Lenovo Yoga 13 – recenzja nieprofesjonalna 1
Profesjonalne recenzje napiszą profesjonaliści. Dołączą do nich wyniki profesjonalnych badań i specjalistycznych testów. Zresztą… już znaleźć je można w Internecie. Kopiować ich wyników i udawać profesjonalisty nie będę. Moja opinia i ocena będzie… humanistyczna.
Początkowo planowałem zacząć relację od wyczerpującego opisu rozlicznych stanów emocjonalnych, jakie towarzyszyły mi w trakcie wizyty kuriera, a także później, kiedy to niecierpliwie rozrywałem kolejne warstwy opakowań, ale… Ale wpadło mi do głowy, że Firma Intel Technology Poland może nie być jakoś szczególnie zainteresowana moimi, jakże złożonymi, emocjami i uczuciami związanymi z rozpakowywaniem przesyłki, a w takim razie ich opis chyba jednak sobie daruję. Tym niemniej, w nieco zmodyfikowanej formie, pytanie jednak pozostało: CZEGO OCZEKUJE INTEL? Stąd oczywiście wynikają pytania kolejne: Czy mnie powinno to interesować? A przede wszystkim: czy moim zadaniem jest spełnić oczekiwania Intela? Jeśli nie pomyliłem się co do Firmy Intel, to znam ich oczekiwania, a w takim razie moja odpowiedź brzmi – tak. Tak, będę starał się spełnić ich oczekiwania.
Dlaczego będę się starał? Miałem kiedyś kolegę, który wszystkie oszczędności zainwestował w linię produkcyjną w swojej nowo utworzonej firmie, a wymyślił sobie, że będzie produkował naczynia z tworzyw sztucznych do użytku domowego. Kiedy pierwsza partia była gotowa, każdy z nas, jego kolegów, przyjaciół i znajomych, dostał w prezencie kilkanaście sztuk misek, miseczek, puszek, podkładek, talerzy, salaterek, cedzaków itd. itp. Kolega-biznesmen prosił tylko, żeby obdarowani powiedzieli mu, co sądzą o jego wyrobach.
Po latach opowiadał, że przez te nasze oceny o mały włos byłby splajtował już na samym starcie. Jego przyjaciele, krewni, znajomi i powinowaci, ze mną włącznie, wdzięczni za prezenty, wyrażali się o produktach w samych superlatywach. Nie chcąc sprawić mu przykrości, nikt wtedy nie powiedział, że ścianki naczyń są za cienkie, a kolorystyka do… Tak – naraziliśmy (jako swego rodzaju testerzy) na szwank jego firmę, bo nie chcieliśmy mu sprawić drobnej przykrości.
Miałem w życiu kilka komputerów. Dwa z nich zbudowane były na platformie AMD. I było to przynajmniej o jeden raz za dużo – raz mogę sobie darować i usprawiedliwić niewiedzą, ale drugi, to już była totalna bezmyślność. W każdym razie z dawnych czasów i po dziś dzień mam szacunek dla Firmy Intel oraz zaufanie do jej wyrobów – nigdy nie miałem z nimi nawet 10% tych problemów, co z AMD. Przez moment miałem nawet ochotę napisać, że lubię Intela, ale czy można lubić korporację? Niech więc to będzie… sympatia. Z mojej sympatii właśnie wynika rzeczowa i szczera ocena Ultrabooka Lenovo Yoga 13. Jeżeli Firmie Intel naprawdę zależy (na marce, jakości, opinii, klientach), to potrzebuj ona rzetelnej oceny, a nie peanów pochwalnych, z których właściwie wynikać może tylko jedno: jest tak cudownie, że absolutnie nic nie trzeba poprawiać, usprawniać, ulepszać, dopracowywać. Pazerność na takie „głaski” zgubiła już niejedną firmę.
Dla Intela ważne może być coś jeszcze: nigdy w życiu nie miałem w ręce ultrabooka, nie mam (jeszcze) tabletu, laptopa, notebooka, a więc moja ocena Yoga 13 nie jest zafałszowana żadnymi wcześniej nabytymi nawykami czy też przyzwyczajeniami. Powiedzmy, że skuszony jakąś reklamą w telewizji, po wysłuchaniu opinii paru znajomych na temat urządzeń mobilnych, doszedłem do wniosku, że taki sprzęt by mi się przydał, więc…
Zaznaczam od razu, że skupiał się będę na tym, co mi się nie podoba, co stanowiło problem, wyzwanie albo sprawiało trudność, czyli na tych elementach, które wymagają – moim zdaniem – przemyślenia, dopracowania. Cała reszta była i jest OK.
Cdn.