Nie potrzebuję mocarnego CPU do bardzo szybkiego GPU
Dzisiejszy tekst będzie istnym przekładańcem, ponieważ chciałbym spróbować odpowiedzieć na pewne pytania zaprzątające moją nerdowską głowę od już dłuższego czasu. Dotychczas żyłem sobie spokojnie w przekonaniu, że RTX 2070 Super to najwyższy a zarazem najrozsądniejszy poziom GPU, w jaki powinien mierzyć gracz z ambicjami. Odkładając na bok najróżniejsze epitety chodzi o to, że karta ta, szczególnie w relacji ceny do oferowanych możliwości, ma największy sens dla entuzjastów niechcących całkowicie zrujnować domowego budżetu. Nareszcie przyszła pora, aby empirycznie przekonać się, czy moje „widzi mi się” ma faktycznie pokrycie z rzeczywistością. Jednocześnie ponad wszystko chciałbym pokazać, że nie trzeba koniecznie inwestować w procesor z wyższej półki cenowej, aby móc komfortowo skorzystać z pełnego potencjału takiej karty na wielu frontach elektronicznej rozrywki.
Dobrana para…
Moje rozważania chciałbym skupić wyłącznie na rozdzielczości 1080p. Full HD to mimo upływu lat wciąż najpopularniejszy standard po jaki sięgają użytkownicy. Nawet gracze podchodzący bardzo poważnie do swojego hobby w kontekście rozgrywek sieciowych nadal chętnie wybierają taki właśnie monitor acz dla odmiany cechujący się wyższym parametrem odświeżania, gdzie zdecydowanie przydaje się większa moc przerobowa GPU i procesora jednocześnie.
Pytanie: ile rdzeni i gigaherców potrzebujemy do grania sięgając po kartę grafiki z wyższej półki? Gdzie znajduje się złoty środek? Dzięki AMD procki mające sześć rdzeni i dwanaście wątków dziś są równie wszędobylskie, jak kiedyś układy typu quad-core spod znaku i5. Mimo wszystko utarło się przekonanie, że karta na poziomie 2070-tki potrzebuje równie muskularnego i ponad wszelką wątpliwość pieruńsko drogiego procesora z wyższej półki, jeśli naprawdę ma pokazać, co potrafi. Na przykładzie dwóch gier, oczywiście z lubością wykorzystujących dostępne rdzenie i wątki, przekonajmy się ile jest w tym prawdy.
Specyfikacja platform:
- i7-9700K, NZXT N7 Z390, 16GB HyperX 3200MHz CL16
- Ryzen 7 3700X, MSI B450 Tomahawk, 16GB HyperX 3200MHz CL16
- Ryzen 7 3600, Gigabyte B450, 16GB iChill 3600Mhz CL17
- i7-8700, Gigabyte Z390 GamingX, 16GB iChill 3600Mhz CL17
- i7-4770, ASUS Tuf Z97, 8GB HyperX 1866MHz CL10
Note: powyższe zestawy składałem i testowałem na przestrzeni ostatniego roku. Raz były to części udostępnione przez producenta a raz PC składany dla okazjonalnego klienta. Tak, czy inaczej pokażą one dość wyraźnie możliwą ścieżkę upgrade’u, jeśli już posiadacie którąś z platform lub podobną.
Najpierw przygody Geralata z Rivii. Oczywiście test uwzględnia wyłącznie spacer po Novigradzie, gdzie procesory muszą się naprawdę napracować. Moja stara i5‑tka 4460 w tej lokacji dochodziła do 100% obciążenia na wszystkich rdzeniach. Jak poradzą sobie nasi zawodnicy? Sprawdzamy.
Ryzen 7 3700X (8C/16T) i i7‑9700K (8C/8T) pracowały z fabrycznymi zegarami. Mimo tego nie potrafiły zdeklasować dużo tańszego Ryzena 5 3600 (6C/12T). Nie najgorzej wypada także i7‑8700 (6C/12T), który będzie ciekawą ścieżką modyfikacji sprzętu, jeśli już siedzicie na platformie z ósmej generacji Intela. Z racji popularności na rynku wtórnym dodałem wysłużonego Haswell’a w postaci i7‑4770. Sześć lat na karku a wciąż daje radę.
Sytuacja niemal identyczna. Muszę jednocześnie podkreślić, że ogólne obciążenie nowszych procesorów mieściło się w granicach 60% (zależnie od lokacji). Leciwa i7‑mka musi się nieco więcej napracować, bo jej „zużycie” w lokacjach procesorowych skacze miejscami do 80‑90%. Mimo tego wszystkie CPU w obu grach gwarantowały frame time na poziomie 8‑15 ms, co oczywiście przekłada się na płynną, wolną od przycięć animację. Tym samym ustaliliśmy, że biorąc pod uwagę możliwości i oczywiście cenę procesora + potencjalnej platformy, Ryzen 5 wydaje się optymalnym wyborem dla RTX 2070 Super.
Śledzenie promieni
Wykładając pokaźny plik gotówki na GeForce’a z obsługą Ray Tracing na pewno zechcemy przekonać się o walorach tego rozwiązania w najnowszych grach. Oto cztery przykłady, czego możemy się spodziewać, jeśli zrezygnujemy z najtańszego RTX‑a i dołożymy do droższej 2070-tki.
W Call of Duty śledzenie promieni przekłada się wyłącznie na cienie, dlatego funkcja ta nie wnosi odczuwalnego obciążenia dla obu kart. W Battlefield RT daje już porządny wycisk naszym zawodnikom. W identycznych ustawieniach, ale bez śledzenia promieni uzyskujemy odpowiednio średni klatkaż 140 fps dla droższego i 110 dla tańszego GPU.
Tutaj RTX 2070 Super podkreślił swój potencjał, dając użytkownikowi spory zapas renderowanych klatek. Wypada jeszcze wspomnieć, że Ray Tracing wpływa na podwyższenie frame time, ale w powyższych tytułach dla 2070-tki nie były to jakieś astronomiczne wartości – zaledwie kilka procent.
RTX, NVENC i streamowanie
Ten test wykonałem w bijącym rekordy popularności darmowym Call of Duty Warzone a później w Battlefield V bijącym ostatnio rekordy złej sławy. Pytanie zasadnicze: nagrywając lub streamując w 60 klatkach oraz używając encodera NVENC mogę liczyć na płynną rozgrywkę i materiał filmowy w dobrej jakości?
Korzystając z NVENC, nawet, gdy kartę obciążyłem już śledzeniem promieni, nie widziałem żadnych negatywnych rezultatów nagrywając na komputer materiał w 1080p. Obciążenie CPU leżało na komfortowym poziomie ~60%, nie różniąc się niczym od typowej rozgrywki. W programie OBS przeskakując na software’owy x264 Ryzen musiał się już wyraźnie więcej popracować. Mimo tego nagrałem plik wideo bez większych problemów, mając jeszcze zapas mocy.
Wskakując do Warzone przeszło stu graczy na serwerze potrafi dać wycisk CPU, ale Ryzen 5 3600 to prawdziwa bestia w segmencie do dziewięciuset złotych. W obu powyższych scenariuszach uzyskałem naprawdę zadowalające rezultaty. Jednocześnie widać, że po ostatnich poważnych aktualizacjach Windows 10, poprawkach do softu OBS oraz zabiegach optymalizacyjnych Nvidii rozwiązanie NVENC to już w pełni dojrzałe narzędzie.
Streamowanie na żywo wnosi nieco większe obciążenie dla procesora, ale nie jest to nic, z czym nie mógłby poradzić sobie Ryzen. Szczególnie, jeśli zdecydujecie się na 720p@30fps, gdzie zdecydowanie powinien zacząć każdy początkujący streamer. Procesor daje sobie radę również w wyżej rozdzielczości. Zresztą większość użytkowników pewnie i tak będzie podziwiać wasze zmagania na małych ekranach telefonów, więc nie wielka to różnica. Przerzucając na kartę grafiki stream plus zapis filmu do dysku twardego w 1080p nie odczułem żadnych spadków w płynności gry tudzież ogólnej responsywności komputera. NVENC ma jednak swoje granice. Przykładowo stremowanie rozgrywki w 120 klatkach na sekundę, przy jednoczesnym obrazie z kamerki w wysokiej rozdzielczości, nie skończy się najlepiej dla oglądającego i grającego. Oczywiście dla przeważającej części początkujących streamerów a nawet tych nieco bardziej doświadczonych z większą widownią to zupełnie nierealistyczny scenariusz. Sam dopiero zdobywam szlify w temacie, dlatego z tego, co się orientuję każda gra potrafi rządzić się własnymi prawami. Dlatego trzeba poświęcić chwilę na znalezienie odpowiedniej konfiguracji OBS. Poradników na sieci jest od zatrzęsienia.
Może być tylko jeden…
Poniżej szybkie i przekrojowe zestawienie kart graficznych podczas regularnego grania w 1080p bez Ray Tracingu, nawet, jeśli takowy gra posiada. Większość testów wykonałem z użyciem sterowników 445.87 dla najmocniejszego GPU. Graf został zaktualizowany i poprawiony. Nie licząc optymalizacyjnej kaszanki w postaci Assassin's Creed reszta wyników wygląda tak, jak się można było tego spodziewać.
Wydaje się, że w obozie Nvidii największym problemem 2070-tki jest jej młodszy brat 2060 Super. Przynajmniej w tytułach, które trafiły na powyższy wykres. Nie ma mowy o występowaniu zjawiska „wąskiego gardła” ze strony Ryzena 3600. Mój pierwszy test pokazał jasno, że może on w grach wymieniać ciosy z mocniejszymi CPU. RTX 2070 Super pokazuje pazur w kwestii wartości 1% low, mającej tak naprawdę najbardziej istotne znacznie z punktu widzenia płynności gry. Tutaj przewaga może czasem sięgać 15% i więcej, choć wszystko zależy od tytułu i jego optymalizacji.
Większe chłodzenie nie tylko na pokaz
Do testu, zresztą jak zawsze, kartę podesłała firma Inno3D. Wybrany wariant Geforce’a to Ichill 2070 Super X3 Ultra uzbrojony w dość masywne chłodzenie z trzema wentylatorami i wyświetlaczem LCD. Pomijając tęczę kolorów muszę przyznać, że tym razem chłodzenie zaskoczyło mnie pozytywnie. Układ 2070 Super oddaje znacznie mniej ciepła niż 2080 Super, dlatego cooler miał sporo zapasu. Na otwartym test benchu średnia temperatura w idle wynosiła 45°C (karta przechodzi w tryb pasywny). Natomiast w grach wahała się między 65 a 69°C, co przekładało się na rozsądny hałas poniżej 39dB. Jest to, zatem najcichszy RTX z wyżej półki tego producenta, jaki miałem przyjemność testować. Bazowy wariant tego modelu o nazwie X2 notorycznie dobijał do 75°C, co w przypadku zamkniętej obudowy przekładało się później na 83°C i hałas trudny do zdzierżenia. Wszystko zależy od tego, w jakiej i oczywiście jak wentylowanej skrzynce zamkniemy nasze komponenty.
Stylistyka i konstrukcja chłodzenia to charakterystyczne rozwiązanie dla kart z serii Ichill. Identyczne montowano już na 2080-tce i 2060-tce Super. RGB zarządzamy z poziomu autorskiego programu TuneIT. Nie pozwala on jednak na modyfikowanie parametrów wyświetlacza LCD, pokazującego w odstępach czasowych wartości RPM wentylatorów i temperaturę. Na śledziu GPU znajdziemy oczywiście HDMI 2.0 oraz trzy porty DisplayPort 1.4. Do zasilania potrzebujemy dwóch wtyczek PCIe 8‑pin. RTX 2070 Super X3 Ultra, podobnie jak każdy inny model tego układu, nie wspiera Nvlink. W kontekście rozrywki nie ma jednak, za czym płakać.
Jak dobrze być entuzjastą
Doszliśmy do etapu, gdzie procesory z średniej półki nie stanowią już wyraźnie wąskiego gardła dla znacznie droższych kart graficznych. Ryzen 5 3600 w parze z RTX 2070 Super prezentuje zestaw, który zadowoli niejednego użytkownika. Można spokojnie grać, streamować, edytować filmy i ani przez chwilę nie poczułem potrzeby włożenia do komputera dużo droższego procesora lub grafiki. Tym sposobem uzyskałem w pełni zadowalającą platformę gamingową i komputer pozwalający już na nieco bardziej swobodne poruszanie się w ciut bardziej wymagających zadaniach. Niestety do profesjonalnej stacji roboczej to mu trochę daleko ;) [Za mało RAM‑u, za mało rdzeni]
Czy RTX 2070 Super byłby moim pierwszym wyborem, gdyby nadarzyła się okazja modyfikacji lub złożenia nowego PC w nadchodzącym okresie wakacyjnym? Wszakże na jesień czeka nas trochę premier z szczególnym uwzględnieniem Cyberpunk 2077. Do starszych maszyn (Haswell, równolatek Xenon) ten kaliber GPU wydaje się zbytnią przesadą, choć ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu współgra należycie. Jeśli idzie o nowy sprzęt już w pełni zadowala mnie poziom RTX 2060 Super. Mocniejszy brat przemawia w kontekście monitora o wyższym odświeżaniu lub panelu o większej rozdzielczości, gdzie tzw. czynnik gpu bound zaczyna odgrywać większą rolę.
Podzielcie się w komentarzach jak wyglądają wasze duety CPU‑GPU: jesteście zadowoleni z uzyskanych efektów, dokonaliście jakieś zmiany a może planujecie zakupy w najbliższym czasie? Czym będziecie kierować się podczas wyboru nowej karty graficznej?