Zapowiedź MIUI 11 oraz pierwsza testowa odsłona – przegląd nowości i zmian
Wielu fanów MIUI od dawna wyczekiwało jej jedenastej odsłony, na temat której raz po raz pojawiało się sporo mniej lub bardziej prawdopodobnych informacji. Głównie oczekiwano wizualnego odświeżenia, co oczywiście nie oznacza, że dodanie użytecznych mechanizmów również nie było pożądane. Problem jednak w tym, że Xiaomi nabrało wody w usta i nie zamierzało zdradzić czegokolwiek.
Sytuacja ta diametralnie odmieniła się 9 września, kiedy światło dzienne ujrzało wydanie 9.9.9 (kolejno rok, miesiąc i dzień), będące pierwszą odsłoną MIUI 11 (a przynajmniej taką, która wypłynęła). Osoby odpowiedzialne za Xiaomi.eu / MIUIPolska bardzo szybko zabrały się do roboty, by już kolejnego dnia sprezentować nam zrzuty wraz z opisem zaimplementowanych nowości. Przyznam bez bicia, że całość nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, choć z drugiej strony napisanie, że nic się nie zmieniło, byłoby niemałym nadużyciem.
Koniec czekania, czyli prezentacja i pierwsza beta
Na oficjalną zapowiedź i prezentację musieliśmy czekać kolejne dwa tygodnie, gdyż konferencja Xiaomi została zaplanowana na 24 września. Prócz nowych urządzeń (Mi TV Pro, Mi 9 Pro 5G oraz Mi Mix Alpha) mieliśmy poznać wyczekiwane MIUI 11. Nietrudno się domyślić, że dzień ten był swoistym „świętym dniem fanów”, przez co miejsca skupione wkoło tej tematyki pękały w szwach od nieprzerwanych rozmów.
Ostatecznie okazało się (niestety przespałem ją, więc nie mam żadnych zrzutów z niej), że niewiele zmieniło się względem tego, co sprezentowało nam Xiaomi.eu. Głównymi nowościami, którymi chwalono się na konferencji, są:
- Czcionka Milan Pro – mogąca dostosowywać swoją grubość zależnie od potrzeb;
- Mi Share – umożliwiający bezproblemowe przesyłanie plików (na wzór AirDrop) pomiędzy smartphonami (Xiaomi, Oppo oraz Vivo) i/lub desktopem;
- Globalny wyłącznik reklam;
- Spore udoskonalenie mechanizmu AoD;
- Funkcja „cast”, czyli bezprzewodowe wyświetlanie, np. prezentacji;
- Ultraoszczędzanie baterii, które mocno ogranicza działanie usług w tle, uruchamia tryb ciemny i blokuje korzystanie z aplikacji innych niż 6 zdefiniowanych + telefon i wiadomości;
- Sporo nowych „dźwięków natury” oraz zaktualizowanie tych dodanych wraz z MIUI 10 – moim zdaniem są dość przyjemne dla ucha i co ciekawe, mogą się automatycznie dostosowywać do pory dnia lub pogody (przynajmniej w przypadku alarmów znalazłem taką opcję);
- Ostrzeganie przed trzęsieniami ziemi (wątpię, że pojawi się poza chinami);
- Tryb dziecięcy;
- Odświeżenie wizualne niektórych elementów systemu (ustawienia, okna dialogowe i poszczególne preinstalowane aplikacje).
Tak sprawa przedstawiała się na prezentacji, gdzie skupiono się na, zdaniem Xiaomi, najważniejszych elementach. Lista zmian pojawiająca się podczas instalacji pierwszej oficjalnej bety jest oczywiście nieco dłuższa, choć wypada zaznaczyć, że i ona nie jest kompletna – byłaby zwyczajnie zbyt długa.
Xiaomi.eu 9.9.26 (MIUI 11) na Mi 9T / Redmi K20
Skoro już przebrnęliśmy przez długawy i nudnawy wstęp, który niestety był koniecznością, płynnie przejdźmy do samodzielnego sprawdzenia najnowszej odsłony.
To, co może cieszyć nasze oczy
Po pierwszym uruchomieniu standardowo przywita nas ekran blokady, który nie zmienił się ani na jotę. Wystarczy jednak odblokować urządzenie, by w oczy rzuciły się dwie rzeczy – nowa animacja „wczytywania” ekranu startowego oraz zapowiadane od dawna, przeprojektowane ikony. Piękno obu tych rzeczy to oczywiście czysto subiektywne odczucie, aczkolwiek mnie osobiście bardzo przypadły do gustu. Nie będę ukrywać, że czekałem na nie odkąd pojawiły się pierwsze wzmianki na ich temat i choć nie są one jakoś nieziemsko oryginalne i wgniatające w fotel, to koniec końców cieszą moje oczy.
Jak już wspominałem, spory nacisk położono na ekran zawsze włączony / ekran zgodny z otoczeniem (AoD). Dodano nowe tarcze zegara i co ciekawe, niektóre z nich są animowane: kalejdoskop posiada 5 „stanów” zmieniających się przy każdym odblokowaniu, natomiast „kosmos” ma odzwierciedlać zmiany oświetlenia wokół nas. Nic nie stoi na przeszkodzie by całkowicie zrezygnować z zegara na rzecz wybranego przez nas tekstu. Zaimplementowano również efekciarskie animacje wyświetlane podczas otrzymania powiadomienia.
Poszczególne systemowe aplikacje przeszły mniejsze (zazwyczaj) lub większe metamorfozy (tylko menadżer plików i motywy?), generalnie nie sposób zauważyć różnice. Niestety boli fakt, że wciąż ostało się kilka bez obsługi ciemnego trybu, a ten „wymuszony” (będący funkcją stricte Androida 10) daje mocno różne efekty. Co widać szczególnie w przypadku programów zewnętrznych deweloperów, bo te od Xiaomi nawet „dają radę” – koniec końców mechanizm ten jest więc bezużyteczny.
Zreorganizowano, wzorem Androida 10, ustawienia, aby były czytelniejsze (przyzwyczajenia biorą górę, więc kwestia sporna) i przystępniejsze dla nowych użytkowników (to na pewno). Tyczy się to zarówno głównego ekranu, jak i tych „ukrytych” głębiej. W sumie nie ma nad czym się zbytnio rozwodzić, po prostu zerknijcie na zrzut.
Niewizualne nowości
Z nieznanego mi powodu (heh, żeby to tylko mnie dotyczyło) zmieniono nazwę programu Opinie na Usługi i opinie – być może to zapowiedź nadchodzących nowości? Nawet jeśli, to nic na to nie wskazuje, ponieważ jedynie nieznacznie zmieniono interfejs.
Jedną z nowości MIUI 10 były „dźwięki natury”, które zastąpiły wysłużone już odgłosy przychodzącego połączenia, odebranego SMS czy innego powiadomienia. W kolejnej odsłonie rozbudowano ten koncept, dzieląc te odgłosy na pogodowe oraz naturalne. Co warte odnotowania, mają się one dostosowywać, w oparciu o geolokalizację, do aktualnie panujących warunków (aura na zewnątrz czy coś). Póki co ciężko mi cokolwiek więcej na ten temat napisać, gdyż niezbyt długo z tego korzystam.
Jeśli zaś chodzi o mocno propagowany tryb ultraoszczędzania energii, to muszę przyznać, że daje bardzo dobre wyniki – testowałem go podczas kilkugodzinnych sesji oglądania wideo poprzez systemową aplikację. W jego ramach ustawiany jest ciemny motyw systemu (włącznie z czarną tapetą ekranu startowego i blokady), większość usług pracujących w tle zostaje zamknięta (w tym te od Google!!) i wszystkie animacje są wyłączone. Do tego, prócz wiadomości i połączeń, mamy dostęp do zaledwie 6 wybranych przez nas programów. Ograniczono również ilość szybkich skrót w panelu powiadomień, bez możliwości ich edytowania – transfer danych, Wi‑Fi, bluetooth, GPS (bez wspomagania, „goły” moduł) i wibracje.
Z rzeczy mniej ekscytujących, lecz równie użytecznych, wypada odnotować nową wersję notatek. Otrzymały panel Zadania i o ile jego przeznaczenie jest raczej oczywiste, o tyle wspomnę o jego jednym mechanizmie, a mianowicie „pasku narzędzi”. Z początku nie wiedziałem o co z nim chodzi, zmieniałem jego stan i nic konkretnego się nie działo. Dopiero później, bardzo inteligentnie, zerknąłem na opis umieszczony się nieco niżej i wszystko stało się jasne. Po włączeniu na lewej krawędzi znajdziemy się „pasek” (jego pozycję w pionie możemy nieco modyfikować) wskazujący miejsce, z którego, w dowolnym momencie, wykonujemy gest przeciągnięcia do środka. Pojawi nam się wtedy nakładka, gdzie wyświetlane są utworzone przez nas zadania (w formie kafelków – wideo poniżej), a na samym dole zadokowano przyciski do nagrania / napisania nowych.
W funkcjach specjalnych, jednej z podgrup w ustawieniach, ukryto niejakie Szybkie odpowiedzi. Problem jednak w tym, że ich opis jest mocno ogólny i do tej pory nie wiem (jak pytałem na forum, to chyba nikt tego nie wie, choć są pewne domysły) jak powinno to działać.
Fani szuflady na aplikacje do tej pory mieli dwa wyjścia – przyzwyczajenie się do jej braku lub instalacja innego launchera ze sklepu. W sumie nie wiem po co i dlaczego akurat teraz, lecz Xiaomi zdecydowało się ją wreszcie zaimplementować. Oczywiście nic na siłę, ponieważ jest ona całkowicie dobrowolna – ja osobiście wolę programy trzymać na jednym pulpicie (nawyk z Windows Phone?), w folderach. Poza tym, dodano obsługę App Shortcuts, czyli odpowiedzi (protezy) Google na 3D Touch (w iOS 11 okrojonego i nazwanego Haptic Touch) od Apple. Niestety wciąż nie wszystkie systemowe aplikacje je wspierają.
Xiaomi utworzyło swój własny menadżer haseł, którego bez problemu podepniemy pod usługę autouzupełniania znaną z Androida 8. Uważam, że jego działania nie ma co tłumaczyć – kto choć raz korzystał z autouzupełniania w dowolnej przeglądarce ten niczym nie będzie zaskoczony.
O „w pełni dynamicznie skalującej się czcionce” napisać mogę niewiele, gdyż:
- Nie jest dostępna w Xiaomi.eu, ponieważ nie wspiera naszych znaków diakrytycznych;
- Na XDA udostępniono jej modyfikację (o ile mogę to tak określić), lecz nie działa ona tak jak oryginał – choć wygląda identycznie, to nie skaluje się w żaden sposób.
Tak czy siak wygląda schludnie i moim zdaniem zdecydowanie lepiej od poprzednika. Jeśli ktoś chciałby ją wypróbować, to jest dostępna w formie pliku .mtz do instalacji przez menadżer motywów.
Różne zdjęcia porównawcze, bez opisu
Pozostałe zdjęcia, bez opisu
Podsumowując
Na wstępie tego zakończenia pragnę podkreślić, że opisywana odsłona MIUI 11 stanowi zaledwie pierwszą betę i choć na pewno nie zmieni się drastycznie, to koniec końców rozwijać się będzie do samego dnia premiery i oczywiście jeszcze długo po nim. Wciąż brakuje chociażby zapowiadanego Mi Share czy trybu dziecięcego (chociaż wersja chińska podobno już je posiada). No i animacja odblokowania potrafi chrupnąć lub w ogóle się nie pojawić (ten szary ekran z wideo to klawiatura z PINem). Do tego nie sposób nie zauważyć nowych okien dialogowych, pojawiających się np. podczas potwierdzania usuwania zdjęcia.
Ja osobiście czuję spory niedosyt, gdyż po tych wszystkich plotkach, przeciekach oraz sugestywnych zapowiedziach oczekiwałem chyba zbyt wiele. Spodziewałem się raczej gruntownej przebudowany, czegoś na wzór OneUI od Samsunga. Tego się niestety nie doczekałem, co wcale nie oznacza, że nie zmieniło się nic. Xiaomi konsekwentnie, momentami zbyt uparcie, trzyma się wytyczonej ścieżki. Czy to źle? Ciężko powiedzieć, zależy czego pragniemy i jakie mamy podejście do tego typu spraw. Znalezienie złotego środka jest praktycznie niemożliwe, gdyż zarówno skokowa rewolucja, jak i powolna ewolucja, mają swoich zwolenników oraz przeciwników – w końcu wciąż wielu ludzi uznaje za świętość motto „lepsze jest wrogiem dobrego”.
Na sam koniec podkreślę, gdyby ktoś tego nie zauważył – powyższy opis powstał w oparciu o modyfikację znaną pod nazwą Xiaomi.eu, która nieco różni się od wydania chińskiego. Przede wszystkim brakuje wirtualnego asystenta i wielu usług dedykowanych tamtemu rynkowi. Więc jeśli czegoś w moim wpisie nie ma, prawdopodobnie zostało wycięte (ewentualnie sprawiało problemy i pojawi się w przyszłości). Mogłem też zwyczajnie o czymś zapomnieć, za co z góry przepraszam.
PS.
Jeśli w ogóle kogoś to interesuje, to w tym tygodniu, z powodu święta w Chinach, nie będzie kolejnej bety. Dopiero 10 października.