Specjalista ds. teleinformatycznych "dostał" stażystę cz. 25 (25.10)
Co tam nowego u specjalisty? Ano trochę się dzieje, jakieś zakupy, rozbudowa sieci, kilka "nowych" kompów a nawet laptopów, ale o tym może w innym czasie. A dziś...
Co jakiś czas "dostaję" kogoś do pomocy w mojej nierównej walce ze szpitalnymi komputerami. Od momentu kiedy zacząłem pracować w moim kochanym szpitalu miałem już stażystę (jakimś cudem nie wspomniałem o nim w moich wpisach), pomocnika informatyka (pierwszy i drugi wpis) oraz praktykanta (pierwszy i drugi wpis). Tym razem na okres wakacji trafił mi się stażysta. Młody chłopak prosto po szkole średniej, który chciał jakoś produktywnie wykorzystać wolny czas pomiędzy maturą a pierwszy rokiem na studiach. Za samo podejście do życia należy mu się plus - zamiast byczyć się na długich wakacjach poszedł do pracy.
A więc do dzieła :) - Co ów człowiek zaprezentował swoją osobą? Jeszcze przed rozpoczęciem stażu na wstępnej rozmowie nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Na każde pytanie o umiejętności odpowiadał, że na wszystkim się zna. Nie lubię ludzi, którzy uważaj się się za wszechwiedzących. No, ale cóż może rzeczywiście jest taki dobry. No przekonamy się. Od początku ów człowiek twierdzi, że jest dobrym programistą, proste programy czy strony internetowe nie stanowią dla niego żadnego problemu. Pomyślałem, że skoro ja nie programuje to programista mi się przyda. Niestety do tej pory nie udało się mojemu stażyście udowodnić swoich umiejętności programistycznych. Dostał 3 główne zadania:
- Stworzyć nową stronę internetową.
- Opracować prosty program do wypisywania recept.
- Opracować program do szybkiego i bezproblemowego wypełniania grafików.
No i niestety żaden z tych projektów nie został do tej pory ukończony, w każdym z tych projektów są jakieś problemy. Do strony stażysta nie ma informacji o działalności szpitala, która nasza kochana administracja nie może przygotować. W programie do wypisywania recept są problemy z bazą leków refundowanych i zwykłych. Natomiast program do wypełniania grafików będzie usilnie twierdził, że godzina ma 100 minut. Nie wiem czy jego umiejętności programistyczne są, aż takie dobre, czy po prostu chłopak ma pecha do ludzi, którymi musi współpracować. Natomiast wykonanie prostego programu, który automatycznie będzie łączył i rozłączał połączenia sieciowe w jednym z serwerów (nie pytajcie po co - taki program był potrzebny) zajęło mu godzinkę (łącznie z testami poprawności działania).
Natomiast bardzo pozytywnie zaskoczył mnie wiedzą na temat sprzętu elektronicznego. Złożenie komputera to dla niego banał, instalacja i konfiguracja Windowsa czy Linuksa nie stanowi dla niego problemu. Od czasu jak współpracuje ze mną wskrzesił kilka telefonów komórkowych i laptopów. Nawigacje GPS czy uszkodzone tablety też nie stanowią dla niego żadnego problemu, a do tego lutuje tak jakby się z lutownica urodził. No kurde dobry sprzętowiec i tyle. Jak każdego z moich współpracowników tak i jego nie ominęła zabawa z kładzeniem sieci w kolejnych pomieszczeniach w obydwóch przychodniach. Tutaj również zaciskarka i młotek nie są mu obce.
Pozytywnym zaskoczeniem jest to, że chłopak ma dopiero 20 lat, a jego wiedza przewyższa nie jednego znanego mi człowieka legitymującego i określającego się mianem informatyka. W ogólnym rozrachunku, może ten młody człowiek jest trochę specyficzny w kontaktach z ludźmi, ale jego wiedza jest niewątpliwie na wysokim poziomie, a studia na które się wybiera na pewno rozwiną w nim jego pasje. Do tego udało mi się go namówić na rejestrację na dobrychprogramach i nawet popełnił on 2 wpisy na blogu. Niestety moi poprzedni współpracownicy uważali, że DP to nie miejsce dla nich.
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.