Popularna aplikacja na macOS-a wykrada historię z przeglądarek internetowych
Jednym z kluczowych elementów zabezpieczeń stosowanych przez Apple jest dbanie o jakość sklepów z aplikacjami. Mimo iż znacznie częściej słyszymy o problemach w Google Play, to firmie z Cupertino również zdarzają się wpadki. Tym razem szkodliwa aplikacja została odkryta w Mac App Store.
07.09.2018 | aktual.: 07.09.2018 18:22
Opisywana aplikacja zdobyła już wielu użytkowników i cieszy się wysokimi ocenami w sklepie. Co więcej, nie posiada ona zainfekowanych plików. Jednak jej działanie znacząco obniża poziom prywatności na komputerach Apple. Mimo niepożądanego działania, oprogramowanie na macOS wciąż pozostaje w App Store.
Adware Doctor:Anti Malware &Ad jest jedną z lepiej ocenianych aplikacji. Może on bowiem pochwalić się wynikiem 4,8/5 gwiazdek. Program kosztujący 4,99 dolarów (wcześniej 14,99 dolarów) został już pobrany przez sporą grupę osób. Możliwe, że jego użytkownicy nieświadomie udostępnili historię przeglądanych stron internetowych.
Według oficjalnych informacji, które podawane są w Mac App Store, wspomniana aplikacja pozwala pozbyć się wyskakujących okienek na stronach internetowych, zwiększyć poziom bezpieczeństwa, a także wykryć i usunąć zagrożenie. Jednakże nie chwali się, że przy okazji potrafi pobrać i wysłać historię przeglądanych stron do Chin.
Jak informuje serwis TechCrunch, dodatkową funkcję Adware Doctor:Anti Malware &Ad udało się odkryć dzięki firmie Malwarebytes, twórcom m.in. oprogramowania chroniącego komputer. Dodatkowo aplikacji przyjrzał się Patrick Wardle, były pracownik NSA, pracujący obecnie w dziale ds. cyberprzestępstwa w firmie Digita Security.
Patrick Wardle odkrył, że aplikacji udało się przeskoczyć mechanizmy bezpieczeństwa Apple, w tym piaskownicę oddzielającą aplikację od wrażliwych danych. Uzyskany dostęp do dysku twardego umożliwia odnalezienie historii przeglądarki, a następnie wysyłanie prywatnych danych do twórców aplikacji. Narażeni są użytkownicy najpopularniejszych przeglądarek na macOS – Chrome, Firefox i Safari.
W celu przeskoczenia zabezpieczeń macOS-a, aplikacja uderzyła w często najsłabszy punkt każdego mechanizmu bezpieczeństwa. Wystarczy bowiem, że użytkownik zezwoli jej na dostęp do plików na dysku twardym. Owszem, niezbędna jej zgoda użytkownika i zaraz ktoś stwierdzi, że ofiara jest sama sobie winna. Jednakże, mamy do czynienia z popularną i wysoko ocenianą aplikacją, która nie wzbudza podejrzeń. Po drugie, Apple wielokrotnie zapewniało. że dokładnie weryfikuje każdą dodaną aplikację. Po trzecie, dostęp do plików w przypadku antywirusa nie jest czymś niezwykłym. Wszystko to mogło zmylić nawet bardziej zaawansowanych użytkowników.
Wardle zauważa, że po zezwoleniu na dostęp, aplikacja może faktycznie usuwać oprogramowanie reklamowe. Jednak może także kasować pozostałe pliki, co może przełożyć się na dalsze problemy z komputerem i zainstalowanymi aplikacjami. Podczas skanowania i usuwania adware, aplikacja dodatkowo wykrywa historię przeglądarki. Następnie próbuje spakować wrażliwe dane do archiwum, aby przesłać je na serwery producenta.
Płatna aplikacja, mimo odkrycia i zgłoszenia problemu Apple, wciąż pozostaje w Mac App Store. Firma z Cupertino, która z bardziej błahych problemów potrafi wyrzucić zwykłą aplikację, tym razem niezbyt chętnie reaguje. No cóż, może łatwiej jest pozbyć się darmowych aplikacji, które nie zapewniają dodatkowych przychodów. Z kolei płatne i popularne aplikacje, z których sprzedaży Apple ma 30 proc., traktowane są trochę inaczej.