Asus T100 vs iPad 2, czyli dlaczego sprzedałem tablet Apple
Dwa lata temu w mojej kolekcji sprzętów pojawił się iPad 2. Od tego czasu nie mogłem oprzeć się wrażeniu jak bardzo ten sprzęt jest ułomny. 6 miesięcy temu, podjarany reklamami, postanowiłem zainwestować w Asusa T100, mając nadzieję że sprzęt ten okaże się nie tylko sprzętem do konsumpcji, ale także do pracy... Oto moje wrażenie, które skończyły się sprzedażą iPada.
Małe info na początek:
Asus T100 to jednocześnie tablet, a jednocześnie laptop. Zwany także komputerem hybrydowym. Nie będę skupiał się na suchych aspektach technicznych, bo to można znaleźć w milionach miejsc. Ważne są praktyczne cechy, które mają dla Mnie znaczenie.
"Pełny" system to "pełny" system
Asus T100 to Windows 8.1. Ipad to iOS. Światy bez porównania. Na ipadzie strony traktowały mnie po macoszemu. Nie działał streming na sport.tvp.pl (bo Silverlight), nie działała dogrywka na stronie polsatsport.pl, nie działało to, tamto, strony ładowały się często w widokach mobilnych, które to niby są takie wygodne, a tak naprawdę są czesto wybrakowane funkcjonalnie. Na t100 wszystko ładuje się NORMALNIE. Asana działa na full wypasie, wszystko normalnie bo to normalny pełny duży system. Aaaa i mogę zagrać w moje ulubione Heroes of might and magic 3 :P.
Mam w d**** ilość aplikacji.
Kiedy kupowałem iPada wiedziałem że dostępne na niego jest milion pięćset tysięcy aplikacji. Okazało się że co z tego, jak korzystałem z 15, a i tak okazywało się że wielu nie ma. Właśnie np Asany. Kiedy przesiadłem się na Asusa t100 okazało się że na Windowsie aplikacji jest Więcej. Bo to czego nie ma w formie aplikacji natywnej mogłem sobie wpiąć jako kartę przeglądarki i wszystko działa git. Przykład? gDocs - przez przeglądarkę Chrome. A co do aplikacji natywnych na Windows 8 w wersji kafelkowej to Facebook, Twitter, Youtube, Pocket, Feedly są dostępne, albo w formie aplikacji oficjalnych, albo w formie appek nieoficjalnych, jak np MetroTube, klient YT z opcją zapisywania filmów na dysk - super.
Kilka osobnych słów należy się aplikacji NextGen Reader. Jest to najlepszy czytnik RSS jaki miałem kiedykolwiek, lepszy od Google Reader, czy Feedly. Wygląda klasycznie, pięknie i do tego kosztuje grosze. Jest niestety dostępny tylko na Windows 8 i Windows phone. Nota bene Feedly jest moim RSSowym hubem źródeł a NextGen tylko z nich korzysta, dzięki czemu dostęp do RSS mam także na Androidzie.
Konsumpcja a kreacja
iPad fajnie służył do czytania treści z sieci. Ale wystarczyła chęć zapisania treści do Evernote i już pojawiała się ściana. Podobno ma się to zmienić, ale udostępnianie wew. treści w iOS to jakiś koszmar. Na Windows 8 nie mam z tym problemu. I to jest to. Moje "doświadczenie" z treścią nie kończy się na przeczytaniu, ale bez zbędnego rozproszenia, zapisuję do swojej bazy wiedzy (Evernote) i wracam tam w przyszłości.
Do tego odnalazłem swój workflow i np teraz siedzę na mieście i piszę ten tekst za pomocą klawiatury i edytora tekstu. Używam interfejsu (zwanego też międzymordziem) klasycznego, z pulpitem etc. Wieczorem odepnę klawiaturę, położę się do łóżka i poczytam sobie treści w Readerze RSS, czy na twitterze siedząc w kafelkach, "tapując", "swypując" itd :)).
Praca na baterii
Nie wiem jak z innymi hybrydami Windowsa, ale w T100 kocham <3 długość czasu pracy na baterii. T100 dołączył do kategorii - "Nie myślę o tym". Już tłumaczę o co chodzi.
Sprzęty dzielą się na takie jak te, gdzie musimy z tyłu głowy mieć myśl: weź ze sobą ładowarkę, oraz takie które pozwalają zwolnić mózg z takich myśli i same co jakiś czas się przypomną lub ładujemy je nocami.
Do sprzętów, o których nie myślę należy mój Kindle, czy SGS2 po wymianie baterii, który zawsze ładuję wieczorem w domu, po prostu. Podobnie Nexus 7. Tak samo było z iPadem (dla jasności) i może tak samo by było z Macbookiem Air. Nie dotyczy to jednak mojego "dużego" laptopa. Tam mam 2h pracy na baterii i wiem że musiałbym myśleć o tym aby mieć ze sobą ładowarkę.
Asus T100 jest pierwszym w moim życiu "laptopem", który działa właśnie tak długo że moge olać temat ładowania. Średnio wyrabiam na nim... no właśnie nie wiem ile :), ale wiem że raz pracowałem na nim cały dzień z przerwami i ładowałem go dopiero następnego dnia. Pewnie tak samo miałbym z Macbookiem Air, ale Asus T100 kosztował mnie 1600zł :))) a nie np 4000.
Podsumowując: po prostu o tym nie myślę :) CUDO!
Kafelki
Na koniec zostawiam temat niby nieważny, ale uroczy. Kiedy wieczorem leżę w łóżku i "tapuję" po ekranie to kocham wielkość i przydatność kafelków w windowsie 8. Jak łatwo je kliknąć i jak szybko mogę poznać aktualną pogodę, czy ostatnie maile - bezpośrednio z kafla. Na iPadzie irytowało mnie to że nie dość że było mało opcji układania kafelków aplikacji to do tego poza cyferkami ilości maili nie miały one żadnych funkcji więcej.
Nie sprzedałem iPada bo go nie lubiłem... po prostu przestał mi służyć do czegokolwiek.
IPad jest duużo ładniejszy niż Asus T100. IPad ma dużo fajniejszy rendering fontów. Ale to i tak Asusa T100 kocham. Za jego użyteczność, niezniszczalność i plastikowość. Jest jak stary koń pociągowy, który daleko ma do urody, ale kocha się go za to że może wszystko. Asus T100 jest plastikowy, dość brzydki i nie do końca nadaje się dla hipstera w starbucksie... Ale jak się go oklei fajnymi naklejkami, i wrzuci w filcowe etui to też wygląda ok :P. A iPad... cóż, wylądował w szafie i leżał, leżał... aż się nad nim zlitowałem i sprzedałem, z czym problemu nie było bo dalej tak wielu ludzi go chce... nie wiedząc po co.