Spore zmiany w Windows 11, czyli kompilacje 22526, 22533, 22538, 22543 i 22557
18.02.2022 | aktual.: 18.02.2022 14:59
Ostatnimi czasy nie za wiele działo się w programie Windows Insider. Dwa minione tygodnie zostały pozbawione jakiegokolwiek wydania, co w połączeniu z wszechobecnymi plotkami rozpaliło wyobraźnię wielu fanów. Microsoft pracował ponoć nad odczuwalnym skokiem funkcjonalnym Win11, za cel mając zniwelowanie kluczowych braków względem poprzednika.
Tak więc po mało spektakularnych kompilacjach 22526, 22533, 22538 i 22543 przyszła kolej na 22557, która zaserwowała nam niemały pakiet nowości, choć nie wszystkie z nich działają tak jakbym tego oczekiwał.
Aspekty wizualne
W tym zakresie tematycznym nie znajdziemy zbyt wielu (o ile w ogóle) spektakularnych zmian, aczkolwiek kilka pomniejszych warto wyszczególnić.
Tak więc znany i lubiany ALT + TAB przybrał formę pływającego okienka, co moim zdaniem jest sztuką dla sztuki – no chyba, że komuś zależy na podglądzie okna, które w danym momencie chce zmienić. Ponadto, zarówno on, „widok zadań” i „asystent przyciągania” wykorzystują aktualnie zdefiniowany kolor akcentu oraz wyświetlają tapetę w okienku z grupą aplikacji – aby lepiej je odróżnić od „pojedynczych” programów.
Długo przyszło nam na to czekać, lecz Microsoft wreszcie przeprojektował wskaźniki głośności, jasności, włączenia / wyłączenia kamery itp., pamiętające jeszcze Windows 8. Dzięki temu współgrają z interfejsem Win11, pojawiając się w zaraz nad paskiem zadań w jego centralnej części zamiast w lewym górnym rogu wyświetlacza. Co warte odnotowania, podobny los spotkał kontrolki odtwarzacza zadokowane na ekranie blokady i okienko ułatwień dostępu na ekranie logowania – w końcu są zgodne z interfejsem Win11.
Korygowanie rozmiaru okna także doczekało się małego odświeżenia. W widoku dwóch aplikacji, zachowanie tej „głównej” nie ulega zmianie, natomiast ta druga w trakcie przeciągania wyświetla jedynie swoje logo, a całe tło staje się przezroczyste.
Uaktualniono również kilka animacji, m.in. przenoszenia programu z jednej krawędzi na inną czy tę występującą podczas obracania ekranu. Jak pisze sam Microsoft – „przyciągnij jakieś okno używając asystenta przyciągania, a następnie przesuń je z jednej konfiguracji do innej i obserwuj płynność przejścia z naszą nową animacją” (bruh).
Ułatwienia dostępu
Nie ulega wątpliwości, że rozwój modułów zebranych w tejże grupie jest godny pochwały. Dzięki nim osoby niepełnosprawne mogą znacznie prościej (nierzadko w ogóle) obsługiwać sprzęt elektroniczny. W ciągu ostatnich kilku tygodni szczególnie pochylono się nad Dostępem głosowym, Napisami na żywo i Narratorem.
Jeśli chodzi o sterowanie głosem, to zyskało ono:
- Wsparcie dotykowej klawiatury, gdzie każdy klawisz otrzymał stosowny numer. Wystarczy więc kilka prostych komend > „pokaż klawiaturę” oraz „kliknij [numer], [numer]” aby wprowadzać symbole. Aby ją schować należy wypowiedzieć „schowaj klawiaturę”;
- Automatyczne dodawanie znaków przystankowych – z możliwością wyłączeni tej opcji;
- „Filtr bluźnierstw” domyślnie **** niecenzuralne słowa;
- Usprawnioną komendę „pokaż numery” – zredukowano liczbę etykiet liczbowych ukrywających kontrolki interfejsu użytkownika, dzięki czemu łatwiej z niej korzystać;
- Udoskonalone wiadomości zwrotne podczas korzystania z wielu ekranów, szczególnie dla niewspieranych języków;
- Poprawiono wprowadzanie głosowe w kontekście dyktowania haseł / kodów PIN, korygowania błędów i literowania słów poprzez „correct / spell that” oraz „correct / spell [text]”.
Ponadto, „Dostęp Głosowy” wyszukamy i uruchomimy bezpośrednio z menu start.
Z kolei żywe napisy na pewno znają użytkownicy Androida, a przynajmniej Ci posiadający sprzęty z serii Google Pixel. Mechanizm ten przechwytuje kontent audio aby przekształcić go w tekst i co ciekawe, uwzględnia również dźwięk z mikrofonu – jeśli wyrazimy taką chęć. Niewątpliwie uprzyjemni to obsługę komputera przez osoby ze słabszym słuchem, choć póki co jedynie w regionie EN‑US.
Idąc dalej, Microsoft stara się zwiększyć wykrywalność funkcji wprowadzania tekstu w różnych miejscach systemu – cokolwiek miałoby to oznaczać.
Nie zapomniano przy tym o klasycznym Narratorze, który:
- Zyskał „bardziej naturalne głosy” – oczywiście dla regionu EN-US;
- Otrzymał nowe skróty klawiszowe, m.in. Narrator + Alt + klawisz Minus i Narrator + Alt + klawisz Plus do przechodzenia pomiędzy kolejnymi głosami, a także Narrator + Alt + lewy nawias kwadratowy oraz Narrator + Alt + prawy nawias kwadratowy do zmieniania trybu czytania interpunkcji;
- Jeszcze lepiej współgra z Microsoft Edge – podrzuca użyteczniejsze informacje, edycja tekstu jest mniej awaryjna, a wszelkie okna dialogowe wyglądają lepiej;
- Umożliwia zdefiniowanie wykorzystywanego mikrofonu, jeśli podpiętych mamy więcej niż sztukę;
- Uzyskał kilka kolejnych komend głosowych;
Gesty dotykowe i inne takie
Microsoft chwali się, że chcąc usprawnić obsługę przy pomocy palca zaimplementował pięć nowych (a tak naprawdę cztery) ruchów. Dotyczą one:
- Menu start – przesunięcie w górę ze środka paska zadań w celu jego wysunięcia (nie z aktualnej pozycji przycisku!) oraz na boki aby przełączać się między przypiętymi i wszystkimi aplikacjami;
- Szybkich skrótów – jak wyżej, z tym, że gest wykonujemy z zasobnika;
- Centrum powiadomień – to właśnie tutaj występuje nieścisłość, ponieważ ruch od prawego boku w stronę środka już istniał, lecz zwiększono jego responsywność przez dostosowanie animacji;
- „Pełnoekranowy chwytak” – czyli coś, co na urządzeniach mobilnych często występuje jako „potwierdzenie gestu”. Innymi słowy, aby zniwelować przypadkowe wykonanie w aplikacjach i grach „zorientowanych na dotyk” pierwsze przeciągnięcie wywołuje „indykator”, a ponowne potwierdza naszą intencję.
Warto przy tym odnotować, że w językach czytanych od prawej do lewej gesty są odwrócone – oczywiście w linii horyzontalnej. Góra i dół bez zmian.
Idąc dalej, ale zostając w temacie powyższego nagłówka, wspomnieć trzeba o Układach Przyciągania (ang. Snap Layouts). Zaimplementowano je już jakiś czas temu (dłuższe przytrzymanie nad przyciskiem maksymalizacji), ale teraz ułatwiono ich użycie podczas korzystania z palucha. Wystarczy złapać za pasek tytułowy okna i przesunąć je do górnej krawędzi ekranu, gdzie ujrzymy pewną nowinkę – najechanie na nią otworzy znanego nam Asystenta Przyciągania.
Załatane braki
Nie wiem co akurat dla Was jest najistotniejsze, ale przeczuwam obsługę „przeciągnij i upuść” na pasku zadań. Dobra wiadomość jest taka, że generalnie ją przywrócono. Natomiast zła brzmi tak, iż aplikacja musi zostać wcześniej uruchomiona aby system prawidłowo rozpoznał gest. Czyli nie skorzystamy z niego jako zamiennika dla „otwórz za pomocą”, a jedynie przerzucimy pliki pomiędzy programami. W ten sposób przypniemy również skrót do paska zadań (z listy zainstalowanego oprogramowania) lub przeniesiemy interesujący nas plik na pulpit (poprzez „pokaż pulpit” skryty w prawym dolnym rogu).
Nie zapomniano o często przytaczanym mankamencie, a mianowicie braku folderów w menu start. Jak nietrudno się domyślić, skoro już o nim wspomniałem, wyeliminowano go. Zapomniano niestety o nadawaniu nazw, co dla niektórych z Was może być sporą wadą.
Ustawienia
Poprawiono trafność wyników wyszukiwania, powiększono ikony dla ich lepszego rozpoznania i włączono Czujnik Pamięci dla świeżych instalacji. W informacjach o urządzeniu zadokowano linki przydatne konsumentom chcącym sprzedać swoje stare urządzenie – przenoszą do stron Microsoftu (1, 2), niestety bez polskiej lokalizacji.
„Dyski i woluminy”, „Miejsce do przechowywania” oraz „Telefoniczne” (Dial-up) przeszły delikatną metamorfozę aby lepiej współgrały z interfejsem Win11, natomiast ekran wyboru czcionek posiada większą strefę przeznaczoną do upuszczania (instalacji) nowych. Do tego „Czas i język” oraz „Data i godzina” zyskały na górnej belce cyfrowy zegar, a także podgląd na aktualnie zdefiniowany region wraz ze strefą czasową.
Kalibracja ekranów HDR odbywa się teraz bezpośrednio w panelu zarządzania wyświetlaczami tego typu, a nie w oddzielnej karcie jak dotychczas. Docelowo na desktopy trafi aplikacja Windows HDR Calibration – znana posiadaczom konsol Xbox.
Graczom dedykowano mechanizm „optymalizacje dla gier uruchamianych w oknach” (chyba tak to się powinno tłumaczyć), którego celem jest odczuwalne zmniejszenie opóźnień oraz odblokowanie typowo „gejmingowych” funkcji, np. zmienną częstotliwość odświeżania czy Auto HDR.
Tryb skupienia rozdzielono na „nie przeszkadzać” i „ostrość” (najlepsze tłumaczenie angielskiego „focus” jakie kiedykolwiek widziałem – co ciekawe, w niektórych miejscach systemu użyto klasycznego „skupienie”). W zasadzie nie ma nad czym się rozwodzić, gdyż pierwsza opcja działa w sposób od dawna dostępny na smartfonach, natomiast druga to po prostu „sesje koncentracji” wszyte w aplikację zegara (stare dzieje, nic nowego). Jedyną różnicą, prócz rozdzielenia na dwie niezależne funkcje, jest dodanie stosownych przełączników do centrum powiadomień i kalendarza.
Pozostałe
- Windows Defender Credential Guard zostanie automatycznie uruchomiony na komputerach z licencją Enterprise (E3 lub E5);
- Indeksowanie plików domyślnie przeszuka więcej miejsc, aby odnajdywanie niezbędnych elementów było jeszcze szybsze;
- Użytkownicy „produktów Apple AirPods” zyskali rozmowy głosowe w jakości HD;
- Pogodynka wyświetlana w lewym rogu paska zadań jest teraz dostępna dla wszystkich Insiderów;
- Menu podręczne przycisku start (WIN + X) nie zawiera już odnośnika do nieistniejącego „Aplikacje & Funkcje” (naleciałość Win10), a w zamian mamy „Zainstalowane aplikacje”;
- Jeśli to kogoś interesuje, program Zegar ma odblokowaną deinstalację;
- Korzystając z komendy „ncpa.cpl” ponownie dostaniemy się do starego panelu „połączeń sieciowych”;
- Maszyny wirtualne oparte o Hyper-V generacji drugiej zyskały domyślnie włączone „bootowanie” HTTPS;
- Użycie kombinacji WIN + ALT + K (wyciszenie mikrofonu) daje informację zwrotną w postaci małego pływającego okienka ;
- Przechodząc proces „pełnego uaktualnienia” ujrzymy nową animację pierścienia;
- „Szybki dostęp” eksploratora plików zmodernizowano o dokowanie pojedynczych plików – wcześniej jedynie folderów. Co ważne dla użytkowników Office, pojawią się tam również przypięte / ostatnie dokumenty z witryny Office.com.
- Zadebiutowała głębsza integracja z OneDrive, co zaowocowało ikoną wyświetlaną w prawym górnym rogu podczas przeglądania zasobów tejże chmury. Jej kliknięcie wywołuje okienko z podglądem synchronizacji, aktualnym stanem obłożenia przestrzeni dyskowej oraz kilkoma odnośnikami („więcej miejsca” / „wyświetl w trybie online” / „ustawienia”). Poza tym, foldery wyświetlają teraz podgląd umieszczonych w nich elementów;;
- Nieco zmodyfikowano domyślne czasy wejścia urządzenia w tryb uśpienia / wygaszenia ekranu – ma to zredukować konsumpcję energii, a przy okazji emisję dwutlenku węgla. Oczywiście tyczy się to wyłącznie nowych instalacji;
- Menadżer Zadań doczekał się sporego odświeżenia wizualnego i nieco mniejszego funkcjonalnego. Pojawił się długo wyczekiwany tryb ciemny, przeprojektowano jego ustawienia i dodano boczny pasek nawigacyjny – wszystko na modłę interfejsu Win11. Wspiera on również tzw. tryb wydajności, który możemy nałożyć na wybraną aplikację (o ile nie jest systemowa) by ograniczyć jej zasobożerność, a w konsekwencji odciążyć procesor.
- Wdrożono moduł Power Shell umożliwiający zarządzenie językiem i powiązanymi z nim opcjami – komendy wrzucam Wam poniżej;
- Microsoft Teams (wersja „school” oraz „work”) na ikonie udostępnianego okna wyświetli indykator wskazujący co tak właściwie wysyłamy w eter;
- Na sprzętach wspierających różne profile kolorów pojawi się dodatkowy „skrót” w „szybkich ustawieniach”;
- Podczas strumieniowania ekranu na pasku zadań ujrzymy ikonę informującą o tym procederze – jej kliknięcie uruchomi „szybkie ustawienia” tejże funkcji;
- Zmieniono wskaźnik odzwierciedlający ładowanie baterii – zamiast „kabla zasilającego” mamy „błyskawicę”, która lepiej pasuje do ogólnie stosowanej ikonografii;
- Jeśli mamy zainstalowanego klienta poczty Outlook oraz wtyczkę Outlook Desktop Integration to skomponujemy wiadomość wprost z ekranu udostępniania. Wspierane są wyłącznie pliki lokalne, więc dokumenty z dysku sieciowego OneDrive odpadają całkowicie;
- Cokolwiek wykonano, systemowa wyszukiwarka ma działać szybciej i dokładniej niż wcześniej;
- Zmniejszono liczbę powiadomień dźwiękowych podczas podłączania i odłączania monitorów / stacji dokujących;
- Poprawiono działanie kursora podczas przechodzenia pomiędzy wieloma monitorami – odpowiednie ustawienie znajdziemy w System > Ekran > Wiele ekranów > Ułatwienie ruchu kursora między ekranami;
- Dynamiczna Częstotliwość Odświeżania wyszła poza przewijanie w pakiecie Office i niskie opóźnienie podczas pisania rysikiem. Od teraz cały interfejs pracuje płynniej w momencie poruszenia kursorem myszy – będąc konkretnym Windows UI oraz Microsoft Edge (wersja Canary z włączoną flagą „edge://flags/#edge-refresh-rate-boost-on-scroll”);
- Czym byłby postępowy system bez odpowiednich emotikon? Dlatego też ponownie uaktualniono kilka z nich, a przy tym dodano nowe Kaomoji;
- Węgrzy wreszcie skorzystają z rozpoznawania odręcznego pisma;
- Piaskownica Windows obsługuje zmienne środowiskowe (pokroju %USERPROFILE%) wewnątrz zmapowanych ścieżkach folderów;
- Materiał „Mica” trafił do większej ilości pasków tytułowych, np. znajdziemy go w oknie „Uruchom”;
- Wraz z najnowszym wydaniem nie połączymy się z sieciami wykorzystującymi przestarzały standard TKIP oraz WEP – firma zaleca skorzystanie z zabezpieczenia co najmniej WPA2;
- Podobnie do Windows 11 w edycji Home, wersja Pro wymaga połączenia z siecią wyłącznie podczas pierwszej konfiguracji systemu (OOBE). Oczywiście konto MS będzie obowiązkowe jeśli zdecydujemy się ustawić urządzenie jako „do użytku osobistego”.
Podsumowanie i przemyślenia
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl po przejściu przez męczarnię pisania i poprawiania tego tekstu to „od lat nie napisałem nic tak długiego”. Nie pamiętam kiedy ostatni raz Microsoft zasypał nas taką ilością nowości czy innych udoskonaleń. Póki co Windows 11 zmierza w dobrym kierunku i rozwija się zdecydowanie dynamiczniej niż Windows 10.
Ciężko stwierdzić czy to kwestia przetasowań kadrowych, zapowiadanych zmian w sposobie dostarczania funkcji, czy zwyczajnego „wzięcia się do roboty” przy jednoczesnej próbie podreperowania wizerunku. Jakakolwiek nie byłaby tego geneza efekt jest taki, że „wreszcie coś się dzieje” i okienka zaczynają realnie doganiać konkurencję – zarówno funkcjonalnie, jak i wizualnie.
Niesie to za sobą pewien mankament, a mianowicie zwiększoną liczbę niedoróbek – choć też nie jest ich jakoś nadmiernie dużo. Muszę jednak przyznać, że „przeciągnij i upuść” częściej wywołuje u mnie przeładowanie eksploratora niż spodziewaną akcję. Do tego uaktualniony menadżer zadań z początku działał „delikatnie nieresponsywnie”, w pewnym momencie się zaciął na amen, po czym przeładował i wrócił do poprzedniej odsłony – peszek.