Poker Night at the Inventory

Pewnego pięknego dnia członkowie studia Telltale Games usiedli wspólnie przy kawce (ewentualnie herbatce „z woltem”, patrząc na efekt końcowy) i zadali sobie jedno nurtujące ich pytanie – co uwielbiane przez wszystkich postacie z gier robią po godzinach, gdy mają chwilę spokoju od nużącego już ratowania kolejnych światów? Trenują przed nieznanym jeszcze zagrożeniem? Zalewają smutki całymi zgrzewkami zwalających z nóg trunków? Pewnie tak, ale niekoniecznie chciałbym patrzeć na wytaczającego się z baru, schlanego jak świnia Luigiego lub też widzieć Snake’a godzinami ćwiczącego chowanie się po kartonach... Otóż ekipa wpadła na inny pomysł - usadowili czwórkę znanych herosów oraz naszą szanowną osobę przy jednym stole pokerowym, dając okazję bycia świadkiem przekomicznych interakcji pomiędzy postaciami.

Redakcja

01.12.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:48

Tak powstało Poker Night at the Inventory - zwykła gra w karty na zasadach Texas Hold’em, gdzie właściwie nie chodzi o tytułową dyscyplinę, a wszystko kręci się raczej wokół jej lekko zwariowanych uczestników. Zwyczajnie wcielamy się w Gracza, który po raz pierwszy przekracza próg tajnego klubu, utworzonego na początku XX wieku, w obawie przed delegalizacją wszelkich mniej lub bardziej rozrywkowych aktywności. Krótka wycieczka po salonie kończy się dołączeniem do chyba najmniej konwencjonalnej ekipy pokerowej w historii. Zdecydowanie nie co dzień widzi się w jednym miejscu zmagających o grubą kasę zawodników w osobach Heavy z Team Fortress 2, nadpobudliwego królika-piranii Maksa z serii przygodówek Sam & Max, a także dwójki sław Internetu – Strongbada od Homestar Runner oraz Tycho z Penny-Arcade. Każdy, kto przynajmniej pobieżnie orientuje się w tych osobach wie, że taka kombinacja to istnie wybuchowa mieszanka, będąca spełnieniem najdziwniejszych marzeń wielu fanów.

Zanim przejdę do kluczowego aspektu zabawy, a więc tony genialnych dialogów, to wpierw warto rzec słów kilka odnośnie bardziej oczywistego elementu – rozgrywki. Otóż entuzjaści oraz maniacy sportu dla ludzi o kamiennych twarzach nie zostaną oszołomieni przez ogrom możliwości oferowanych w dziele Telltale. Twórcy nie chcieli się nadto przemęczać i umieścili wyłącznie jeden wariant zasady Texas Hold’em, bez nawet wydawałoby się błahej opcji zwiększenia kwoty, z którą podchodzimy do turnieju. Dla niewtajemniczonych – to taka odmiana "rżnięcia" w karty, gdzie każdy zawodnik otrzymuje dwie, a w miarę obstawiania i postępu w turach na stole pojawia się stopniowo od trzech do pięciu wspólnych kart (mówiąc w dużym uproszczeniu). Sesja naturalnie ciągnie się do momentu, aż przy stole pozostanie samotny, nieprzyzwoicie obłowiony mistrz, który doprowadził resztę osobników do finansowej ruiny. Tak, widać, że producent podszedł trochę po macoszemu do tematu, trzymając się podstawowych reguł i dając żółtodziobom pomocną dłoń w postaci wskazówek oraz możliwości zabawy na ułatwionym poziomie trudności – dopiero na Hard walka o żetony nabiera rumieńców.

Obraz

No dobra. Brak trybu multiplayer, żadnych innych wariantów tytułowej karcianki – kto w takim razie chciałby spędzić przy tym dłużej niż kilka partii? Poker Night at the Inventory to produkt skierowany w dużej mierze do maniaków strzelanki Team Fortress 2, bowiem ci przy odrobinie szczęścia wejdą w posiadanie kilku unikalnych przedmiotów do wykorzystania w projekcie Valve. Niekiedy dochodzi do sytuacji, gdzie jeden z zawodników przystąpi do stołu nie mając wymaganej kwoty dziesięciu tysięcy dolarów, co rekompensuje zastawiając charakterystyczny dla siebie fant. Puszczenie owego jegomościa z torbami będzie dla nas równoznaczne z zagarnięciem wystawionego gadżetu, oczekującego już tylko na użycie w Czerwono-Niebieskich bataliach. A jak uda się ograbić bohaterów co do jednego z ich trofeów, to zawsze można pokusić się o odkrywanie pozostałych talii kart, czy także zablokowanych wzorów dla pokerowego blatu - choć z pewnością nie jest to równie atrakcyjna nagroda, co minigun „Żelaza Kurtyna” lub ewentualnie pistolet Luger plus odznaka Freelance Police.

[break/]Nie sposób pominąć kilku karygodnych wpadek dewelopera, wynikających tylko i wyłącznie z czystego niedbalstwa. Przy podobnych niskobudżetowych projektach da się wybaczyć drobne niedoskonałości audio-wizualne, ale błędy prowadzące do łamania elementarnych zasad pokera, a wraz z tym doprowadzające niejednokrotnie do oszustw na naszą niekorzyść – oj, tego nie odpuszczę. Krzyk rozchodzi się o to, że grze zdarza się od czasu do czasu pogubić w sytuacjach, kiedy kilku uczestników pójdzie na całość, czego dziwnym skutkiem potrafi być przyznanie zwycięstwa delikwentowi mającemu na ręce jedynie asa, podczas gdy my posiadamy mocniejszą parę. Nie trzeba być specem, by wiedzieć, iż podobne akcje w prawdziwym życiu dla krupiera skończyłyby się w najlepszym wypadku publicznym linczem oraz zgonem poprzez zadławienie kartami – tym bardziej, że w ekipie jest królik-psychopata i rosyjski seryjny morderca. Mam cichą nadzieję, iż wszelkie tego typu zgrzyty zostaną ostatecznie wyeliminowane stosowną łatką, ale póki co zespół odpowiedzialny za testowanie gry niech ma się na baczności, albowiem pokerowa tłuszcza łatwo nie wybacza szulerom...

Obraz

Po narzekaniu przejdźmy wreszcie do prawdziwej perły Poker Night at the Inventory - fenomenalnie napisanych dialogów. Tutaj Telltale nie tyle należą się oklaski za wykonanie, co za cudowne konszachty z zaprzyjaźnionymi twórcami, umożliwiające im zaangażowanie oryginalnych aktorów do ról znanych postaci. Rosyjski akcent Heavy pochodzi od samego Gary'ego Schwartza, nadpobudliwe okrzyki Maksa to wokalne dzieło Williama Kasterna, a w rolę Strongbada wcielił się niezmienny od lat Matt Chapman. Niemy od zarania dziejów Tycho nareszcie przemówił własnym głosem i pomimo moich obaw, jako zagorzałego fana Penny-Arcade, muszę przyznać, iż nikt inny poza Andrew Chaikinem nie oddałby równie dobrze charakteru tej postaci. Ów kwartet rzekomo został obdarowany skryptem grubszym, niż którykolwiek epizod Sama & Maksa, co zdecydowanie jest odczuwalne po ogromie tych mistrzowskich gadek. Fani będą wniebowzięci, tym bardziej, że konwersacje nawiązują do realiów poszczególnych herosów - zostaniemy wyzwani od płaczliwych dzieci przez Heavy, czasem Tycho i Strongbad posprzeczają się o internetową popularność, a Max zapewnieni nas o swoich uśpionych, nadprzyrodzonych mocach. Szkoda, że mimo wszystko nie udało się uniknąć odczuwalnych z czasem powtórzeń - ale da radę je uciąć kliknięciem.

Sama grafika dość kuleje, trzyma charakterystyczne dla omawianego dewelopera standardy (acz adekwatne do budżetu). Cieszy fakt, że wszystkie modele postaci są obecne w takiej formie, jaką można kojarzyć z ich dotychczasowych produkcji - może poza Tycho oczywiście. A tak to w pierwszej kolejności kłuje w oczy toporna i rzadko kiedy pokrywająca się z dialogiem mimika, dopełniana przez beznadziejnie okazywane emocje, składające się z kilku wyrazów twarzy na krzyż. Z doświadczenia wiem, że dzieła z tej „stajni” nigdy specjalnie nie grzeszyły pięknem, ale programiści mogli włożyć troszkę więcej wysiłku w raptem cztery postacie, nie robiące nic innego, poza gadaniem i graniem w karty. Martwi do tego świadomość, że takie niby drobne motywy, jak rozdawanie, czy też rzucanie żetonami wyglądają lepiej w Red Dead Redemption, niż w opisywanym, czysto karcianym tytule. Dodajmy do tego brak widocznych oznak blefowania (które o dziwo Rockstar zdołało zaimplementować)... Wyżyny pokerowej twarzy.

Obraz

Poker Night at the Inventory jest bezsprzecznie tworem niezwykle specyficznym, niewiele mającym wspólnego z pełnoprawną produkcją. Miłośnicy tego sportu znajdą na rynku całą garść innych, znacznie bardziej profesjonalnych symulatorów, ale jak już wspomniałem projekt nie był tworzony z myślą o tej grupie odbiorców. Ja wydając niecałe pięć dolarów robiłem to z przekonaniem, że ujrzę moich ulubionych bohaterów w dosyć niecodziennej sytuacji i przy sympatycznej partyjce kart będę co chwila pokładać się na ziemi, próbując przy okazji nie rozerwać sobie przepony ze śmiechu. Telltale Games wywiązało się z tego zadania, choć nie ukrywam, iż mogliby poświęcić ździebko więcej czasu na dopracowanie czysto technicznych aspektów. Bez wyrzutów sumienia polecę ten tytuł każdemu, kto choć trochę lubi obecnych tutaj delikwentów – bo w końcu rzadko kiedy podobne mieszanki mogą ujrzeć światło dzienne. Koniec końców ciężko Wieczór Pokerowy niemniej nazwać czymś więcej, niż ciekawostką, przy której spędzimy kilka godzin.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)