Takim Cię pamiętam – część 2
Jak pamiętacie z mojego poprzedniego wpisu, z trudem zdobyty Macintosh z niewiadomych mi przyczyn odmówił współpracy namiętnie paląc kolejne bezpieczniki. Chcąc nie chcąc musiałem się zwrócić o pomoc do specjalisty.
Macintosh Classic, choć jest kolejnym wcieleniem legendarnego Macintosha z 1984 roku, konstrukcyjnie niewiele różni się od swojego protoplasty - Macintosha z 1984 roku. Pomimo faktu, że był on zbudowany zgodnie z ówczesnymi możliwościami technologicznymi, dziś jego konstrukcja, a także sam proces wykonania sprawia, że trudno nie skwitować go jednym słowem - "archaiczny". Kilka układów scalonych, tradycyjne rezystory i kondensatory elektrolityczne w kształcie beczek mogą spłoszyć dziś niejeden serwis komputerowy. Komputery takie jak Macintosh Classic wymagają prawdziwej naprawy, a nie wymieniania części i modułów i to okazało się być pierwszą przeszkodą na drodze do przywrócenia Classica w świat żywych. Zaprzyjaźniony serwis bez trudu radzący sobie z rozmaitymi MacBookami, Macami Mini czy iMacami nieśmiało wykręcał się od przyjęcia komputera do naprawy, powołując się na brak dokumentacji, brak części i.t.d. Nic dziwnego. Dziś naprawa komputera polega na zdiagnozowaniu, który moduł nie działa i wymiany całego elementu, a nie grzebania w poszczególnych układach i podzespołach elektronicznych.
Pewnym, ciekawym rozwiązaniem był pomysł, aby oddać Macintosha do tradycyjnego serwisu RTV, naprawiającego jeszcze telewizory kineskopowe i starsze radioodbiorniki. Ja jednak postanowiłem zawieźć komputer do innego serwisu, który oprócz powszechnej dziś metody wymiany modułów posiadał w swoim zespole całkiem sympatycznego elektronika, a właściwie Elektronika, który nie zadowala się tylko wymianą podzespołów, ale potrafi także w gąszczu kondensatorów, rezystorów, tranzystorów i innych elementów znaleźć ten, uszkodzony i go wymienić. Pan Grzegorz mimo swojego młodego wieku jest bez wątpienia prawdziwym fachowcem. A więc sytuacja wręcz idealna ? Nie do końca. Z racji wartości sprzętu oraz ewentualnego problemu z częściami zostałem uczciwie uprzedzony, że naprawa z pewnością nie będzie ekspresowa, gdyż pan Grzegorz zajmie się moim komputerem niejako "przy okazji" w wolnym czasie. Tak więc zawiozłem komputer do serwisu (aż mam szczerą ochotę napisać jego nazwę i adres, ale byłaby to już reklama), a sam zabrałem się do przygotowania listy oprogramowania jakie pamiętam.
Ponieważ pamięć ludzka jest czasem mocno zawodna, postanowiłem popytać w różnych miejscach na temat procesu wprowadzania Macintosha Classic do polskich szkół, a przy okazji trafiłem na naprawdę ciekawą historię gdy okazało się, że jedna z koleżanek mieszkająca w Warszawie także edukowała się na Macintoshu tyle, że ku mojemu zaskoczeniu nie był to Classic.
Cześć Magda. Podobno chodziłaś do szkoły w której była informatyka na Macintoshu Classic. Która to była szkoła ?
Tak. To była szkoła podstawowa nr 70 im. Bohaterów Monte Cassino w Warszawie.
A w jakich latach miałaś ta informatykę ?
Pamiętam, że komputery pojawiły się w roku szkolnym 1989/1990, ja byłam wtedy w pierwszej klasie i jeszcze nie miałam zajęć komputerowych. Informatykę zaczęłam w 1992 roku albo 1993 i tak przez kilka lat, od 4 klasy do końca szkoły.
Właśnie bo ja mam pewien zgryz. Byłem pewien, że informatyka u mnie pojawiła się w 1990 roku, a sam model Classic pojawił się w październiku 1990. Wiec nie wiem i przypuszczam, że zajęcia na Macintoshu mieliśmy od wiosny. Pamiętasz ile mieliście Classiców w szkole ?
U mnie w szkole Macintoshe pojawiły się w 1989 roku właśnie, tylko ja byłam wtedy w pierwszej klasie, więc nie mogłam z nich jeszcze korzystać. Pracownia komputerowa była wyposażona w ok. 20 stanowisk i była to jedyna pracowania w szkole, więc można powiedzieć, że informatyka odbywała się tylko na Macach. Pracownia z PeCetami pojawiła się dużo później, bo chyba w 1995 roku jakoś...
Aaa... Wiec to musiał być jakiś starszy model. Jeśli wyglądał jak Classic to był Macintosh Plus zapewne...
Aż tak dobrze nie pamiętam, pamiętam natomiast, że mieliśmy takie duże "toporne" prostopadłościenne myszki z jednem przyciskiem.
Czyli Macintosh Plus bo one miały takie kanciaste !
Pierwsza czy druga na zdjęciu ?
Bardziej kojarzę tę pierwszą.
No to na 100% Macintosh Plus. Druga moja wątpliwość dotyczy systemu. Napisałem, że u nas Mac OS 6.0.7 był w wersji angielskiej ale kolega który pracował w SAD stwierdził, ze powinien być po polsku, bo takie były wymagania Ministerialne. Problem w tym, że polska wersja Mac OS (właściwie powinno być System) pojawiła się dopiero przy wersji 7.1.
Odnośnie systemu to pamiętam, że był w języku angielskim.
Czy miałaś do czynienia z Apple przed szkoła ?
Nie, to był mój pierwszy kontakt z komputerami, pomijając sporadyczne korzystanie z Atari i Commodore. Ale pamiętajmy co oznacza "korzystanie" jak się ma 7 lat.
Czy oprócz komputerów mieliście jakiś osprzęt ? Drukareczki itp...
Była drukarka igłowa, tak głośna i bzycząca.
A wiec skoro jesteśmy przy korzystaniu. Jak wygladała wtedy informatyka w szkole ? Co robiliście na tych komputerach ?
Pamiętam, że pokazano i omówiono nam sprzęt, dyskietki itd. Uczyliśmy się pisania w Pascalu jakieś proste programy do wizytówek, jakieś rysunki też powstawały, kwiatki czy coś. Taka zabawa i oczywiście też graliśmy.
U nas było podobnie. Uczyliśmy się Pascala na Macu i na PC (Turbo Pascal) i oczywiście ten z Maca nie miał wszystkich komend z Turbo Pascala. Nauczycielka nie do końca wiedziała czym się różnią bo ją uczyli tylko Turbo Pascala. Efekt był taki, że przykłady z podręcznika nie zawsze działały na Macu.
Turbo Pascal - był, ale dopiero w liceum.
Rysowanie powiadasz. U nas był MacPaint ale on był chyba zawsze bo to program z czasów pierwszego Macintosha. Rysowałem na nim okładki z płyt Metallica jak nikt nie patrzył.
Tak, w tym programie też rysowaliśmy, zadawano nam temat i trzeba było narysować, albo rysunki, albo jakaś pojednycza grafika, albo coś - w postaci jednego prostego obrazka.
Oczywiście rysowało się myszka ?
Rysowało się myszką, tak !
Ha ! Dziś to trochę abstrakcja. Czy wasze komputery były połączone w sieć ?
Coś mi się majaczy, żę tak. Nie mam jednak pewności, ale coś było, że można było sobie plik przesłać do wspólnego katalogu, ale tak jak piszę, nie mam pewności.
To dokładnie jak u nas. Pracownie z Macintoshami tworzono właśnie ze względu na możliwość pracy w sieci LocalTalk. U nas każdy miał katalog do którego się wrzucało... Najcześciej głupie napisy lub rysunki na kolegów.
U nas aż tak wesoło chyba nie było, każdy próbował jedynie tylko pograć, czyli jak najszybciej robił prace, a potem "proszę pana, skończyłam, czy mogę już pograć?"
Jeśli chodzi o granie u nas była dokładnie ta sama taktyka. Zrobić co trzeba i do zabawy. A pamiętasz jakieś gry ?
Nie wiem czy dobrze kojarzę, że graliśmy już wtedy w Prince of Persia albo coś w tym guście, chyba był też Sokoban.
A pamiętasz może kpt'n Magneto ?
Nazwę kojarze, ale nie pamiętam czy w to graliśmy.
To była gra shareware. Ale takie shareware jak było dawniej. Działała, a jak chciało się płacić to się płaciło. Jak się nie zapłaciło to i tak działała.
Tak było kiedyś...
To teraz mi powiedz, jak wspominasz te lata z Macintoshem ? Z dzisiejszej perspektywy czy z perspektywy późniejszych lat, gdy uczyłaś się już na PC.
Bardzo dobrze, dla mnie to było naturalne, że mamy te komputery, bo nie było wtedy innych w szkole. Dopiero później pojawiły się PC i to na te PC patrzyliśmy jakoś krzywo. Ja się śmieję, że ta nauka na Macintoshach w podstawówce nie poszła na marne i "historia kołem się toczy", bo teraz mam Maca i sobie go bardzo chwalę i się śmiałam, że od postawówki było wiadomo, że będe pracować kiedyś na Macu.
To pytanie zadałem z pewnym wyrachowaniem. Otóż nie wiem czy wiesz, ale Apple jako firma w czasach Apple II miało specjalny plan, zgodnie z którym tworzono pracownie edukacyjne z Apple i Macintoshami. Po latach, uczniowie mieli wracać do Maców albo kupować je do domu jako maszyny dobrze im znane. Oczywiście w Polsce plan ten kulał ze względu na ceny Apple.
Być może taki plan był, ale tego nie wiem. Ja słyszałam jedynie od starszych kolegów ze szkoły, że te Macintoshe przekazał nam osobiście (tak, był w szkole) sam Steve Woźniak i on chciał rozpropagować Maci w Polsce, bo stąd pochodził ale pewnie mogło mieć to też związek z tym szerszym planem Apple.
Jeśli chodzi o Twoją szkolę, to bardzo możliwe że była to jakaś prywatna inicjatywa Woza, bo Polska kupiła pracownie na Classicach niemal dwa lata później. Stąd też to ciekawa historia i szkoda, że ma z tego jakiś zdjęć czy innych pamiątek. Czy dziś pracujesz na Macach czy tylko używasz w domu ?
Dobre pytanie, ja mam swojego prywatnego Maca w postaci MacBook Air i korzystam z niego w domu i w pracy, bo noszę go wszędzie ze sobą. Lekki i nie potrzeba go ładować ciągle, bo ok 10‑12 godzin trzyma. Nie potrafię już normalnie pracować na Windowsie, więc do pracy noszę swój komputer, na Wydziale, na którym pracuję tylko jedna osoba ma Maca, a komputery firmowe to PC oczywiście. Zauważa się jednak, że coraz wiecej studentów nosi swoje Maci na zajęcia. Bardzo żałuję, że nie mamy firmowych Maców na uczelni, bo o wiele łatwiej by się nam wszystkim pracowało, szkoda też że często wydaje się straszne kwoty na te laptopy z windowsem i PC, które w tej samej cenie mogłyby z powodzeniem zostać zastąpione iMacami lub MacBookami ale to mój punkt widzenia - ludziom jednak ciężko się do Maców przekonać, tak samo jak do iPhonów, a dla mnie właście ta integracja sprzętów jest bardzo ważna.
No dobrze, czyli można powiedzieć, że jesteś tak samo jak ja skażona od dzieciństwa. Ciekawi mnie, czy zauważasz, że system pod jakim działają Maci jest taki sam od tylu lat. Tzn. zmienia się wiele, są nowe funkcje rozwiązania ale pewne rzeczy są tam gdzie były zawsze... nawet 30 lat temu.
Tak własnie jest. Pewna rama pozostaje, zmienia się estyka itd. funkcjonalność, ale nie ma tu takiej sytuacji jak przejście z Windows 95 na XP, później na Vista i teraz na 8 i na 10.
Właśnie to mnie ostatnio zastanawiało i wiesz, zrobiłem w domu eksperyment na swoim dziecku. Ma dostęp do Maców które się plątają po domu ale ma swojego PC ze względu na gry. Dostał darmową aktualizację do WIndows 8 z Windows 7 i... zgubił się. Miał problemy z ustawieniami i ... wszystko było inaczej, a dla dziesięciolatka komputery to jak tlen.
Dokładnie tak. Użytkowni uczy się niemal wszystkiego od początku, to tak jakby firma negowała swój poprzedni pomysł. Rozumiem, można dodać funkcje, coś udoskonalić, ale zmieniać wszystko i pewne schematy - to już gorzej.
Odpaliłem mu Macintosha Classic z Mac OS 6.0.7 i powiedziałem, załóż katalog, usuń, zmień ustawienia, wysuń dyskietkę i tym podobne rzeczy. I wiesz, znalazł to wszystko. Oczywiście nie była to płynna praca, ale szykał we właściwych miejscach. A na co dzień ma dostęp do OS X 10.10. A to jest całe 15 edycji systemowych wstecz nie licząc drobnych poprawek !
Czyli mamy podobne zdanie. Uważam, że OS X jest systemem dla użytkownika, a nie producenta. Jest przyjazny nie mówiąc już o funkcjach, których w innych systemach nie ma.
A jaki był Twój pierwszy Macintosh ?
Poza tym w szkole to właśnie MacBook Air.
Czy myślisz, że wspomnienia czy kontakt w szkole z Macintoshem miał jakiś wpływ na decyzję o zakupie Maca ?
W pewnym sensie tak bo nie był to dla mnie jeż tylko rzecz, którą już znałam w jakimś stopniu, nie był to obcy sprzęt mimo, że po tylu latach sięgnęłam po Maca wiadomo, wczęsniej człowiek był mocno uzależniony od Windowsa, bo komputer dostawał od rodziców. Maci były drogie ale zakupem kolejnego laptopa powiedziałam dość - ma to być Mac i tyle, napatrzyłam się u innych jak to działa i przekonałam się dość szybko.
Czyli w Twoim wypadku plan Apple albo plan Woza zdał egzamin ?
Po bardzo wielu latach można powiedzieć, że "tak"
Ok w sumie tyle, ciekawa sprawa z tym Wozem. Muszę to zbadać głębiej. Dziękuję Magdo za pomoc.
Tak więc pomimo faktu, że Magda uczyła się na nieco innym sprzęcie (z pewnością był to Macintosh Plus) założenia edukacyjne oraz baza oprogramowania były niemal identyczne. Jak ustaliłem, Macintoshe Classic z mojej szkoły zostały odesłane do dystrybutora po kilku latach służby, natomiast Macintoshe ze szkoły Magdy po wielu latach miał przygarnąć jeden z absolwentów szkoły.
Oprogramowanie
Skoro moj komputer czekał cierpliwie na naprawę, ja bogatszy o doświadczenia jakie przedstawiłem we wpisie "Zatarta pamięć" postanowiłem przygotować sobie listę oprogramowania jakie było na Classicu i listę obejmującą kilka aplikacji, które moim zdaniem powinny się na nim znaleźć, choćby ze względu na walory historyczno-poznawcze.
- System operacyjny: Mac OS 6.0.7 (zgodnie z sugestią kolegi pracującego niegdyś w SAD-ie powinen być to System 7.1 PL, ale ten pojawił się dopiero początkiem 1992 r.).
- MacPaint i MacWrite - czyli flagowe programy Apple do rysowania i tworzenia prostych dokumentów.
- MacPascal - czyli interpreter Pascala który stał na drodze do grania w Cpt'n Magneto.
- Cpt'n Magneto - a jakże....
Do komputera postanowiłem dołączyć także:
- Microsoft Word 5.0, Excel 3.0
- Adobe Photoshop 1.0 i Adobe Photoshop 3.0 (aby stwierdzić, jak bardzo się rozwinął ten program.
- Adobe Ilustrator 3.0
- Pakiet ClarissWorks zawierający edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny i wspaniałą bazę danych FileMaker. Nie będzie przesady jak napiszę, że pakiet ten jest bezpośrednim protoplastą pakietu AppleWorks, iWorks i dzisiejszych programów Pages i Numbers dołączonych do OS X.
W międzyczasie rozpocząłem też bardziej intensywne poszukiwania oryginalnej myszki do Classica, która dzięki mojemu koledze Marcinowi "Clarissie" trafiła też w moje ręce. Przygotowałem także drukarkę Apple StyleWritter oraz kabelki LocalTalk aby móc podłączyć Classica do LC630. Tak przygotowany do pracy, nerwowo oczekiwałem na telefon z serwisu, wzywający mnie do odebrania Classica po naprawie.
Minęło niemal trzy miesiące i pewnego dnia zadzwonił Pan Grzegorz i zaprosił mnie po odbiór komputera....