Redstone 4 jest już w zasadzie gotowy do udostępnienia, dlatego też kompilacja 17083 wniosła jedynie drobne szlify
Ostatnia kompilacja, oznaczona numerem 17083, jest już bliska finalnego wydania. Odczuli to szczególnie Insiderzy, którzy uzyskali dostęp do mechanizmu Sets. Wszystko przez to, że jego testy wstrzymano do czasu przejścia na kolejną gałąź rozwoju (następca Redstone 4). Z nieubłaganie zbliżającą się premierą wiąże się również to, iż najnowsza wersja pełna jest mniejszych lub większych usprawnień wcześniej zaimplementowanych elementów. Microsoft jak zwykle zmierza do tego, by w momencie udostępniania oficjalnego uaktualnienia wszystko poszło w miarę bezproblemowo – zarówno instalacja jak i obcowanie z systemem już po jej zakończeniu.
Tak więc spójrzmy na to co zostało poprawione…,,
Drobne nowości
Przeniesiono odnośnik do mechanizmu Lists z ekranu głównego Cortany do „Notatnika”.
W miejsce usuniętego włącznika Cichych Godzin (wspominałem o tym w poprzednim wpisie) pojawiły się trzy nowe – odpowiadają one stanom kafla z centrum akcji, tj. tylko alarmy, tylko priorytetowe i wyłączone. Będąc w tym temacie warto odnotować fakt, że Quiet Hours przemianowano na Focus Assist (siedzę na angielskiej odsłonie, bladego pojęcia nie mam jak to przetłumaczono).
Windows Timeline domyślnie pokazuje teraz aktywności do 4 dni wstecz, a przy tym dodano możliwość usuwania wszystkich z danego dnia, zamiast mozolnego kasowania każdej z osobna. Skoro już o tym mowa, to wizualnego uaktualnienia doczekała się ikona zakładki wielozadaniowości (Ustawienia >System) – jest teraz taka sama jak ta odzwierciedlająca wcześniej przytoczony mechanizm.
Ustawienia
Generalnie Microsoft mocno się miota, co rusz zmieniając czegoś miejsce, w zasadzie drepcząc w miejscu. Tym razem padło na zakładkę odpowiedzialną za ustawienia wprowadzanego tekstu i klawiatury. Na początku była dostępna w kategorii Urządzenia, później pojawiła się w Czas i język i to tylko po to, by w najnowszej kompilacji wrócić na pierwotne miejsce.
W zaawansowanym podglądzie aplikacji mamy teraz wgląd w numer obecnie posiadanej wersji. Poza tym, w końcu możemy sortować listę oprogramowania uruchamianego wraz ze startem systemu.
Tak jak mogliśmy się tego spodziewać, dano nam dostęp do panelu zarządzania zainstalowanymi w systemie fontami. Choć może słowo „zarządzania” jest tu użyte trochę na wyrost – ot usuniemy zbędne fonty oraz sprawdzimy jak dany font sprawuje się w różnych wariacjach (pogrubienie, kursywa, cienki, gruby, itp.). Instalacja nowych odbywa się już za pośrednictwem sklepu, do którego odnośnik znajdziemy na samej górze.
Zarządzanie prywatnością rozszerzono o zapowiadaną możliwość przeglądnięcia danych zbieranych przez Microsoft, tj. telemetrii. Wystarczy przestawić odpowiedni przełącznik, by na dysk zostały pobrane interesujące nas dane, które później swobodnie przeglądniemy. Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby zatrzymać synchronizację naszych aktywności (Windows Timeline) lub całkowicie odciąć system od dostępu do nich.
Windows Defender przemianowano na Windows Security, choć zapomniano przy tym o nowej ikonce – zakładam, że ma być nowa, gdyż tej dotychczasowej już nie ma. Dodatkowo, Windows Defender Security Center doczekał się uaktualnienia interfejsu i to na tyle drastycznego, że przestał działać – nic nie wyświetla. Mało tego, znikła mi jego ikonka z zasobnika, co raczej nie powinno mieć miejsca – przez to nie mogę sprawdzić, czy jej menu kontekstowe faktycznie zostało uaktualnione do nowych wytycznych.
Na sam koniec pozostają słynne Ułatwienia Dostępu. Możemy już wyłączyć automatyczne chowanie się systemowych pasków przewijania oraz dezaktywować skrót uruchamiający mechanizm filtrowania kolorów. Zmieniono domyślny motyw dla trybu wysokiego kontrastu na High Contrast Black, dodano pomocne linki do panelu zarządzania narratorem, przemianowano Cursor, pointer and touch feedback na Cursor & pointer size oraz zamieniono kolejność panelów Color Filters i High Contrast (wcześniej wyświetlały się w odwrotnie – jakby to była jakaś większa różnica).
Podsumowując
Poprawki gonią poprawki, a konkretnych zmian w zasadzie już nie otrzymujemy. Oczywiście, z racji zbliżającej się premiery, nie ma w tym nic złego – jest to wręcz pożądane zjawisko. Dzięki temu aplikacje chcące po raz pierwszy uzyskać dostęp do naszych zdjęć, filmów czy dokumentów w końcu wyświetlą stosowne zapytanie, a skonfigurowanie Windows Hello nie wymaga już wertowania zakamarków ustawień (w razie chęci dokonamy tego wprost z ekranu blokady).
Niby same drobnostki, ale łącząc wszystkie kompilacje razem otrzymujemy obraz ogromu pracy, jaka została włożona. Oczywiście wciąż jeszcze daleka droga do ideału, więc może kiedyś …