Kilka uwag (zwykłe narzekanie?), po miesięcznym korzystaniu z Androida, ze strony wieloletniego użytkownika mobilnego Windows
Gdzie by się obejrzeć to większość jest raczej zgodna co do tego, iż Android nie ma sobie równych. Android potrafi to, Android potrafi tamto – można by dojść do oczywistego wniosku, że system ten jest idealny i w zasadzie nie trapią go żadne problemy. Mamy aplikacje jakie chcemy, robocik pozwala nam się dowolnie konfigurować – święty Graal dla wszystkich samozwańczych „hakierów”.
Jakieś półtora miesiąca temu zdecydowałem się przejść z Lumii 735 na Xiaomi Mi4, a zrobiłem to dlatego, co Was pewnie nie zdziwi, że można na nim zainstalować mobilnego Windows 10. Z początku rzeczywiście miałem taki zamiar, lecz po jakimś czasie postanowiłem jednak spróbować Androida – co by zweryfikować śmiałe tezy internetowych gawędziarzy. Czy mieli rację? Czy Microsoft swoim systemem zauważalnie odstaje od produktu Google? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym wpisie.
Trochę narzekania
Zapewne wiele osób zgodzi się co do tego, iż trochę dziwnie jest zaczynać od wymieniania wad. Chcąc nie chcąc tak właśnie zrobię, gdyż w moim odczuciu mankamentów jest zauważalnie więcej i niektóre z nich są naprawdę irytujące.
Rozpoczniemy od obsługi dodatkowych kont, innych niż Google Account. Jak można by się spodziewać, wsparcie dla nich powinno być obecne i na wzorowym poziomie – jednak nic bardziej mylnego. Wystarczy zacząć od próby dodania Microsoft Account by się przekonać, iż już ta z pozoru prosta czynność może sprawiać problemy. Przyznać trzeba, że póki korzystałem z MIUI nie miałem z tym żadnych trudności i bez problemu mogłem zarówno wpisywać nowe, jak i edytować już obecne rekordy. W momencie przejścia na AOSP czy CyanogenMod czar prysł i nagle się okazało, że do uzyskania swoich kontaktów muszę doinstalować aplikację Outlook.
Nie byłoby w tym nawet nic irytującego, gdyby nie jeden drobny fakt – tak pozyskane kontakty są wyświetlanie WYŁĄCZNIE w trybie „tylko do odczytu”. Postanowiłem ten fakt jednak przełknąć i przeszedłem do kolejnej części, czyli pozyskania zdjęć z profilu na Facebooku. Na mobilnym Windows wystarczyła aplikacja FB (co jest dość oczywiste) i wszystko ładnie hulało – zarówno kalendarz, jak i wspomniane fotki. Podobna funkcja na Androidzie? Owszem, ale trzeba jak zwykle robić to na około. Szukanie w sieci, pobranie jakiejś tam poleconej aplikacji, a potem pierwsza próba. Działa? Nie do końca – oczywiście nie potrafi znaleźć wszystkich znajomych … Na całe szczęście deweloper pokusił się o tryb manualny, dzięki któremu znalazłem większość „swoich ludzi”, aczkolwiek program dalej nie chciał odnaleźć wszystkich. To jednak nie był koniec, gdyż trzeba było wykonać jeszcze synchronizację, co by wyczekiwane zdjęcia podmienić – na MIUI nie miałem z tym żadnego problemu, oczywiście AOSP / CM już tego wykonać nie chciał. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Pewnie w tym momencie większość machnie ręką i stwierdzi coś w stylu „toż to same bzdury, gdzie jakieś konkrety?” – zapewniam, że pomyślałem tak samo i po prostu to zostawiłem. Przeszedłem więc dalej, czyli multimedia – zarówno te znajdujące się na urządzeniu, jak i na zewnętrznych nośnikach. Muzyka, wideo, zdjęcia – wszystko to funkcjonuje tak jak powinno, no chyba, że do słuchania piosenek zachciałoby mi się użyć zestawu słuchawkowego, gdyż ten oczywiście NIE DZIAŁA jak trzeba. W sensie normalnie słyszę dźwięk i z tym problemu nie ma, lecz przycisk oraz mikrofon nie spełniają swojej funkcji – nie odbiorę / odrzucę więc połączenia, a i utworu bez odblokowywania urządzenia nie zmienię. Istny dramat. Co ciekawe, na MIUI to jako tako działało, choć też nie zawsze chciało – no ale powiadają, że lepiej coś robić „prawie” niż „w ogóle”, nie? Wróćmy jednak do wspomnianych wcześniej zewnętrznych nośników, bo i tutaj nie jest zbyt wesoło. Osoby jeżdżące na HotZlot zapewne pamiętają, iż bodajże 2 lata temu otrzymaliśmy takiego fajnego Kingstona, który ma z jednej strony wtyczkę USB 2.0, a z drugiej microUSB. Jak się zapewne domyślacie ni gada nie mogę go zmusić do działania – zarówno na jednym systemie, jak i na drugim. Co ciekawe, próbowałem na innym tablecie i bez problemu funkcjonował, a i z poziomu TWRP mogę na i z niego kopiować pliki. Żeby było jeszcze zabawniej, gdy sformatuję go na NTFS i skorzystam z programu „Paragon NTFS & HFS+” to go wykryje i bez problemu obsłuży. Nie ogarniam co jest nie tak.
Poza tym, w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. CyanogenMod jako tako działa i problemów nie sprawia, a i na MIUI nic większego mi się nie przytrafiło. Wiadomo, czasem coś się wysypie, ale takie są uroki nocnych wydań (nie żeby na stabilnym CM było jakoś szczególnie lepiej) – przy okazji zapewniam, że powyższe problemy wynikają nie z testowej natury tychże odsłon, gdyż jest tak nawet na wersji Release 1. Troszeczkę ubolewam nad aplikacjami, gdyż jest dokładnie tak jak się tego spodziewałem. Każdy chwali ile to ich w sklepie nie jest, ale to nic więcej jak ułuda – część nie nadaje się do niczego, część nie działa w ogóle, część nie widziała uaktualnienia od kilku lat, część swoim interfejsem całkowicie mnie odrzuca. W zasadzie znalezienie dobrej aplikacji (nie będącej oficjalnym klientem jakiejś popularnej usługi) w mojej opinii graniczy z cudem. Niech za przykład posłuży mi oprogramowanie do zmiany wyglądu – motywy, launchery i inne tego typu rzeczy. Zainstalowałem kilka tych lepiej ocenianych (w tym te od Microsoftu), lecz niestety zawiodłem się na całej linii – ani nie komponuje się to z resztą systemu (co raczej oczywiste), ani samo w sobie nie chce bezproblemowo działać. Dodatkowo, często i gęsto interfejs jest tak nieprzemyślany (wręcz zerżnięty z iOS), że aż w oczy kłuje – o dublowaniu funkcji zintegrowanych z Androidem nawet nie wspomnę. Skończyło się na tym, iż zostałem przy domyślnych rozwiązaniach – zarówno w przypadku CM jak i MIUI.
Na sam koniec klasyka – bajzel w plikach. Jak sprawa wygląda na mobilnym Windows wie praktycznie każdy z czytelników tegoż bloga. Wszystko ma swoje miejsce, więc jeśli znajdzie się nie tam gdzie powinno to system po prostu sobie tego nie ogarnie. Jak jest w Androidzie? Nijak. Można wrzucać cokolwiek i gdziekolwiek, gdyż foldery nie mają jakiegoś większego znaczenia – no może poza aparatem. Moim największym zdziwieniem okazał się fakt, kiedy to nie mogłem ustawić sobie własnego dzwonka dla połączeń w żaden ludzki sposób. Z poziomu ustawień nie, z poziomu menadżera plików nie – wtedy oświeciło mnie, że być może będzie się dało tego dokonać w aplikacji służącej do słuchania muzyki. Oczywiście trafiłem z tym, aczkolwiek dla mnie jest to ostatnie miejsce gdzie powinienem szukać i w dodatku najmniej logiczne. Wszyscy tak narzekają na sposób rozwiązania tego problemu w mobilnym Windows (słynny folder Ringtones), aczkolwiek mi go bardzo brakuje.
Pozytywna odskocznia
Żeby nie było, że tylko narzekam – przyznać muszę, iż choć brakuje mi kafli to raczej nie przejdę na Windows 10 Mobile (o ile na nadchodzącym BUILD 2016 Microsoft nie zaprezentuje jakiejś petardy). Dlaczego? Przede wszystkim przez obszerne funkcje aplikacji, których to odpowiedniki na platformie giganta z Redmond są daleko w tyle. Mowa tutaj przede wszystkim o genialnych „bąbelkach”, które pozwalają w wygodny sposób uruchamiać kolejna aplikację nad tą obecnie wykorzystywaną. Nieziemsko przydatny mechanizm, ale tego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć – wystarczy raz spróbować. Ogólnie cała idea pływających okienek mnie kupiła i choć brakuje mi odpisywania wprost z powiadomień (Android N się tutaj kłania ), to jednak przez wzgląd na nie jakoś daję radę.
Chciałbym napisać też co nieco na temat stabilności i wydajności działania, lecz z racji tego, iż nie wgrywałem jeszcze tutaj Windows 10 Mobile, to nie mam prawa się wypowiadać. Moja poprzednia Lumia 735 była zauważalnie słabsza pod względem sprzętowym, więc do niej też nie wypada mi porównywać. O jednym jednak mogę śmiało wspomnieć – nie brakuje mi „wznawiania” charakterystycznego dla systemu Microsoftu. W sumie mógłbym podsumować to tak – jest dobrze, a nawet bardzo, aczkolwiek czytając wszystkie te „ohy” i „ahy” spodziewałem się czegoś bardziej oszałamiającego, a mianowicie wydajnościowej rakiety.
Na pewno muszę też pochwalić masę wbudowanych (zarówno w CM jak i w MIUI) rozwiązań, spośród których użytkownik może dowolnie wybierać. Chodzi mi o to, że w zasadzie każdy aspekt systemu można dostosować do swoich indywidualnych preferencji, przez co można cuda na kiju tworzyć. Motywy, automatyczne profile działania urządzenia, tryb DND oraz nocny, opcje programistyczne – jest tego cała masa, więc na pewno każdy będzie zadowolony.
Czy Microsoft swoim systemem zauważalnie odstaje od produktu Google?
I tak i nie. Jeśli chodzi o podatność na modyfikacje, ilość dostępnego oprogramowania oraz jego jakość to na pewno Microsoft powinien się wstydzić – w końcu pod tym względem jego produkt jest daleko w tyle. Jeśli chodzi o bezproblemowe działanie, stabilność pracy i tym podobne rzeczy, to tutaj naprawdę nie ma żadnych znaczących różnic. Baa, pod pewnymi względami nawet testowy Win10 Mobile lepiej się sprawował i naprawdę nie rozumiem, z czym Android ma aż taki problem. Nie pojętym też jest dla mnie ta cała niechęć Google do Microsoftu, przez co nawet kontaktami nie mogę sobie po ludzku zarządzać – dramat.
Tak wiec przeciętny konsument naprawdę nie zauważy jakiejś szczególnej różnicy, a wręcz Windows wydaje się być lepszy. Oczywiście Ci bardziej wymagający osobnicy się zapewne ze mną nie zgodzą i też będą mieć rację. Zarówno jeden jak i drugi system nie jest dla każdego, ale nie oznacza to też, iż którykolwiek z nich nie jest dla nikogo – kwestia wybrania tego co nam bardziej pasuje.
PS
Bonusowo troszeczkę wspomnę o samym Xiaomi Mi4
To niby nie jego recenzja, no ale warto i o tym co nieco wspomnieć. Nad systemem już się od jakiegoś czasu rozwodzę, więc chyba nie ma co tutaj więcej pisać – 2 GB RAM (jest też wersja z 3 GB) oraz SD 801 naprawdę dają radę podczas codziennego korzystania z tego urządzenia. Ogniwo o pojemności lekko ponad 3000 mAh zapewni do 5h SoT, co dla mnie jest wynikiem w pełni satysfakcjonującym. Aparat robi zdjęcia przeciętne i pod tym względem czuję się w pewnym sensie zawiedziony, aczkolwiek wielkiej tragedii nie ma – w sumie nie oczekiwałem tutaj nie wiadomo czego.
Jeśli zaś chodzi o jakość wykonania to cóż, tutaj Xiaomi mogłoby bardziej się postarać – zwłaszcza w przypadku tylnych plecków. Te rysują się niemiłosiernie, tak, że już po kilku dniach były całe w rysach – nieziemsko irytująca sprawa. Na przeciwnym biegunie umieściłbym jednak stalową ramkę, która bardzo dobrze się spisuje – jest solidna, odporna na zadrapania, a przy tym jest przyjemnie chłodna w dotyku.
Na ekranie mam cały czas szkło ochronne, toteż nie wiem jak z jego wytrzymałością – mogę co najwyżej wspomnieć o jego dobrej jasności. Zarówno minimalna, jak i maksymalna wartość jest satysfakcjonująca i zapewnia komfortową pracę zarówno w pełnym słońcu, jak i w nocy.
Na jakość rozmów ze mną jak na razie nikt nie narzeka, a i ja idealnie słyszę swojego rozmówcę. To samo tyczy się zarówno głośnika do odtwarzania multimediów, jak i jakości dźwięku na wyjściu audio – nie żebym się na tym znał, ale jest naprawdę głośno i wyraźnie.
W zasadzie jestem skłonny z czystym sumieniem polecić to urządzenie każdemu zainteresowanemu. Na pewno się nikt nie będzie żałować wydanych pieniędzy – zwłaszcza, że współczynnik cena-jakość jest moim zdaniem bardzo dobry.
Mała prośba do Was
Trochę sobie ponarzekałem, lecz przynajmniej teraz wiecie z czym się ostatnimi czasy borykam. Może akurat znajdzie się wśród Was ktoś, kto potrafiłby mi pomóc z powyższymi problemami? Trochę na własną rękę szukałem, ale w sieci pełno nic nie wnoszących wpisów i naprawdę ciężko coś konkretnego znaleźć. Byłoby fajnie, bo jednak wolę „czysty” wygląd Androida, lecz jeśli sobie z CM nie poradzę to będę zmuszony wrócić do MIUI – z bólem serca, ale wyboru mieć nie będę.