Stare wciąż jare - Majesty
Witam,
Jak wszystkim wiadomo, zaczął się nowy rok akademicki. Jakoś trzeba różnorakiej długości okienka przetrwać, więc rozmawia się o wszystkim i o niczym. Jeden z kolegów podczas takowego okna czasowego zapytał mnie o stare gry, które mógłbym mu pożyczyć. Pomyślałem chwilę i przypomniałem sobie odpowiedni tytuł, o którym jest ten wpis.
Skrzek pterodaktyla w tle
Pierwsza część serii Majesty ukazała się w roku 2000, kiedy zamiast Aero i Metro UI użytkownicy wybierali między Windowsem 98 a 2000. Rok później wydano do niego dodatek, a w roku 2003 grę w wersji Gold (czytaj: z dodatkiem) dołączyło na płytce czasopismo CD‑Action. Tę ostatnią wersję całkowicie przypadkowo nabyłem - tamten numer zakupiłem wyłącznie dla innego pełniaka, tj. 3 części Tony Hawka.
Innowacja!
Z czasem deska mi się znudziła, więc odpaliłem w ciemno Majesty. I, kurczaczki, wciągnęło mnie niesamowicie. Dość powiedzieć, że gram w nie po dziś dzień i przestać nie zamierzam...
No dobrze, ale dlaczego coś przykuło mnie do monitora na prawie 7 lat, co jest drugim najlepszym wynikiem (hint: tajemniczego number 1 pewnie też się doczekacie w formie wpisu)? Odpowiedź jest bardzo prosta - Majesty to RTS inny niż wszystkie inne.
Nie można w nim wydawać jednostkom rozkazów bezpośrednio. Gracz ma jedynie możliwość umieszczania flag z nagrodami pieniężnymi w celu zachęcenia bohaterów do pójścia w konkretne miejsce czy zaatakowania jakiegoś wroga. Bezpośredni wpływ dają jedynie niektóre czary, ale sa kosztowne w rzucaniu i wymagają odblokowania w każdej misji. Koncept ten jest bodaj unikalny dla serii (tak, serii, o czym za chwilę).
Poza tym Majesty oferuje fantastyczną, ręcznie rysowaną grafikę utrzymaną w konwencji klasycznego fantasy:
A do tego mnóstwo ciekawych misji z fabułą (głos lektora czytającego wprowadzenia jest fenomenalny), tryb multiplayer i generator scenariuszy. Dzięki dwóm ostatnim zabawie nie ma końca.
Z czym to się je
Rozgrywka różni się nieco zależnie od scenariusza, ale pewne elementy są niezmienne. Gracz zaczyna zawsze z centralnym budynkiem (Castle/Outpost) i pewną ilością gotówki. Można za nią postawić gildie i/lub budynki ogólnej użyteczności.
Gildie służą do rekrutacji bohaterów, którzy są motorem napędowym i jedyną dostępną siłą ofensywną królestwa. Do przybytków użytecznych zaliczamy za to np. Blacksmith, czyli warsztat kowalski, gdzie bohaterowie mogą za zdobyte fundusze kupować lepszy ekwipunek. Prawie wszystkie budynki można ulepszać, co jednak kosztuje i trwa chwilę czasu.
Cel większości misji polega na zniszczeniu kogoś/czegoś przy jednoczesnym niedopuszczeniu do zrównania naszego głównego budynku z ziemią. W tym celu wyznaczamy flagi eksploracji na nieznanym terenie i flagi ataku na wrogich strukturach oraz jednostkach. Bohaterowie mogą się na taką flagę skusić, bowiem każda z nich to pewna ilość gotówki dla tego, kto do niej dojdzie (eksploracja) / zniszczy wybrany cel (atak). Gracz może wspierać ich czarami na dolnej belce, gdzie mamy zarówno typowe buffy jak i nieco bardziej bezpośrednie środki przekazu - np. tornado, które wyrzuca przeciwników w zasięgu w losowe miejsce z dala od miejsca rzucenia.
W obronie bazy pomagają Guard Towers, czyli wieże strażnicze. Działają jak turrety, a przy tym produkują strażników - słabe jednostki patrolujące okolicę. Kilku strażników dostarcza też budynek główny, co razem daje siłę wystarczającą do zwalczania najdrobniejszych zagrożeń.
Przeciwnicy to typowy adwersarz fantasy - wilkołaki, wampiry, smoki, gobliny i tym podobne. Po wczytaniu mapy są oni umieszczani w losowych miejscach, a z czasem spawnują się z różnych budynków (np. szkielety wytwarzają Graveyards, czyli cmentarze). Trudniejsze misje, dostępne w późniejszej części gry, zawierają też fale przeciwników nadciągające ze wszystkich stron.
Bohaterowie żyją własnym życiem i zależnie od stanu sakwy oraz humoru lenią się lub polują na wszelkie dostępne flagi. Z czasem kupują nowy ekwipunek i awansowują na wyższe poziomy, zyskując też nowe umiejętności. Nie da się budować wszystkich dostępnych gildii jak leci - przykładowo wybór Elven Bungalow zablokuje Dwarven Settlement.
Aby mieć pieniądze wystarczy poczekać - z budynku głównego wychodzą Tax Collectors (odpowiednik ZUSu) zbierający drobnicę od mieszkańców (z czasem domy wieśniaków pojawiają się same) oraz większe kwoty od budynków, gdzie herosi zostawiają kasę (od kowala po kasyno). Co ciekawe, gracz ma kontrolę nad ich częstotliwością, sumą kiedy wrócą do zamku oraz budynkami które odwiedzają. Naturalnie bezbronni ludzie niosący stoicko grubą kasę są łatwym celem i należy na nich uważać.
Oczywiście są odstępstwa, jak choćby misja, w której nie możemy budować żadnych gildii - zaczynamy z pewną ilością herosów i lepiej, żeby wszyscy nie wyginęli...
Udźwiękowienie jest fantastyczne, a grafika dzięki konwencji nie razi aż tak bardzo w oczy. Majesty zniosło próbę czasu wyśmienicie, jedynie posiadacze myszek z dużym DPI muszą ustawić w opcjach najniższą czułość, bo inaczej przewijanie mapy myszą nie będzie możliwe (będzie zbyt szybkie). Nieco gorzej wygląda sytuacja z Wine - jest to sinusoida, raz działa bez problemu, by po updacie nie odpalać. Zainteresowanych odsyłam na WineHQ.
Koniec?
Niezupełnie. Dwa lata temu w sklepach pojawiła się część druga, robiona już przez nieco inne studio, rosyjskie zresztą. I podobnie jak w przypadku King's Bounty, Majesty 2 okazało się bardzo dobrym sequelem. Ogólny klimat został zachowany, a oprawa graficzna przestała kłuć w oczy:
Muszę jednak przyznać, że osobiście druga część mnie nie wciągnęła. Częściowo poprzez różnice w interpretacji (zbyt przerysowani bohaterowie, wyglądają jak karykatury tych z oryginału), a częściowo poprzez brak tego staroszkolnego klimatu. Szczególnie widać to na przykładzie ścieżki dźwiękowej.
Kooonieeec?
Teraz już tak. Komu mogę polecić pierwszą część Majesty? Osobom jak wspomniany na początku kolega - fanom klimatów fantasy oraz erpegów, grających lub chętnych na grę w sesjach. A także ludziom spragnionym oldskulu i/lub naprawdę ciekawych rozwiązań.
Jeżeli komuś podoba się sam pomysł, ale nie przekonuje go trącająca naftaliną oprawa, niech śmiało sięga po część drugą.
Natomiast zdecydowanie odradzam Majesty osobom niecierpliwym i fanom szybkich RTSów stawiających na atak. Po prostu ta gra potrafi zająć sporo czasu, głównie przez specyfikę pozyskiwania pieniędzy. Niby można przyśpieszyć tempo rozgrywki, ale wtedy staje się cięższa, a w dodatku tracimy wiele animacji. Nie wyobrażam sobie osoby z ADHD obserwującej cierpliwie czy herosi raczą zaciekawić się wreszcie flagą ataku i zabić potwora ;)
Po więcej informacji odsyłam do rodzimego wortalu: Majesty Site.pl
Jak zawsze zapraszam do Komentarzy :)