Microsoft wypuszcza kolejną kompilację Windows 10 – tym razem o numerze 10532
Microsoft poprzez premierę Windows 10 rozpętał prawdziwą burzę medialną, która zazwyczaj skupia się wokół mniej lub bardziej oczywistych naruszeń prywatności. Choć momentami są to dość poważne zarzuty, to jednak firma zdaje się tym nie przejmować i w dalszym ciągu wydaje kolejne kompilacje różnych odmian Windows 10. Jedno trzeba im jednak przyznać – mimo, że raczej zbytnio nie starają się załagodzić wspomnianego oburzenia, to jednak każde kolejne wydanie nie jest zbytnio obfite w nowości, gdyż zamiast tego skupiono się w znacznej mierze na poprawie stabilności i wydajności systemu. Nie inaczej jest w przypadku buildu 10532 Windowsa 10, w których na próżno szukać jakiś spektakularnych zmian.
Gdzie więc nowości?
Największą zmianą w nowej odsłonie jest próba większego ujednolicenia systemu. Pochylono się nad nieszczęsnym menu kontekstowym, gdyż ono jak mało który element Windows wymagał szczególnego potraktowania. W zasadzie w aktualnym wydaniu RTM możemy spotkać jego kilka odmian, a i daleko nie trzeba szukać by natrafić na naprawdę stare naleciałości (pamiętające co najmniej Windows XP).
Dlatego też Microsoft postanowił lekko zniwelować ten mankament i co ciekawe zrobił to w taki sposób, by przy okazji ułatwić obsługę wspomnianego menu przy pomocy dotyku. Zwiększono odstępy między poszczególnymi opcjami, przez co znacznie prościej jest je trafić, bądź co bądź, mało precyzyjnym palcem – niestety całość stała się dość ogromna, co na desktopie (mysz) wygląda dość komicznie.
Drugą, znacznie mniejszą zmianą jest ułatwienie (czy wręcz umożliwienie) dzielenia się naszymi spostrzeżeniami czy problemami dotyczącymi wersji testowych (przynajmniej na chwilę obecną) z innymi użytkownikami. W sumie nie bardzo rozumiem po co takowa funkcja, jednak zapewne komuś się przyda.
Ponadto pewnych usprawnień doczekał się Microsoft Edge, dzięki czemu w HTML5 osiąga wynik na poziomie 435 pkt (względem 402 na wersji stabilnej, czy 412 na poprzednim buildzie). Dodano między innymi wsparcie dla Pointer Lock oraz Canvas blending modes (cokolwiek by to nie było), a przy tym poprawiono obsługę ECMAScript w wersji 6.0 i 7.0.
Niestety Microsoft nie byłby sobą, gdyby przy okazji czegoś nie zawalił. Nie wiem jak u innych, jednak u mnie większość aplikacji z kategorii Windows Apps w ogóle się nie uruchamia, albo robi to w zawrotnej wręcz prędkości (taa…). Nie wiem czym spowodowany jest taki stan rzeczy, jednak mam nadzieję, iż niebawem zostanie to wyeliminowane. Poza tym ciężko jest mi pisać o jakimkolwiek pogorszeniu działania, gdyż wszystko funkcjonuje tak jak powinno – baa, wydaje się, że nawet lepiej niż na obecnej stabilnej wersji.
Podsumowanie
Czy Microsoft podąża dobrą drogą w aktualnej linii aktualizacyjnej o nazwie Threshold 2? Wszystko wskazuje na to, że tak – choć znajdą się pewnie i tacy, którzy zadowoleni nie będą. Jak na razie firma nie zaprezentowała żadnych konkretnych nowości, a zamiast tego skupiła się na poprawkach mających na celu zwiększenie responsywności systemu. Warto przy tej okazji wspomnieć chociażby poprzednią testową kompilację, w której zadebiutował całkowicie nowy mechanizm kompresji RAM, dzięki czemu Windows powinien nim znacznie lepiej gospodarować. Mnie osobiście ciekawi, czy takowej umiejętności doczeka się Windows 10 Mobile, czy też wykorzystane zostaną w nim inne technologie.
Wciąż pozostają jednak kwestie prywatności, z którymi firma jak na razie nic nie robi. Co prawda wraz z ostatnią aktualizacją buildu 10240 zezwolono na wyłączenie automatycznych aktualizacji aplikacji ze sklepu, jednak względem tych systemowych Microsoft wciąż pozostaje nieugięty. Przypuszczam, że z czasem i to może ulec zmianie, jednak jak na razie nie widać żadnych przesłanek, by sytuacja miała się poprawić w najbliższym czasie. Choć ja osobiście uważam, że wymuszenie aktualizacji to krok w dobrą stronę (oczywiście jeśli mowa o użytkownikach domowych), to jednak zdaje sobie sprawę, że co bardziej zaawansowane osoby powinny mieć możliwość ich wyłączenia – choćby przez konsolę.
Jeśli ktoś wciąż się waha czy wykonać uaktualnienie ze starszej wersji, to ja osobiście polecałbym poświęcić jeden dzień na przetestowanie Windows 10. Jeśli się nam się nie spodoba czy będzie sprawiać problemy, to w łatwy sposób (w ciągu 30 dni od daty jego instalacji) możemy wrócić do naszego pierwotnego systemu – warunkiem jest jednak NIE USUWANIE folderu Windows.old, bo i tacy się zdarzali (a potem płacz i niedowierzanie). Oczywiście umyślnie pomijam tutaj cały ten szum o naruszanie prywatności etc – każdy ma swój rozum i niech myśli co sobie chce, a odpowiednie zapisy są do wglądu w licencji.