Buduję komputer w ekosystemie Corsair
Producenci sprzętu PC nieustannie rozszerzają dostępne portfolio produktów, co w konsekwencji daje możliwość złożenia kompletnego stanowiska pod jedną banderą. Oczywiście, co fabryka to inna filozofia podchodzenia do różnych tematów. Dlatego sprawdzam propozycję Corsair.
Firma Corsair podesłała całą masę sprzętu, dzięki któremu złożę kompletny komputer. Zmagania z tworzywem mają przede wszystkim pokazać, jak do pewnych kwestii konstrukcyjnych podchodzi ten producent. Ma on własny ekosystem, w który gdy raz zainwestujemy musimy konsekwentnie podążać tą ścieżką. Szczególnie na polu podświetlania RGB.
Podstawa platformy
Sercem komputera będzie wysłużony acz wciąż bardzo żwawy procesor Ryzen 9 3900X. Jednostka posiada dwanaście rdzeni i dwadzieścia cztery wątki. Za ich „nakarmienie” odpowiada sekcja zasilania na płycie głównej NZXT N7 B550. Jak dobrze wiemy jest to Asrock w przebraniu, który spokojnie poradzi sobie z wymaganiami procesora AMD.
Natomiast na gruncie grafiki postawiłem na Inno3D RTX 4070 Ti iChill X3. W ramach eksperymentów estetycznych i praktycznych sięgnąłem jeszcze po RTX 3070 Ti X3 OC także od Inno3D. Jest to karta w bardzo minimalistycznej stylistyce, która wydaje mi się idealnie pasuje do reszty podzespołów Corsair.
Cała rodzina Corsair w komplecie
Na płycie głównej lądują pamięci Vengeance RGB RT 32GB – dwie kości o taktowaniu 3600MHz. Są to oczywiście moduły typu DDR4. Profil XMP zaskoczył bez najmniejszych problemów. Natomiast system operacyjny wraz z programami instaluję na dysku Corsair MP600 GS o pojemności 2TB. Więcej na jego temat przeczytacie w tym miejscu.
Jednym z najdroższych elementów całego zestawu (zaraz za GPU) będzie chłodzenie wodne Corsair iCUE H150i Elite LCD XT, które w polskich sklepach krąży w kwocie ok. tysiąca ośmiuset złotych. Centralnym punktem skupiającym uwagę użytkownika będzie ekran LCD 2.1”. Cechuje się on rozdzielczością 480 x 480 px, przy odświeżaniu 30Hz. Żeby było ciekawiej, mamy styczność z 8‑bitowym panelem IPS pokrytym matową powłoką.
Za nakarmienie prądem aparatury odpowiada zasilacz Corsair RM1000x Shift o mocy 1000W z certyfikatem 80 Plus Gold. Do wybranych podzespołów jest to oczywiście totalny overkill, bo ze spokojem poradzi sobie np. z RTX 4090 w parze z i9‑13900K. Ogółem jednostkę Shift należy określić mianem ciekawego produktu, o czym w dalszej części tekstu poświęcę kilka słów więcej.
Na koniec wszystko zamykam w obudowie Corsair 5000D RGB Airflow. Jest to skrzynka typu Mid‑Tower o wymiarach 520 x 245 x 520 mm. Cena za budę wynosi ok. tysiąc dwieście złotych a zatem nieco ponad trzy stówki więcej niż regularna 5000D Airflow bez świecidełek.
Dodatkowi goście do urozmaicenia obudowy
Na tym nie koniec. Producent podesłał jeszcze ekstra dodatki w celu ich sprawdzenia. Pierwszym są wymienne panele przedni i górny obudowy na warianty drewniane. Corsair oferuje trzy opcje różniące się odcieniem: Sampele, Teak, Bamboo. Są one lżejsze od fabrycznych odpowiedników a ich montaż jest dziecinnie prosty. Producent w ten sposób próbuje nadążyć za nowym trendem w branży PC, który wydaje mi się zapoczątkował Fractal. Pakiet dwóch paneli wyceniono na 370 zł. Podnosi to znacząco i tak już wysoką cenę obudowy.
Co do obudowy, ta fabrycznie posiada trzy wentylatory AF120 RGB ELITE o średnicy 120 mm. Zamontowane są one na froncie i zarządza nimi odpowiedni kontroler (rozbity na 3 osobne moduły). Wszystko ok, ale obudowa nie ma żadnego wentylatora z tyłu. Jak wiemy ten z pozoru niewielki dodatek potrafi pozytywnie wpłynąć na temperatury. W tym celu poprosiłem o podesłanie jednostki AF120 Elite. Jest ona bez podświetlania (co za dużo to niezdrowo) i swoją stylistyką pasuje do reszty. Do tego przewód 4‑pin PWM o długości 60 cm pozwala dowolnie zaaranżować pozycję tego wentylatora.
Totalna kontrola z Corsair Commander Pro?
Ostatnim dodatkiem jest moduł Corsair Commander Pro. Z jego pomocą sprawdzisz temperaturę w komputerze i skonfigurujesz krzywe pracy wentylatorów. W tym celu nie trzeba polegać na czujnikach sprzętu (płyty głównej czy grafiki). Commander ma wbudowany układ na zwór termostatu. Odpowiednie próbniki monitorujące temperaturę, znajdujące się na końcach długich przewodów, umieszczamy wewnątrz obudowy. Patent ten mimo wszystko traktuję, jako ciekawostkę.
Wymiary gadżetu wynoszą 13.3 x 6.9 x 1.55 cm. W całości wykonano go z tworzywa sztucznego. Moduł posiada następujące gniazda: 6x FAN PWM, 2x LED, 2x USB 2.0, 4x gniazda Temp. Akurat te dwa dodatkowe porty USB wydają się wartościowym bonusem. Commander Pro zasilamy wtyczką SATA. Jeśli chcemy nim w pełni zarządzać w programie iCUE musimy podpiąć się do gniazda USB 2.0 na płycie głównej.
Zawartość opakowania obejmuje: 2x kabel koncentratora LED RGB, 4x kabel czujnika temperatury, 4x przedłużka PWM FAN, 2x taśma montażowa. Trochę brakuje mi uwzględnienia rozgałęźników dla wentylatorów. Jeśli macie trzy wentylatory na froncie, trzy na chłodnicy i jeden z tyłu PC, to naszemu „Dowódcy” brakuje jednego gniazda. Właśnie na taki problemem natknąłem się osobiście.
Commander Pro kosztuje trochę ponad 300 zł. Jest on ciekawą zabawką, ale w moim przypadku okazał się… zbyteczny. Moduł o identycznych możliwościach i wymiarach został dołączony z chłodzeniem Corsair iCUE H150i Elite LCD XT. On również posiada sześć wyjść dla wentylatorów, RGB oraz jeden port dla czujnika temperatury (takowego niema w pakiecie). Modułem zarządzamy za pośrednictwem iCUE.
Obudowa Corsair 5000D RGB Airflow – wrażenia
Podesłana skrzynka to względna nowość. Patrząc na nią odczuwam pewnego rodzaju Déjà vu. Wszak Corsair 5000D Airflow gości na rynku już od dawna. Zatem gdzie te nowości? No cóż, dopisek RGB oznacza uwzględnienie najnowszych wentylatorów AF120 Elite RGB, plus kilka poprawek konstrukcyjnych.
Co w kartonie prócz samej obudowy? Producent oddaje do naszych rąk pakiet niezbędnych śrubek i dwanaście opasek na rzepy. Oryginalny 5000D Airflow miał w zestawie kątowe złącze USB 3.0, ale tu producent zrezygnował z tego rozwiązania. Obudowa ma jeszcze dwie wymienne plastikowe osłony piwnicy PSU. Montujemy je na przedzie i jedna, ze względu na swój kształt, nadaje się do instalacji rozbudowanego chłodzenia. W zestawie nie znajdziemy obszernej, wielojęzycznej papierowej instrukcji. Zamiast tego musimy pobrać wersję cyfrową.
Oceniamy książkę po wyglądzie
Obudowa zasadniczo wygląda jak większa wersja 4000D Airflow. Jedyną pierwszą zauważalną zmianą będzie dużo mniej przyciemniane boczne okno z hartowanego szkła. Przechodząc dalej do oględzin z frontu mamy perforowany panel, za którym ukrywa się filtr przeciwkurzowy oraz trzy wentylatory Corsair AF120 RGB ELITE 120 mm. Jeśli chcemy, damy radę zainstalować wentylatory 140 mm a także chłodnice 240, 280 i 360 mm. Demontaż i regularne czyszczenie frontu nie sprawia najmniejszego problemu.
Góra wygląda podobnie. Mamy demontowany metalowy panel, pod którym znajduje się filtr – tym razem zwykła magnetyczna siatka. Producent przewidział miejsce dla trzech wentylatorów 120 lub dwóch 140 mm albo chłodnicy 240, 280 tudzież 360 mm. Z frontu umieszczono dwa porty USB 3.0 z żółtym akcentem, żółte złącze USB‑C, plus wtyk audio combo 3,5 mm. Oczywiście mamy też przycisk zasilania i resetu. Uwaga, w pakiecie nie znajdziemy rozdzielacza audio. Zatem jeśli twój zestaw słuchawkowy ma dwie oddzielne wtyczki, musisz szukać własnego rozwiązania.
Z tyłu budy nie ma szaleństw. Podstawa to gniazda rozszerzeń w układzie 7+2. Dwójka oznacza obecność dwóch śledzi w pozycji pionowej. Pozwalają one zamontować dwuslotową kartę grafiki wertykalnie, acz wtedy chłodzenie będzie znajdować się blisko szkła. Nie jest to, zatem pozycja idealna. O odpowiedni riser trzeba samemu zadbać. Wyżej natomiast zobaczymy puste miejsce, które powinien okupować wentylator 120 mm. Nie ma go w zestawie. W obudowie kosztującej grubo ponad tysiąc złotych uważam to za spore uchybienie.
Patrząc z frontu prawa strona to duży jednolity metalowy panel, na przedzie, którego znalazły się wywietrzniki a za nimi demontowany filtr przeciwkurzowy. Z lewej strony mamy oczywiście hartowane szkło. Pod obudową znajduje się dodatkowy filtr przeciwkurzowy chroniący zasilacz.
A jak wygląda wnętrze?
W środku obudowa niewiele różni się od typowych przedstawicieli tego segmentu obudów. Elementem przyciągającym uwagę jest metalowa osłona na froncie z subtelnym brandingiem producenta. Pozwala ona na czyste zarządzanie kablami. Służy także, jako maskownica dodatkowego miejsca wentylatorów. Za nią ukrywa się modularny stelaż przystosowany do montażu trzech wentylatorów 120 mm lub odpowiedniego radiatora.
Odwracając obudowę, nie mamy natychmiastowego dostępu do wszystkich elementów przeważnie ulokowanych za i pod płytą główną. Corsair zdecydował się umieścić tutaj dodatkową osłonę w formie metalowych drzwi, które zakrywają wszystko. Za zamek służą dwa magnesy a jeśli zajdzie taka potrzeba można dodatkowe drzwi zdemontować. Gdy już ogarniemy ten etap zobaczymy: dwa miejsca dla HDD 3.5”, trzy miejsca dla dysków 2.5”, 6‑portowy rozgałęźnik wentylatorów, oraz dwa HUB‑y RGB (w tym Corsair Lighting NODE Pro RGB). Ogółem, aby zasilić tą plejadę osprzętu potrzebujecie trzy wolne gniazda SATA oraz dwa wolne porty USB 2.0 na płycie głównej.
Wrażenia z montażu
Ogółem moje wrażenia powinienem podzielić na dwie sekcje: pracę w głównej komorze oraz osobno cable management po przeciwnej stronie. Zasadniczo instalacja płyty głównej, AiO, karty graficznej itd. przechodziła płynnie. Mamy masę miejsca na operowanie dłońmi a przewody można układać dowolnie. Ten etap montażu PC przeszedł sprawnie. Natomiast po drugiej stronie stali zaczęły się schody.
Obudowa 5000D sprawia ważenie oddającej dużo miejsca na cable management. Faktycznie, do pewnego stopnia tak jest. Operując z tyłu obudowy przeprowadzenie większości przewodów nie sprawiło większego problemu. W tym celu mamy przygotowane odpowiednie prowadnice z tworzywa sztucznego, do których wykorzystujemy dołączone do zestawu rzepy. Ich stosowanie nie jest intuicyjne i trzeba poświęcić chwilę na ogarnięcie systemu oferowanego przez Corsair.
Największe schody pojawiły się po środku obudowy – w miejscu poprowadzenia wszystkich najważniejszych wiązek kabli. Wyjścia do głównej komory są pod kątem 90 stopni i ukrywają się za plastikowymi prowadnicami. Pod nimi schowane są także trzy śruby trzymające stelaż dla opcjonalnych wentylatorów. Gdy już mamy osadzone na swoim miejscu przewody zasilacza i obudowy nagle robi się bardzo ciasno, dlatego późniejsza aranżacja przewodów – nawet przeciśniecie jednego kabla SATA – sprawia niemały ból głowy.
Jednocześnie całkowicie nie rozumiem zastosowania dwóch HUB‑ówa RGB oraz osobnego, bardzo prostego rozgałęźnika dla wentylatorów, przez który HWmonitor nie widział podłączonego wentylatora. W obudowie premium producent mógł się już postarać o bardziej ujednolicone rozwiązanie. NZXT na ten przykład takowe ma w swoich obudowach Elite oraz serii „i”. Niewielka kostka ogarnia wszystko, co najważniejsze.
Do czego się także przyczepię to brak dedykowanego miejsca dla opcjonalnych kontrolerów Corsair. Zarówno Commander Pro jak i HUB dołączony do AiO montujemy na przylepne taśmy. Obudowa mimo swojego gabarytu nie ma żadnego dedykowanego miejsca na tego typu akcesoria. Będąc dokładnym niby ma, ale jest ono już okupowane przez dwa fabryczne HUB‑y RGB. Mimo wszystko producent mógł pokusić się o zaprojektowanie czegoś z większą finezją.
Odwrócony zasilacz…
Dużą pomocą w ogarnięciu ambarasu był zasilacz Corsair RM1000x Shift. Shift oznacza, że gniazda z tyłu jednostki zostały przeniesione na bok zasilacza. Ze starymi obudowami tego typu patent raczej się kłuci. Tutaj natomiast działa idealnie. Mamy bezproblemowy dostęp do wszystkich wtyczek zasilania a przewody układają się pod bardziej naturalnym kątem.
Niemniej chciałbym zwrócić uwagę, że główny przewód 24‑pin dla płyty głównej jest dość sztywny i dlatego to właśnie on nie pozwalał mi domknąć metalowych drzwi. Czego się przyczepię w tym zasilaczu to brak przewodów w eleganckich, elastycznych oplotach. Zamiast tego mamy klasyczne, płaskie w profilu i sztywne przewody. Jednostki o podobnej mocy u konkurencji nierzadko mają już takie estetyczne przewody. Nadmienię też, że przewód 12VHPWR jest innego odcienia (bardziej szary) niż reszta czarnych kabli.
Uwaga, Corsair RM1000x Shift, jak przystało na jednostkę tej klasy, to kawał sporego zasilacza. Mimo umieszczenia wtyczek zasilania z boku i tak musiałem wymontować stelaż dla dysków 3.5”.
Podsumowanie zmagania z tworzywem
Ogarnięcie wszystkiego było czasochłonne, kradnąc mi z życiorysu trochę ponad dwa dni. Finalny efekt jest zadowalający, acz pozostaje pewien niedosyt na kilku polach. Przede wszystkim cable management będzie bardzo wymagający, jeśli postanowicie wyposażyć PC na bogato w akcesoria. Miałem do czynienia z wieloma obudowami i konstrukcje Fractal czy NZXT wydają się bardziej przemyślane.
Musicie mieść też świadomość, że w kwestii RGB producent niejako wymusza na użytkowniku konsekwentną inwestycję w jeden ekosystem. Irytujące, acz w pełni zrozumiałe. Dlatego w kwestii świecidełek lepiej nie mieszajcie produktów. Jeśli chcecie obudowę rozświetlić swoją metodą, inwestując w inne AiO czy wentylatory to polecam kupić „gołą” 5000D Airflow. Co mogę jeszcze dopowiedzieć to biel podświetlania RAM różni się od odcienia bieli wentylatorów (jasny vs. mleczny).
Na polu temperatur nie mam żadnych zastrzeżeń. Przy takiej ilości wentylatorów komponenty muszą być chłodne. Podczas solidnego stress-testu programem OCCT procesor osiągał swój złoty punkt na poziomie 59‑60 stopni. Pamięć RAM dobijała do 55 stopni a SSD do 58. Natomiast pełne przyduszenie 4070 Ti stress-testem wykazało 70 stopni rdzenia. Podczas gamingu mamy oczywiście niższe wartości, oscylujące w granicach 60‑65 stopni. RTX 3070 Ti dobijał do 73 stopni.
Całą aparaturą zarządzamy z poziomu programu iCUE. Jest to obszerne narzędzie spinające w jednym miejscu wszystkie produkty Corsair. Narzędzie oddaje do naszych rąk dziesiątki funkcji. Miejscami program wydaje mi się przeładowany informacjami. Początkowo w UI dość trudno się połapać. Do tego brakuje mi pewnych możliwości, np. dlaczego nie mogę ręcznie modyfikować pracy pompy albo ustawić, na co mają reagować wentylatory (pracę CPU czy GPU)?
Podsumowując, jest ładnie ale zdecydowanie nietanio. Zakup obudowy, chłodzenia, RAM, SSD, AiO pochłonie z budżetu prawie pięć tysięcy dwieście złotych. Podesłane bonusy to kolejne osiemset złotych. Ze wszystkich podesłanych komponentów najciekawszy wydaje mi się zasilacz Shift. Ciekawie też wypadła obudowa, acz pewnie prędzej sięgnąłbym po zwykłą wersję Flow bez RGB. A co wy sądzicie o produktach marki Corsair? Użytkujecie, a może planujecie zakup?