Mocno zakurzony mechanizm „cichych godzin“ wreszcie doczekał się sporego odświeżenia, czyli Windows 10 w kompilacji 17074
18.01.2018 00:18
W ostatnich kilku kompilacjach skupiono się na dodawaniu nowych funkcjonalności z zakresu wprowadzania tekstu (i to nie tylko przy pomocy klawiatury). W pewnym sensie było to ciut nużące, tym bardziej, że większość z nich dedykowana była posiadaczom tabletów lub hybryd. Wydaje się jednak, że firma wreszcie osiągnęła to co chciała, ponieważ w końcu zabrała się za coś innego. Dlatego też tym razem na tapetę trafił mechanizm Cichych Godzin, który od dnia swojej premiery nie przeszedł żadnej modyfikacji – co było dość dziwne. Jego działanie ograniczało się do prostego włącz / wyłącz, nie dając użytkownikowi żadnej możliwości konfiguracji. Wraz z kompilacją 17074 uległo to ogromnej poprawie, o czym przeczytacie w niniejszym wpisie. Warto przy tym nadmienić, że nie są to jedyne zmiany poczynione we wspomnianym wydaniu – nieco czasu poświęcono również Microsoft Edge.
Więc zaczynajmy …
Ustawienia
Ciche Godziny
Osoby regularnie korzystające z tego, dotychczas wątpliwej przydatności, elementu na pewno zauważą, że z menu kontekstowego pojawiającego się po kliknięciu prawym przyciskiem myszy na ikonkę Centrum Akcji zniknęła możliwość ich uruchomienia. Wszystko przez to, że zrezygnowano z prostego włącz / wyłącz na rzecz ciut bardziej rozbudowanych funkcji. Widać to już w samym Centrum Akcji, gdzie kafel odpowiadający za ten mechanizm posiada teraz trzy poziomy – wyłączony, tylko priorytetowe oraz tylko alarmy. Dla dwóch ostatnich oddano nam kilka dodatkowych opcji konfiguracyjnych, które znajdziemy w ustawieniach systemowych. Oczywiście nie zapomniano o automatycznych regułach i co ciekawe, występuje w tym zakresie spora dowolność.
W zasadzie nie ma co się nad tym rozpisywać, lepiej jest zerknąć na wszystkie zrzuty.
Dźwięk
Końcem zeszłego roku Microsoft rozpoczął prace nad stopniowym przenoszeniem ustawień dźwięku z Panelu Sterowania. Początkowo nowy panel wielkiego szału nie robił, jednak wraz z upływem czasu całość nabierała kształtów. Teraz pojawił się tam odnośnik o nazwie „App volume and device preferences”, przenoszący nas do karty, będącej niczym innym jak systemowym mikserem głośności. Przy okazji nieco go rozbudowano, lecz wciąż bardzo łatwo się w nim odnaleźć.
Poza tym, oddano w nasze ręce panel służący do zarządzania dźwiękiem podczas pracy z zestawem do obsługi wirtualnej lub rozszerzonej rzeczywistości. Przykładowo, po uruchomieniu aplikacji Mixed Reality Portal system automatycznie (jeśli tak wcześniej zdefiniujemy) skorzysta z podzespołów podłączonego akcesorium, tj. jego głośnika i mikrofonu, zamiast tych obecnych w PC.
Informacje
Tutaj w zasadzie można mówić wyłącznie o ciekawostkach, gdyż niczego konkretnego nie wprowadzono. Ot Windows 10 S przedstawia się teraz jako „Windows 10 Pro in S Mode”, dodano odnośnik do Informacji o Systemie oraz umożliwiono kopiowanie nazwy naszego urządzenia (reszta informacji jest „niezaznaczalna”).
Pozostałe
Skupiono się również nieco na wyszukiwarce, która powinna teraz zapewniać bardziej adekwatne wyniki. Nieco ucieszone będą osoby wykorzystujące linię komend do uruchamiania aplikacji. Dotychczas mieliśmy problem (nie znam się, tak to przedstawia Microsoft) w momencie, gdy kilka z nich wykorzystywało ten sam alias. Od teraz możemy w prosty sposób nimi zarządzać i wybierać je w taki sposób, by nie powodować konfliktów. Niestety, w chwili obecnej ich lista jest bardzo uboga – będąc szczerym, znajdziemy na niej wyłącznie Microsoft Edge.
Microsoft Edge
Skoro już o nim mowa, to wypadałoby płynnie przejść do nowości w nim zaprezentowanych. Tak więc pierwsze co rzuca się w oczy jego użytkownikom, to całkowicie przebudowany HUB. Jest zdecydowanie większy, co znacznie poprawiło jego czytelność. Odnośniki do poszczególnych sekcji wyświetlane są teraz na jego lewej krawędzi, a nie na górze. Ponadto, nawet jeśli wyłączyliśmy widoczność paska zakładek, to pokaże się on w widoku nowej karty lub ekranu startowego, o ile posiadamy na nim zapisaną choć jedną zakładkę. Ciekawą zmianą w zakresie interfejsu jest dostosowanie menu do obsługi myszką, tj. odstępy pomiędzy poszczególnymi odnośnikami są zdecydowanie mniejsze niż wcześniej.
Przeglądarka ta umożliwia teraz zapisywanie informacji dotyczących kart kredytowych, by w przyszłości użyć ich do płatności za pośrednictwem witryn internetowych. Docelowo pojawić się ma menu kontekstowe, skąd wybierzemy preferowaną kartę – w przypadku posiadania ich kilku. Microsoft zapewnia, że kod CVV nigdy nie zostanie zapisany, dzięki czemu nie będziemy narażeni na żadne niebezpieczeństwo. Co ciekawe, z kart wcześniej podpiętych do naszego Microsoft Account również bez problemu skorzystamy. Skoro już mowa o wrażliwych danych, to od teraz możemy blokować zapisywanie haseł dla wybranych domen. Co ciekawe, z menadżera haseł (a także z rozszerzeń) wreszcie skorzystamy również w trybie prywatnym, choć opcje edycji będą zablokowane.
Dodano obsługę rozszerzeń CSS dla OpenType Font Variations, co pozwoli pojedynczej czcionce zachowywać się jak wiele różnych. Przykłady znajdziemy na Axis-Praxis Playground (witrynę tę wypada odwiedzić w MS Edge).
No i na koniec coś dla deweloperów (lub innych entuzjastów), czyli możliwość dokowania narzędzi deweloperskich w widoku wertykalnym. Microsoft zaznacza, że w przyszłości zostaną one lepiej przystosowane do takiego sposobu ich wyświetlania.
Wbudowany czytnik
Wbudowane w Microsoft Edge czytniki książek oraz artykułów na portalach również doczekały się sporego odświeżenia. Ujednolicono ich wygląd, dodając przy tym elementy Fluent Design – m.in. efekt akrylu. W trybie czytania książek dodano nowe menu, gdzie umieszczono wszystkie wykonane przez nas notatki, adnotacje czy podkreślenia. Na dolnej krawędzi odnajdziemy zaktualizowany pasek, wyświetlający aktualnie czytaną stronę i umożliwiający szybkie przeskoczenie do dowolnej. Poza tym, pasek adresu wyświetli nam tytuł czytanej pozycji oraz, dla jasności, ikonkę książki.
Pojawiło się rozszerzenie dla omawianego czytnika o nazwie Grammar Tools. Co ciekawe, jest ono wtyczką pobieraną poprzez Microsoft Store i domyślnie (przynajmniej na razie) nie jest ono zainstalowane. Z jego pomocą możemy rozbić słowa na sylaby, a także, w razie potrzeby, podkreśli nam rzeczowniki, czasowniki oraz przymiotniki.
W końcu zaimplementowano tryb pełnoekranowy oraz poprawiono synchronizację postępów czytania i notatek pomiędzy urządzeniami podpiętymi do tego samego konta Microsoft. Obecnie ma się to odbywać praktycznie w czasie rzeczywistym dzięki wykorzystaniu WNS (Windows Push Notification Services). Biblioteka, czyli część HUBa zbierająca w sobie posiadane przez nas pozycje, wyświetli nam teraz rekomendacje, jeśli akurat będzie pusta. Na koniec wypada wspomnieć o wsparciu dla EPUB Media Overlays, co przyniosło obsługę niestandardowych narracji. Jeśli czytamy książkę je wspierającą, to wreszcie nic nie będzie stało na przeszkodzie by skorzystać z, jak to określił Microsoft, narracji szytej na miarę.
Podsumowanie i pomniejsze zmiany
Windows 10 cały czas się zmienia, by przypodobać się jak największej ilości, zróżnicowanych pod względem preferencji, konsumentów. Właśnie dlatego część elementów jest zdecydowanie lepsza niż kiedyś, niektóre zniknęły całkowicie, a jeszcze inne cierpią na „niepasowanie” do całej reszty. Wszelkie niedociągnięcia są powoli eliminowane, no ale właśnie, POWOLI. Trwa to zdecydowanie zbyt długo i niekiedy wygląda to na błądzenie we mgle. O ile dodanie w tej kompilacji wsparcia rozszerzonego panelu dla pisma odręcznego (zamiast każdorazowego uruchamiania oddzielnego panelu) jest dobre, o tyle dodawanie i usuwanie poszczególnych elementów Fluent Design jest co najmniej dziwne.
Raz coś się świeci i błyska, zaraz się z tego wycofują, by później wrócić do tego w innej formie (polecam zerknąć na akapit XAML Improvments w oficjalnym wpisie). Moim zdaniem nie tędy droga, gdyż tego typu zabawy jedynie zajmują czas, który można by poświęcić na unifikację całego interfejsu Windows 10. Nim to nastąpi będziemy mieć miszmasz jak na poniższych zdjęciach…