Synology DS218j okiem zwykłego użytkownika
06.12.2018 | aktual.: 06.12.2018 21:55
Czy zakup NAS'a do domu ma sens? Takie pytanie stawiałem sobie w momencie gdy otrzymałem informację, że zostałem wytypowany do testów Synology DS218j. Zgodnie z wpisem wprowadzającym, który można przeczytać klikając tutaj, postanowiłem że zweryfikują to dwie osoby - ja czyli zupełnie zwykły użytkownik komputera oraz Krzysztof - znajomy informatyk. Różnice między nami są znaczne, ale Krzysztofa pozwolę sobie przedstawić w kolejnym wpisie.
Specyfikacja testera (czyli w tym wypadku moja):
- nie jestem może kompletnym laikiem informatycznym, od niedawna potrafię nawet złożyć własny kabelek ethernetowy (!), ale do obsługi zaawansowanych sieci czy serwerów jest mi dość daleko
- kiedyś moje łącze Neostrady 1Mb/s rozgrzane było od pobieranych mniej lub bardziej legalnie materiałów z sieci, obecnie natomiast jestem 100% legalnym użytkownikiem komputera nałogowo korzystającym z usług streamowych (nie uwierzycie, ale nawet Windowsa mam legalnego)
- posiadam mieszkanie w którym mieszkam sam i przebywam w nim stosunkowo rzadko, ponieważ większość swojego czasu przeznaczam na pracę i rozwój (w końcu za coś trzeba spłacać kredyty ;) )
- backupy wykonuję regularnie na dwóch dyskach zewnętrznych podłączonych przez USB do komputera
Z wyżej wymienionych powodów nigdy nawet nie zastanawiałem się nad tym, czy NAS jest mi potrzebny, bo wychodziłem z założenia, że nie jest. Testy Synology miały potwierdzić lub zaprzeczyć moim przypuszczeniom.
Ponieważ nie napisałem tego w poprzednim wpisie, pozwolę sobie tutaj pokrótce wspomnieć o tym co znajdziemy w zestawie z Synology 218j: - kabelek ethernet - dwuczęściowy zasilacz - zestaw śrubek - krótką instrukcję obsługi
Czego nie znajdziemy a możemy poczuć, że powinno się znaleźć:
- adaptera do dysków 2,5 cala, który jest po prostu kawałkiem plastiku a kosztuje bagatela od około 45 do 100 zł
Co znalazłem ja a czego nie znajdziecie w fabrycznym zestawie: - dysk Seagate Enterprise NAS 6TB - dysk Seagate NAS 8TB
Podłączenie i instalacja
Ponieważ jak twierdzi producent jest to rozwiązanie dla użytkowników domowych spodziewałem się, że zarówno podłączenie jak i uruchomienie a także obsługa nie będą stanowiły większych problemów. Jeśli chodzi o pierwsze dwie pozycje, nie zawiodłem się. Zarówno montaż dysków jak i pierwszy rozruch są bardzo ładnie rozrysowane w krótkiej instrukcji.
Umieszczenie dysków w urządzeniu jest banalnie proste pod warunkiem, że mają rozmiar 3,5 cala i nie musimy kupować dodatkowo adaptera, którego nie ma w zestawie. Fabrycznie NAS nie ma wkręconych żadnych śrubek, za to są one dołączone do zestawu, więc wystarczy tylko zdjąć obudowę, włożyć dyski w zatoki i przykręcić je. Tutaj plusik dla producenta za gumowe wykończenie dziurek wkrętowych, które dodatkowo powinny wyciszać pracę dysków. Dalej nie pozostaje nic innego jak złożone już urządzenie podłączyć do prądu i routera lub switcha.
Podążając dalej za dołączoną do zestawu instrukcją obsługi, NAS'a trzeba było uruchomić fizycznym przyciskiem znajdującym się z przodu obudowy. Tutaj pojawił się pierwszy znaczny minus urządzenia a mianowicie - kompletny brak wyciszenia. Zaraz po wciśnięciu przycisku zasilania, rozpędzone dyski hałasowały jak mały odrzutowiec mimo stabilnego zamontowania ich w zatokach. Żłobienia w obudowie sprawiają, że wszystko, co dzieje się w środku NAS'a, jest drażniąco słyszalne. Nie wiem dlaczego producent zdecydował się na dostarczenie do testów aż tak głośnych nośników, ale wniosek z tego płynie jeden - kupując dyski do tego modelu trzeba pamiętać aby zwrócić uwagę na kulturę ich pracy i maksymalną ilość decybeli, które w jej trakcie generują, chyba że planujecie trzymać NAS'a w piwnicy. Plusem natomiast jest to, że z poziomu panelu konfiguracyjnego można zmieniać jasność podświetlenia diod.
Kolejnym krokiem było uruchomienie przeglądarki internetowej na dowolnym komputerze podłączonym do tej samej sieci i wpisanie w niej adresu find.synology.com. Już po chwili urządzenie zostało bezbłędnie wykryte i rozpoczął się proces aktualizacji oraz przygotowania do pierwszego uruchomienia, który nie trwał dłużej niż kilka minut. Po założeniu konta użytkownika i zalogowaniu się do pulpitu roboczego osoby, które kiedykolwiek miały styczność z Linuxem i Unity będą się czuły jak w domu, ponieważ interfejs jest jakby żywcem ściągnięty z tego środowiska. Jeśli chodzi o osoby pracujące całe życie w systemie Windows, także dość szybko zrozumieją zasady działania panelu, aczkolwiek...
Obsługa
... tutaj pojawiają się schody, które dla niektórych mogą być nie do przejścia.
Zacznijmy jednak od problemu, który pojawił się u mnie zaraz po samym pierwszym uruchomieniu panelu roboczego. Wyświetlił mi się komunikat o tym, że urządzenie nie może pracować z maksymalną wydajnością, ponieważ nie pozwala na to łącze. Jak się okazało winny był mój switch. Co ciekawe przez pół roku od kiedy go posiadam, nie zauważyłem że pracuje zamiast na paśmie 1Gb/s, na 100Mb/s (to chyba najlepszy dowód na to, że sieciowiec ze mnie żaden). Po jego wymianie problem zniknął. Kolejny plusik dla Synology za to, że pomyślało o takim scenariuszu i że użytkownik nie musi się zastanawiać dlaczego urządzenie działa z tak niskimi transferami.
Przejdźmy jednak do codziennej obsługi. Tutaj mam pewne zastrzeżenia do tego, jak został stworzony interfejs webowy, bo na pewno nie z myślą o użytkowniku domowym, który ma niewiele wspólnego z usługami sieciowymi. Widać, że zostały poczynione pewne starania celem uproszczenia obsługi, ponieważ po najechaniu kursorem na którąkolwiek z opcji, pojawia się pisany w miarę prostym językiem opis. Gdy jednak chcemy osiągnąć jakiś konkretny efekt, który wymaga skorzystania z kilku opcji jednocześnie, nie jest to takie proste. Być może ktoś uzna to za herezję w obecnych czasach, ale według mnie przydałaby się tutaj instrukcja obsługi w wersji papierowej. Dla przykładu samo zamapowanie dysku w celu zwykłego przenoszenia na niego danych zajęło mi dobre 30 - 50 minut. Podejrzewam, że gdybym miał czas i zagłębił się w instrukcję znajdującą się w internecie, następnym razem poszłoby mi szybciej. Przeciętny klient, taki jak ja, oczekuje jednak, że sprzęt który kupił, będzie spełniać swoje zadania niezwłocznie po jego instalacji. Jak według mnie powinien wyglądać idealny interfejs dla użytkownika domowego? Na początku instalacji pada pytanie jakiego zastosowania oczekiwałbym od NAS'a. Do wyboru byłyby pięć opcji: magazyn danych, backup, udostępnianie treści multimedialnych w sieci lokalnej, udostępnianie treści multimedialnych poza sieć, obsługa monitoringu. Po wybraniu interesujących mnie opcji system już podczas instalacji w prosty sposób przeprowadziłby mnie przez konfigurację a jednocześnie krótki i prosty opis poszczególnych funkcji. I to w zasadzie tyle - wszystko powinno po prostu działać. Tutaj tak nie jest i trzeba się trochę pomęczyć z konfiguracją. To tak jakby producent powiedział "Kupując nasze urządzenie otrzymujesz masę możliwości, nie zapomnij jednak wykupić usługi konfiguracji przez sieciowca". Oczywiście nie piszę tutaj, że się nie da samemu przeprowadzić konfiguracji pod poszczególne usługi, jednak podejrzewam, że osoby ze słabszymi nerwami niż moje, mogą po dniu lub dwóch sprzęt albo oddać do sklepu, albo zrezygnowane zdecydują się na usługę kogoś bardziej rozgarniętego w temacie NAS'ów.
Jeśli już przebrniemy przez konfigurację, czekają nas same miłe zaskoczenia, szczególnie jeśli nigdy wcześniej nie korzystaliśmy z tego typu urządzenia. Po zainstalowaniu odpowiednich usług i programów zarówno po stronie samego NAS'a jak i urządzeń w sieci, otwierają się przed nami duże możliwości. Mi osobiście przypadła do gustu funkcja automatycznego tworzenia kopii zapasowych z urządzeń znajdujących się w sieci. Do tej pory tak jak wspomniałem wyżej backupy tworzyłem poprzez podłączanie do poszczególnych komputerów dysków zewnętrznych, co nie generowało problemu jeśli chodzi o mojego PC'ta, ale w przypadku pozostałych 5 komputerów, które funkcjonują u mnie w domu już tak, bo trzeba było do nich raz w tygodniu zajrzeć i poświęcić chwilę na ich wykonanie. Posiadając NAS'a możemy skonfigurować automatyczne kopie zapasowe, które będą się wykonywały chociażby codziennie.
Duży plus należy się Synology za to, że pamiętali o użytkownikach telewizorów z systemem AndroidTV. Ze względu na to, że nie ma tam nawet HBO GO, kompletnie nie spodziewałem się, że znajdę dedykowane aplikacje do obsługi NAS'a. Najważniejsze z nich to DS Video i DS Audio. Obie służą do analizy i indeksowania plików znajdujących się na naszym domowym magazynie danych. Tak jak wskazują nazwy, pierwsza z nich odpowiada za wideo, druga za muzykę. Na podstawie plików w aplikacjach dodatkowo wyszukiwane są informacje o danych filmach/utworach, w tym okładki. Dzięki temu wygląda to bardzo estetycznie. Wspomniane wyżej aplikacje znajdziemy również w Sklepie Play dla telefonów z systemem Android. Co ciekawe same aplikacje nie służą do odtwarzania zindeksowanych materiałów, poza nimi musimy posiadać odtwarzacze obsługujące strumieniowanie multimediów co jednak nie jest dużym problemem - domyślny odtwarzacz wideo w moim LG G6 bez problemu poradził sobie z filmami znajdującymi się na NAS'ie.
Jak to jest z tym strumieniowaniem materiałów poza sieć lokalną? Większość użytkowników internetu nie posiada stałego IP więc rodzi to swego rodzaju problem. Synology bardzo fajnie sobie z nim poradziło. Aby stworzyć swoją prywatną chmurę i udostępniać materiały poza sieć lokalną trzeba założyć konto na portalu Synology. Wszystkie materiały które chcemy pozyskać spoza naszej sieci lokalnej, przechodzą przez serwery producenta urządzenia i to on odpowiada za utrzymanie połączenia z naszym NAS'em. Ewidentną zaletą w tym wypadku jest to, że nie musimy mieć stałego IP, wadą natomiast, że nasze dane przechodzą przez zewnętrzne serwery. Nie podejrzewam jednak Synology o niezabezpieczanie się przed wszelkiego rodzaju wyciekami.
Podsumowanie
Synology zaserwowało użytkownikom domowym urządzenie, które ma bardzo szerokie zastosowania. Nie przemyślano jednak kwestii prostoty obsługi, nawet kosztem możliwości. Osobiście wolałbym mieć urządzenie, które ma mniej funkcjonalności a jest prostsze w obsłudze. Gdy jednak przebrnie się przez jego konfigurację to mimo wszystko można znaleźć dla niego ciekawe zastosowania w małej sieci domowej, choć myślę że o tym napisze dużo więcej Krzysiek, którego wpis pojawi się już jutro. Czy zrezygnuję z usług takich jak Netflix czy Tidal na rzecz domowego NAS'a? Raczej nie, bo kupowanie pojedynczo filmów czy muzyki mimo wszystko generowałoby wyższy koszt niż abonament w wyżej wymienionych. Czy zrezygnuję z backupu na dysku zewnętrznym na rzecz NAS'a Synology? Z wielką chęcią, jeśli tylko w moim portfelu pojawią się środki na jego zakup. Mam również cichą nadzieję, że Synology mimo wszystko z biegiem czasu zmieni podejście do użytkownika i dostosuje oprogramowanie swoich urządzeń w taki sposób by było ono przyjemniejsze w konfiguracji i obsłudze a nie tylko ładne i kolorowe. Warto także pomyśleć nad wyciszeniem urządzeń, ponieważ w przypadku tak głośnych dysków jakimi są dostarczone do testów Seagate, jedynym sensownym miejscem do umieszczenia NAS'a jest piwnica.
Odpowiadając na postawione we wstępie pytanie - czy warto? Biorąc pod uwagę to jak wiele danych codziennie przetwarzamy na naszych prywatnych komputerach zdecydowanie warto rozważyć zakup takiego urządzenia, chociażby w celu zabezpieczenia i archiwizowania zdjęć czy filmów rodzinnych.