku lat zacząłem się prężniej przyglądać projektowi LibreOffice.
Nie chce zachwalać darmowej konkurencji Microsoftu pod niebiosa, nie krążę od domu do domu nawracając ludzi na FLOSS. Mam do czynienia zarówno z LO jak i Office 365. Pracuje zarówno pod Windowsem, Linuxem jak i macOS. Od początku za misję postawiłem pokazanie innym, że poza zamkniętym i software'em jest alternatywa. Alternatywa ta po otrzymaniu szansy, otwarciu tego tajemniczego pokoiku okazuje się wcale nie najgorsza, a w wielu przypadkach po prostu wystarczająca.
Polska strona w 2019 roku wyglądała na co najmniej dekadę starszą, pół biedy jeśli chodzi o wygląd - linki do pobierania były martwe, Facebookowy ostatni post datowany był na bodaj 2015 rok. Na polskim podwórku LibreOffice nie działo się nic. Co się okazało, pod koniec roku ich marketing to dostrzegł (w Polsce i innych krajach) i szukał chętnych do odświeżenia tematu. Zgłosiłem się. Z poprzednim polskim koordynatorem kontaktu nie było (miejmy nadzieje że wszystko u niego w porządku), zatem w styczniu po uzgodnieniach wystartowałem z nowym polskim fanpage na Facebooku, potem na Twitterze. Dostałem parę wytycznych i porad od kierownika ds marketingu i zacząłem działać. W lutym dopadłem się do strony pl.libreoffice.org która została odświeżona na nowy wzór i wspólnie z dwoma innymi wolontariuszami przetłumaczona.
The Document Foundation (TDF), zajmująca się całym projektem, poza członkami fundacji ma wolontariuszy rozsianych po całym świecie. Domyślnie wszystkie działy pracują na listach mailingowych. Wydaje się to trochę archaicznym modelem, zwłaszcza że na początku trzeba się nieco napocić aby je znaleźć. Co nieco naszukałem się również przy tworzeniu nowych stron na wiki projektu, niemniej polski zalążek został przeze mnie znacznie poszerzony. Chwil kilka po rozpędzeniu się pandemii koronawirusa, dostałem w swoje ręce paczkę z LibreOffice'ową bluzą i wlepkami z Berlina, gdzie TDF ma swoją siedzibę - mieli gest chłopaki. Przetłumaczyłem w międzyczasie skrócony przewodnik i zacząłem planować co zrobię dalej, jako że braki w spolszczonej dokumentacji są dość spore.
Plany na przyszłość
Tak jak przez pierwsze 8 miesięcy działalności, w dalszym ciągu będę informować o nowościach w projekcie na polskim fanpage'u na Facebooku. Na polskim podwórku rzeczy do zrobienia jest dość sporo, dokumentacja praktycznie nie istnieje, w rozmowach ze znajomymi świadomość o istnieniu LibreOffice jest słaba, sporo osób nadal używa OpenOffice, który praktycznie nie jest już rozwijany. Małymi krokami chciałbym tą sytuację polepszać. Utworzyłem profil na platformie tudu.org, miejsce na polskim podwórku na którym będą rozdzielane zadania wolontariuszom. Chętnych do pomocy proszę o zgłoszenie się na tudu, fanpage, albo grupie na telegramie ;)
Opinia co do samego LibreOffice
Jestem czasem zdziwiony, jak bardzo LibreOffice dorosło do stanu używalności. Są archaizmy pokroju kopiowania obiektów zamiast gotowych tabel pomiędzy Calc a Writerem czy niedziałającego autoupdatera całego oprogramowania. Z tym drugim wiadome jest, że prawdopodobnie w tej erze wszechświata tego nie wdrożą. Czasami zdarzają się również fuckupy po aktualizacjach. Uroki darmowego software'u, nie płacimy (również w kwestii prywatności) nic godząc się na pewne braki. Sporo rzeczy nie jest wykonywane w sposób 1:1 do tego, co możemy spotkać w MSO - trzeba się tego po prostu nauczyć.
Jednak po nauczeniu się tych różnic, wszystko działa po prostu tak... normalnie. Z pewną dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że po "wdrożeniu" i daniu szansy LibreOffice do zastosowań domowych będzie po prostu wystarczający. Kwestia jedynie czy chcemy zrywać z przyzwyczajeniami i czy chcemy płacić za software. Co do zastosowań firmowych, nie gwałciłem Calca gigabajtowymi danymi, ale mogę stwierdzić, że przy złożonych dokumentach w .docx Writer radzi sobie naprawdę nieźle.
Wpis zakończę wynikami ankiety użytkowników LO, którą przeprowadziłem swego czasu na fanpage'u. Pomimo iż próba była mała bo ponad 30 osób, wyniki były dość wymowne i przedstawiły wyzwania, jakie będą stały za The Document Foundation. Większość osób zachwala sobie LO oraz oczekuje na wypełnienie braków w segmencie porad po polsku. W dalszym ciągu około połowy użytkowników zapisuje dokumenty z LO w formatach MSO. Powody były różne, ale głównym był strach, że osoba odbierająca nie będzie w stanie pliku odczytać. Było to już przedmiotem dyskusji u nas co możemy zrobić, aby poprawić tą sprawę i więcej osób korzystało z formatów OpenDocument.