Pure Football
W temacie growej piłki nożnej każdemu przychodzą na myśl wyłącznie dwa tytuły. Z jednej strony mamy świetną serię FIFA od Electronic Arts, a z drugiej w obozie Konami Pro Evolution Soccer. Pozycje te już od wielu lat toczą ze sobą boje, starając co roku dostarczyć jak najwierniej odwzorowane potyczki zawodników na murawie. Tam, gdzie dwóch się bije, korzystamy rzecz jasna my, ale da się również zaobserwować, że inne studia wreszcie też chcą się wykazać w temacie. Sukces obu serii skusił najwyraźniej Ubisoft - czy pojawienie się na horyzoncie Pure Football wprawi w osłupienie twardą konkurencję, a nas samych zmusi do rzucenia się do sklepów? No niezbyt...
25.06.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:49
Jak by się nie patrzeć, stawanie do otwartej walki z monopolistami, którzy od dawna kontrolują rynek, najlepszym pomysłem nie jest, stąd firma Ubisoft zdecydowała się na nieco rozważniejszy ruch. Skoro symulatory piłki mają wyrobioną markę, wypadało poszukać jakiejś niszy i zafundować produkt, który przez to także znajdzie nabywców. Co sprowadza nas właśnie do Pure Football - w grze nie znajdziemy wiernie odwzorowanych ruchów piłkarzy, czy skomplikowanej rozgrywki. Tytuł twardo celuje w najmłodszych kibiców, dostarczając przy tym nie mające zupełnie nic wspólnego z dość chwytliwą nazwą doświadczenie. Racja, zręcznościówek gdzie pokopiemy piłkę jest jak na lekarstwo - tylko, że w najnowszej produkcji Ubi otrzymujemy uproszczoną wręcz do granic możliwości mechanikę, raczej nieciekawą grafikę i ogólnie wylewający się zewsząd kicz...
Na samym starcie dość spore zaskoczenie, bowiem zanim będziemy mieli możliwość wejścia do menu głównego, zmuszeni jesteśmy ukończyć samouczek. Całość podzielona została na osiem lekcji, w których poznamy podstawy sterowania oraz zasady panujących na boisku. Nic specjalnie wymagającego, ale sam zabieg umieszczenia tutoriala na początku w mojej opinii stanowi w sumie jeden z niewielu miłych elementów produkcji - przez brak swoistego wytłumaczenia "co, czym, kiedy i gdzie" choćby w takiej "fifce" w dalszym ciągu nie wiem, jak wykonywać pewne finezyjne zagrania... Dobrze - gdy już się ze wszystkim uporamy, otrzymujemy szansę zapoznania się z opcjami zabawy. Tu w dużej mierze standard, czyli Quick Play, Exhibition, możliwość uruchomienia raz jeszcze samouczka, kariera, tworzenie własnego zawodnika, no i oczywiście multiplayer. Trybem głównym dla samotników jest naturalnie nasza piłkarska droga na szczyt.
Tutaj tworzymy własne boiskowe alter ego. Wizyta w prostym edytorze piłkarzy, hop, siup i już gotowe – mamy kapitana drużyny. Potem wypada dobrać jeszcze pozostałych członków ekipy, czyli wyjściową jedenastkę, no i rzecz jasna kilku zawodników, którzy grzać mają ławkę rezerwowych. W sumie w Pure Football znajdziemy 230 sportowców z przeszło 17 międzynarodowych drużyn. Oczywiście na starcie nie będą oni wszyscy dostępni, lecz bez obaw - w grze znajduje się opcja bezpłatnych transferów. Poza tym wypada jeszcze ustalić wygląd koszulek plus nasze logo. W porządku, jako taki skład mamy. Teraz tylko rozstawić poszczególnych piłkarzy na boisku i do dzieła.
[break/]Przed nami na pozór trudne zadanie – musimy wejść do czołówki ośmiu najlepszych klubów w przeciągu 28 dni, a potem w meczach finałowych wygrać i zdobyć puchar. Niewykonalne? Skądże! Przez ten czas, wędrując po całym świecie, odbędziemy kolejne spotkania. Całość wyraźnie została zaprezentowana na mapie. Co jakiś czas pojawia się na niej nowe miejsce, do którego możemy się udać. Każdą z imprez rozegramy na cztery różne sposoby. Mamy tradycyjny szybki mecz (trwający 3 minuty), następnie spotkanie, gdzie nie liczy się czas, a zdobycie 2 bramek, potem jest jeszcze jeden na jednego, a na sam koniec turniej typu knockout - tu porażka w jakimkolwiek meczu oznacza zakończenie całej zabawy. Za zaliczanie kolejnych wyjazdów zostaniemy nagrodzeni punktami, te zaś posłużą do podkręcenia umiejętności stworzonego przez nas kapitana drużyny.
O dziwo, spotkania nie toczą się na stadionach znanych choćby z transmisji telewizyjnych, lecz w fikcyjnych lokacjach. Ubisoft puściło wodze fantazji, bo boiska wrzucono między innymi w tak niedorzeczne miejsca, jak dach drapacza chmur, starożytne Koloseum, albo magazyn. Nie zmieniło to jednak w sytuacji nic - pomimo wielu trybów rozgrywania meczu, gra szybko się nudzi. Twórcy zrezygnowali z finezyjnych akcji, zmyłek, dryblingów - zamiast tego mamy banalne podania, a gdy będziemy w odpowiednim miejscu otrzymamy po prostu możliwość wykonania strzału. Należy też zauważyć, że na murawie brakuje sędziego, co za tym idzie więc zapomnijcie o widoku żółtego, bądź czerwonego kartonika... Niemniej nie oznacza to, iż niesportowe zagrania ujdą nam płazem - każde nieczyste wejście wślizgiem, czy uderzenie przeciwnika łokciem, napełnia specjalny pasek, gdy ten zaś osiągnie maksymalną długość, zawodnik poszkodowanej ekipy automatycznie stanie na 11 metrze i wykona rzut karny.
Słaba mechanika Pure Football stanowi największą bolączkę tytułu. Prawdę mówiąc, po zaledwie kilku spotkaniach idzie spokojnie wyuczyć się odpowiedniej kombinacji, która zapewni nam za każdym razem zwycięstwo. Poza tym odczuwalne są brak opcji zmiany graczy w czasie trwającego spotkania, no i spora ilość wpadek - piłkarze obu drużyn często dziwnie reagują na sytuację panującą na boisku. Do tego wszystkie gole wyglądają dokładnie tak samo, na czele z zawodnikiem, który tryumfuje niemal zawsze identycznie. Jednym słowem, poziom znużenia i irytacji ogrywającego Pure Football sięga maksimum w zatrważająco szybkim tempie. Całości nie ratuje również potraktowany po macoszemu tryb multi, gdzie mamy powtórkę z rozrywki - z tą różnicą, że naprzeciw nas nie stoi już konsola, a inna osoba.
[break/]Od strony audio również nie ma co nastawiać się na jakieś rewelacje. W menu głównym przygrywa drażniąca uszy melodyjka - i na tym się właściwie ścieżka dźwiękowa kończy. Firma Ubisoft nie zadbała nawet o komentatorów, tak więc przez cały mecz przyjdzie nam się wsłuchiwać jedynie w odgłos odbijanej "gały". Jeżeli miałbym wytypować jedyny plus całej oprawy dźwiękowej tytułu to z pewnością wskazałbym na brak afrykańskich trąbek, które robią furorę na tegorocznych Mistrzostwach Świata piłki nożnej. Wydaje mi się, że obecność wuwuzeli przelałyby doszczętnie czarę goryczy… Dziękuje Ubi, tego byłoby za wiele.
Czy chociaż grafika Was oczaruje? Cóż, możliwe - to jest o ile uwielbiacie oglądać plastusiowate odpowiedniki gwiazd piłki nożnej. Piłkarze zostali przedstawieni karykaturalnie, poruszają się jak kaleki i aż dziw bierze, że Steven Gerrard oraz Lukas Podolski zgodzili się reklamować produkt swoją twarzą. Ubisoft najwyraźniej wydało wszystkie środki na właśnie tych dwóch gwiazdorów, przez co zabrakło już pieniędzy na doszlifowanie samej gry... Jakość murawy pozostawia wiele do życzenia, obiekty często się przenikają nawet na wstawkach, kiedy to drużyny wychodzą na boisko, a trybun z wiwatującymi kibicami po prostu brak. Pusto. Lokacje nieciekawe, zawodnicy ohydni, zaś modele mocno uproszczone...
Reasumując, po samym tytule można byłoby spodziewać się, że najnowsze dzieło Ubisoftu dostarczy nam futbol w najczystszej postaci. Problem w tym, iż nie jest to wcale krok w stronę symulacji, lecz raczej ukazanie "kopania gały" w jak najbardziej okrojony sposób. Zdecydowanie więcej do zaprezentowania miały kolejne odsłony FIFA Street od Electronic Arts, gdzie do zręcznościowego kawałka kodu dorzucono przynajmniej finezyjne ruchy, przez co tytuł przypadł do gustu wielu miłośnikom tak zwanego Freestyle'u. Ubi postanowiło wycelować w najmłodszych odbiorców, lecz nawet i im gra zapewne szybko się znudzi. Zawiodło prawie wszystko, co zawieść mogło - ale czy ktoś w ogóle spodziewał się, że nagle na scenie pojawi się tytuł piłkarski, który zagrozi hegemonii EA oraz Konami?