Super Street Fighter IV

Redakcja

19.05.2010 08:00, aktual.: 01.08.2013 01:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ostatnimi czasy kilkukrotnie starano się rozpalić w graczach na nowo ducha Ulicznego Wojownika. Seria miała swój poniekąd wielki powrót przy okazji przeniesienia w jakość HD Super Street Fightet II Turbo, które wylądowało na Xbox Live oraz PlayStation Network. Niedługo potem scena „mordoklepek” zamarła, kiedy twórcy marki zaserwowali nam „czwórkę” we współczesnej oprawie. Tytuł z miejsca zyskał kolosalną rzeszę fanów. Teraz Capcom na odnowionych fundamentach postanowiło szybko zarobić jeszcze więcej i tym samym na półki sklepowe trafia oto Super Street Fighter IV. Czy produkt wprowadza na tyle dużo nowych elementów, że nie poczujemy się oszukani?

Mija rok od premiery SFIV. Deweloperzy najwyraźniej mocno wsłuchiwali się w życzenia społeczności graczy - wersja Super z założenia ma być głośną oraz jasną odpowiedzią na ich uwagi. Już na wstępie mamy dostęp do wszystkich 35 zawodników, a tym samym mozolne odblokowywanie kolejnych postaci odchodzi do lamusa. W ekipie nie obyło się bez starych i "nowych", dobrze znanych postaci z poprzednich odsłon serii. Mamy między innymi Ibuki z Dudley'em ze Street Fighter III, jest też Dee Jay i mój ulubiony niegdyś T.Hawk z Super Street Fightera II, czy Adon z Alphy. Plus weterani z gry Final Fight – Cody oraz Guy. Lecz wśród plejady znajomych twarzy nie zabrakło również zupełnie nowych bohaterów. Doszła mistyczna Juri i prezentujący niezwykle oryginalny, "śliski" styl walki Hakan.

Obraz

Każdy z dodatkowej dziesiątki zawodników dysponuje zupełnie odmiennym zestawem ciosów i rzecz jasna ma swoje atuty oraz słabości. Jedni swoją taktykę opierać będą wyłącznie na atakach wysokich, podczas gdy inni raczej niskich - choć niektórzy potrafią też udanie miksować oba powyższe. Świeża krew nie tylko jest bardzo dobrze wyważona, lecz także świetnie komponuje się ze "starą gwardią". Weźmy na to taki "Tomahawk" - to trafny wybór, gdy przeciwnik zdecyduje się na stanięcie w szranki Zangiefem. Obecność nowych bohaterów oznacza, że czeka Was „kucie” od początku kombinacji ciosów dla poszczególnych wojowników. W obywaniu się z nimi pomoże tryb Trial, gdzie podobnie jak w „czwórce”, dla każdej z postaci mamy kilkadziesiąt lekcji, które kończyć możemy w dowolnej dla siebie kolejności. Ostatecznie, po tym nabyte kombinacje przetestujemy w dobrze znanym wszystkim Arcade.

[break/]Co dobre, ekipa z poprzedniej gry doczekała się kilku poprawek, przez co wyrównują się szanse. Taki siejący dotąd postrach w sieciowych pojedynkach Sagat jest odczuwalnie słabszy. Bohater może nie tyle został spowolniony, co jego przerażające wariacje ciosów zadają teraz mniejsze obrażenia. Szlifu doczekali się również „pędzlowłosy” Guile, z Kenem i M.Bisonem. Panowie w Super Street Fighter IV sprawniej wykonają swoje kombinacje, a ich paski odpowiedzialne za jeszcze bardziej druzgoczące razy napełnią się szybciej - tym samym jest niemal pewne, że trio zyska nowych zwolenników. Wypada może od razu wspomnieć też, iż przy okazji ogrywania produkcji, użytkownik jest nagradzany nowymi wariantami kolorystycznymi ciuchów oraz gadżetami, za pomocą których udekoruje swój profil.

Obraz

Nie zabrakło zmian w mechanice zabawy, choć walka w dalszym ciągu jest poniekąd hołdem dla klasycznych automatowych „mordoklepek”. Za atak odpowiada sześć rozrzuconych na padzie przycisków, które możemy łączyć w kombinacje. Tym towarzyszą rzuty oraz znane ze Street Fighter IV Focus Attacks, czyli dynamiczne sekwencje, kiedy to postać zasypie przeciwnika gradem ciosów, a całość dopełni cudowna scenka - większość weteranów z pewnością z miejsca odczuje, że kilka postaci właśnie te kombinacje wyprowadzi znacznie umiejętniej. Przy okazji Super Street Fighter IV swój debiut mają także alternatywne Ultra Attacks, które przyjdzie nam wybrać na samym początku starcia - dzięki temu drobnemu urozmaiceniu, rozgrywka zyskała dodatkowy atut i stąd nawet ogrywanie wciąż na nowo tej samej postaci specjalnie szybko się nie nudzi. W tym miejscy należy jeszcze nadmienić o Super Counterach, aczkolwiek gwarantuję, że nawet doświadczonym graczom wyjdą one rzadko. Przejdźmy do dostępnych opcji...

Obraz

Ze świeżych trybów w wersji Super mamy niespodzianki. Wraca znane z klasycznego Ulicznego Wojownika „naparzanie” w samochód oraz niszczenie spadających beczek, co z pewnością z otwartymi ramionami powitają najwierniejsi fani. Wstawki te są miłym urozmaiceniem i tak bogatej już zawartości. Twórcy nie zapomnieli też o najistotniejszym elemencie z „czwórki”, czyli systemie starć po sieci, który niestety pozostawiał w poprzedniczce wiele do życzenia. Przy okazji nowego Street Fighter IV Capcom wzięło multi na warsztat, przez co w nowej edycji nie napotkamy mocno dokuczających lagów, ale również dostaniemy doszlifowaną możliwość nagrywania naszych starć. Opcję tę także znacznie usprawniono – nasze walki da się wysyłać znajomym, bądź też samemu ściągać inne z pokaźnej biblioteki. Ponadto na uwagę zasługuje tzw. Spectator, kiedy to na spokojnie z boku przestudiujemy style walki dwóch mierzących się ze sobą graczy.

[break/]Od strony wizualnej Super Street Fighter IV dostarcza w dalszym ciągu dokładnie takich samych wrażeń. Płynna animacja i genialne ruchy zawodników sprawiają, że obserwujący zamieszanie na ekranie gracz nie może wyjść z podziwu. Wykonanie poszczególnych postaci oraz lokacji to małe dzieła sztuki, choć nowa plejada uczestników walk nie wyróżnia się jakoś szczególnie. Wszystko wciąż ma mocno kreskówkowy charakter, ale chyba właśnie w tym tkwi największa siła odświeżonej serii. Zaawansowane sekwencje wykonywane przez co poniektórych na szczęście nie zostały specjalnie „przekozaczone”, tak więc udało się zachować dobry smak. Różnice natomiast widać w animowanych wstawkach towarzyszącym świeżej obsadzie zawodników - te krótkie historyjki może nie zapadają w pamięć, aczkolwiek są dużo lepiej wyreżyserowane niż te ze Street Fighter IV.

Obraz

Równie dobrze zdaje egzamin udźwiękowienie najnowszego dzieła firmy Capcom. Na całą ścieżkę złożą się kawałki znane doskonale z poprzedniej odsłony, plus „zremiksowane” utwory stworzone specjalnie dla nowej edycji. W czasie walki muzyka specjalnie nie poraża, niemniej wielbicieli artystów z Kraju Kwitnącej Wiśni ucieszy zapewne fakt (innych może zmartwić), że znajdzie się tu kilka utworów z gatunku JPOP. Miłym dodatkiem jest możliwość zmiany języka, jakim posługują się zawodnicy - do wyboru mamy oryginalny japoński (polecam!), chociaż jest też oczywiście bardziej zrozumiały angielski. Do wyboru do koloru.

Obraz

Nowy Street Fighter może jawić się jako bezczelny atak na kasę, ale zmiany dokonane przez Capcom z pewnością przypadną do gustu weteranom. Jest ponownie mnóstwo odwołań do długoletniej historii serii, jak choćby „trzaskanie” samochodu, czy kilka znajomych twarzy, które pojawiło się wśród 35 obecnie dostępnych zawodników. Udoskonalono chyba wszystko, czego mógłby sobie życzyć wierny fan, a to autentycznie świadczy o tym, że twórcy mocno współpracowali ze społecznością wielbicieli Ulicznych Wojowników. Miłośnicy starć po sieci nie od czują już tak boleśnie psujących zabawę opóźnień - lagów, zaś usprawniona funkcja nagrywania walk oraz ich późniejszego oglądania zasługuje na medal. Kto jeszcze nie ma "czwórki", niechaj ze spokojnym sumieniem szturmuje sklepy. Nabywcy poprzedniej odsłony pewnie pomyślą, choć jest niemal pewne, iż także oni w niedługim czasie przerzucą się na Super Street Fighter IV.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl