Trapped Dead
Ogólna fascynacja zombie trwa. Wciąż powstają nowe filmy, książki oraz gry, traktujące o zmaganiach niedobitków ludzkości z różnej maści nieumarłymi – do nurtu należy również niedawno wydane Trapped Dead od niewielkiego niemieckiego studia Headup Games. Ekipa ma na swoim koncie już kilka przeciętnych tytułów, acz najbardziej znanym pozostaje chyba nigdy nie wypuszczona w Polsce strategia APOX. Najnowsza propozycja studia jest reklamowana otwarcie jako „taktyczna gra akcji z licznymi elementami grozy i zaskoczenia”, a jeszcze dochodzą do tego stwierdzenia w stylu „mrożąca krew w żyłach”. Cóż, reklama brzmi na pewno zachęcająco, szczególnie że wielu użytkownikom urósł apetyt z racji zbliżającej się premiery polskiego Dead Island. Niestety, na dobrym początkowym wrażeniu się kończy…
18.07.2011 | aktual.: 01.08.2013 01:46
Według deweloperów, główną inspiracją przy tworzeniu Trapped Dead była seria Commandos. Pomijając fakt, iż takie przyrównanie to lekka profanacja, mechanizmy rozgrywki są faktycznie podobne. Lecz najpierw fabuła - przenosi nas ona do amerykańskiego miasteczka Hedge Hill w stanie Missouri, mamy lata osiemdziesiąte. Eksperymentalne plantacje zmodyfikowanej genetycznie kukurydzy zmieniły sielskie życie mieszkańców w prawdziwe piekło – w ziarnach znalazło się zakażenie powodujące przemianę ludzi w żywe trupy. Przetrwali tylko nieliczni, w tym jeden ze studentów o imieniu Mike, który utknął na podmiejskiej stacji benzynowej. Nad nim właśnie przejmujemy kontrolę, by przeczesać obszar w poszukiwaniu ocalonych, zaś z ich pomocą samemu przeżyć. Łącznie spotykamy siedem postaci, przy czym jednorazowo sterujemy maksymalnie czterema - wydając im rozkazy za pomocą kliknięć myszki. Każdy bohater jest zróżnicowany pod kątem umiejętności, co w jakimś stopniu prowokuje do taktycznego myślenia. Przykładowo doktor najlepiej leczy, ale nie nadaje się do walki, gdyż jest inwalidą. Taki szeryf za to porusza się wprawdzie wolno, ale doskonale strzela.
Przygoda została podzielona na dziewięć etapów. Przed poszczególnymi z nich pojawia się coś w rodzaju ekranu odpraw, gdzie kompletujemy ekipę oraz przydzielamy jej ekwipunek - ilość dostępnych przedmiotów jest dosyć duża. Bronie wybieramy między innymi spośród paralizatora, piły mechanicznej, kija do baseballa czy niezwykle skutecznej strzelby. Dopiero dobrze doposażona grupa rusza do akcji. No właśnie… Problem w tym, że tej akcji tutaj uświadczymy niewiele. Zostajemy zazwyczaj rzuceni w mroczą lokację, gdzie co prawda grasują dziesiątki, a czasem nawet setki zombiaków konsumujących ludzkie ciała, tylko gdy ich mijamy wcale nie reagują. Można spokojnie zajść jakiegoś od tyłu i potraktować czymś ostrym. Reakcję wrogów powoduje raptem bieg, albo krwawienie którejś z naszych postaci. Wtedy to dopiero przerywają posiłek, żeby w żółwim tempie ruszyć ku nam. Niektórych zabija jedno uderzenie, na inne trzeba wypalić cały magazynek, niemniej ogólnie nie jest tak łatwo nieumarłego ubić.
[break/]Szkoda, iż w miarę wysoki poziom trudności nie przekłada się na żadną satysfakcję z rozgrywki. Przeciwnicy ograniczeni zostali do kilku rodzajów, atakują zawsze w identyczny sposób, brakuje ponadto jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Wszystko jest skrajnie oczywiste – musimy przejść z punktu A do B, masakrując przy tym rzesze bezmózgich wrogów. Schemat powielają niestety wszystkie misje w Trapped Dead. Pojawia się co prawda kilka urozmaiceń, jak choćby opcja wysadzenia gaśnicy lub porażenia atakujących prądem, jednak te atrakcje wypadają naprawdę blado na tle wszechobecnej nudy. Niczego nie wnosi też w gruncie rzeczy sama drużyna - po prostu jeden strzela, inny wymachuje siekierą. Przyjdzie czasem oczywiście nam zginąć i tu pojawia się kolejny problem, bo punkty zapisu są od siebie mocno oddalone. A ponadto wymagają wejścia w dany obszar wszystkich bohaterów jednocześnie…
Masakra odbywa się w przeciętnej oprawie audiowizualnej. Grafika nie jest tragiczna, ale należałoby ją zakwalifikować do tych z niższej półki, gdyż o wiele lepiej wyglądające pozycje wychodziły już kilka lat temu. Co dobre, tytuł zachowuje jakiś klimat. Ponure więzienie czy zdewastowany szpital, z zakrwawionymi podłogami, tworzą pewną otoczkę grozy, która jednak jest to niweczone przez nieprzemyślane mechanizmy gry, jak również nikłą interakcję z otoczeniem. Ciekawym elementem są przerywniki w formie skrzętnie wyrysowanych komiksów - po kliknięciu kolejne scenki ukazują się nam na obrazkach. Na muzykę praktycznie nie zwróciłem uwagi, co z jednej strony świadczy o tym, iż nie jest najlepsza, z drugiej zaś, że też nie irytuje. Podobnie „bezpłciowe” są głosy osób. Nie najgorsze z możliwych, acz do profesjonalizmu im daleko.
Inwazja żywych trupów wyraźnie nie wyszła ekipie Headup Games. Ich gra jest przewidywalna do bólu plus zwyczajnie nuży. Nie można mówić nawet o zmarnowanych potencjale, gdyż każdy element wymagałby tu poprawki - od liniowości działań, po zachowanie grywalnych postaci. Do wad należy dodać jeszcze liczne błędy, obecne nawet po kilku aktualizacjach produkcji, skutecznie zniechęcające do zabawy. Niektórych przyciągnie wysoki poziom trudności - w tym wypadku to wątpliwa atrakcja, lecz zawsze coś. Ogólnie przejście Trapped Dead nie zajmie jednak więcej jak pięć godzin, nawet przy częstym wczytywaniu. Pewnym urozmaiceniem jest opcja zabawy w kooperacji – niestety, mimo usilnych prób, chętnych do niej nie znalazłem. Co w sumie nie dziwi…