NZXT Kraken G12, czyli samodzielne wodowanie GPU
Test karty graficznej RTX Black pokazał, że chłodzenie wodne w kontekście bardzo wydajnego GPU ma jak najbardziej sens. Może na fali tego tekstu niektórzy czytelnicy poczuli chęć „wodowania” własnych układów graficznych. Niestety custom loop obejmujący cały PC wydatkiem tanim nie jest, plus montaż takiej aparatury raczej wykracza poza kompetencje komputerowego laika. Wykazując odrobinę inicjatywy szybko odkryjemy jednak, że istnieje szybszy i stosunkowo tańszy sposób przerobienia klasycznej karty graficznej na wariant chłodzony wodą. Pytanie tylko, czy taki zabieg przebiega faktycznie całkowicie bezboleśnie i czy warto go zastosować? Zapraszam do testu akcesorium NZXT Kraken G12.
Natura problemu
Testując ostatnio kolejny wariant układu RTX Super byłem dość mocno zdziwiony tak pozytywnymi wynikami. Pod obciążeniem uzyskiwałem średnio 15‑20 stopni mniej w stosunku do tradycyjnego chłodzenia a ogólna kultura pracy wypadała wręcz wzorowo. Oczywiście, jak wspomniałem wyżej, każdy układ graficzny można uzbroić w chłodzenie wodne, co przeważnie wiązało się z „wodowaniem” całego lub przynajmniej części naszego komputera. Sprytne głowy z NZXT wpadły jednak na pomysł jak wykorzystać dość popularne AIO, projektowane z myślą o CPU, do chłodzenia GPU. Tym sposobem na scenę wchodzi gadżet o nazwie Kraken G12.
Jest to niewielki zestaw akcesoriów montażowych, który wyewoluował z projektu Kraken G10. W teorii następca z numerkiem dwanaście ma zapewnić jeszcze większą kompatybilność z chłodnicami nie tylko produkcji NZXT oraz szeroką bazą GPU. Nie czekając długo przysiadłem do przetestowania gadżetu, który wszakże tanim nie jest. Jego pierwotna cena wynosi 29$, choć zdarzają się cykliczne promocje. W Polskich sklepach przyjdzie nam jednak zapłacić od 160 do 200 zł, co uważam za kwotę nie małą, dlatego mam dość wysokie oczekiwania względem G12. Już za chwilę przekonamy się w praktyce jak prezentuje się w użytkowaniu zestaw PC, do którego powędrowały dwa chłodzenia AIO – X62 dla procesora i X53 dla karty graficznej.
Szybki unboxing i montaż
Zestaw montażowy Kraken G12 nie jest przesadnie rozbudowany – to zaledwie kilka śrubek, uchwytów i blaszka zasłaniająca GPU w kolorze białym lub czarnym. Jeśli idzie o ogólną jakość wykonania nie mogę się do niczego przyczepić. NZXT jak zawsze na tym polu odwala kawał dobrej roboty. W skrócie pudełko skrywa: wentylator 92mm, szyny montażowe dla kart Nvidii i AMD, dwa gumowe dystanse, zestaw śrubek, podkładek i komplet trytek do uporządkowania przewodów. W opakowaniu nie znajdziemy pasty termoprzewodzącej. Musimy polegać na tym, co zostało dołączone do ogólnego pakietu AIO.
Montaż G12 na karcie graficznej jest zasadniczo banalnie prosty. Najpierw należy rozebrać GPU do gołego laminatu. Gdy mamy ten etap za sobą pora przykręcić dwa wsporniki wokół rdzenia karty. Para z wygrawerowanymi literami „A” przeznaczona jest dla kart AMD, natomiast litera „N” oznacza konkurencyjny zespół. Niemniej należy wspomnieć o małym wyjątku. Układy z rodziny RTX potrzebują wsporników „A”. Ja całą operację wykonałem na kracie RTX 2080 Super X3 Ultra. Warto dopisać, że Kraken nie jest kompatybilny z RTX 2060 oraz Vega 64. Natomiast prócz AIO NZXT możecie sięgnąć jeszcze po produkty Thermaltake, Atec, Zalman i Corsair. Dokładną listę modeli znajdziecie na oficjalnej stronie.
W następnym kroku do metalowej blaszki należy przykręcić wentylator o średnicy 92 mm. Będzie on chłodzić pozostałe kluczowe komponenty GPU, które normalnie chronione są przez radiatory. Tu muszę zaznaczyć, że nie można sterować obrotami dołączonego wiatraka. Zawsze pracuje z domyślną prędkością ok. 1600 RPM. Niestety między PCB a blaszką G12 jest tak niewielka przestrzeń, że nie da rady zostawić fabrycznych radiatorów GPU. Na szczęście, jeśli wasza karta graficzna była doposażona w backplate to ten może zostać na swoim miejscu.
Na samym końcu pozostaje nam zamontować blok pompy w blaszce na zasadzie prostego zatrzasku i całość ostatecznie przykręcić czterema śrubami do wcześniej założonych wsporników. W ten sposób karta jest gotowa. Do swoich celów wykorzystałem chłodzenie Kraken X53. W efekcie na płycie głównej nie tylko musiałem umieścić wtyczkę wspomnianego już wentylatora 92 mm, ale pozostało jeszcze znaleźć miejsca dla zasilania dwóch wentylatorów 120 mm, przewodu USB oraz tradycyjnie wtyczki SATA zasilającej blokopompę. Jednym słowem powstała dość spora krzątanina kabli, którą przyznam było dość trudno opanować.
Platforma testowa
- Procesor: Intel i7-8700
- Chłodzenie procesora: NZXT Kraken X62
- Płyta główna: NZXT N7 Z390
- Pamięć RAM: iChill DDR4-3600 16GB Dual Channel
- Dysk: Plextor M8Se 512GB NvMe
- Zasilacz: NZXT C750 80+ GOLD
- Strowniki Nvidia: 445.75
Testy Kraken G12
Nasz frankenstein zmierzy się z RTX Black, czyli kartą już fabrycznie wyposażoną w chłodzenie wodne. Wszystkimi parametrami, zarówno X62 jak i X53, sterowałem z poziomu aplikacji CAM. Niemniej przestawione wyniki pochodzą z ich domyślnego profilu Silent, który wydaje mi się najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla większości użytkowników.
Szok. Z już tak doskonałego poziomu 56°C Black’a udało mi się zejść do poziomu 44°C pod pełnym obciążeniem. Test trwał ponad 40 minut. Paradoksalnie dużą rolę odgrywa wentylator 92 mm umiejscowiony bezpośrednio nad PCB. Przepychał on na tyle sporą ilość powietrza, że cała karta nie nagrzewała się w znaczny sposób. Spokojnie można było położyć rękę na backplate, co w przypadku normalnego chłodzenia X3 Ultra po tak długiej pracy pod obciążeniem powodowałoby niemały dyskomfort.
Na polu kultury pracy niestety nasz zestaw nie może konkurować z wariantem Black. Nieważne od warunków fabrycznie „wodowana” karta pozostawała bezgłośna. Natomiast duet Krakena G12 i X53 na otwartym test benchu uzyskał mniejszy hałas względem klasycznego chłodzenia X3 Ultra, choć od razu powiem, że konwencjonalna metoda wykonaniu Inno3D nie jest aż tak głośna, szczególnie po wymianie pasty termoprzewodzącej.
Użytkowanie całości w praktyce
Dużym wyzwaniem jest też ilość przewodów, z jaką musiałem się uporać przy ograniczonej ilość portów na płycie głównej. Z tego powodu nie mogłem posłużyć się zwyczajowo wykorzystywanym mobo Gigabyte Gaming X. Zamiast tego do testu użyłem NZXT N7. Dlatego jeśli zdecydujecie się na dwa AIO w obudowie, szczególnie, jeśli będą to produkty NZXT, szykujcie się na spore wyzwanie w kwestii cable management. Możliwe, że w wielu przypadkach bez dodatkowych rozgałęźników i przejściówek się nie obędzie.
Zarządzanie z poziomu CAM szło bez większych problemów. Dla kompletnego wyciszenia chłodzenia karty postanowiłem ręcznie obniżyć RPM dla pompy X53 do 35% i wentylatorów do 50%. Tym samy temperatury wzrosły średnio o ~3‑5°C. Niemniej testy przeprowadziłem na otwartym test benchu. Dla bezpieczeństwa komponenty zamontowałem na szkielecie obudowie H700. Gdy założyłem wszystkie panele ogólne wyniki dla GPU podskoczyły od 10 do 18°C. Tak jak przypuszczałem montaż dwóch chłodnic (układ push na froncie, pull na górze) i obecność tylko jednego wentylatora wyrzucającego ciepłe powietrze z tyłu stawia spore wyzwanie przed obudową. Myślę, że dla tego projektu dużo lepszym wyborem byłaby choćby buda Macube 550.
Werdykt
O ile Kraken G12 okazał się ciekawostką wartą przetestowania to jest to raczej produkt dla zaawansowanych użytkowników/majsterkowiczów. Dodając do G12 dobre AiO można mieć naprawdę cichą i dobrze schłodzoną kartę grafiki nawet w najcięższych obziążeniach.
A jak Wam podoba się Kraken G12? Uważacie ten produkt za zbędny gadżet czy może wręcz przeciwnie i będziecie się przymierzać do wodowania GPU?
Co na plus?
- SUPER niskie temperatury na karcie graficznej nawet w stres teście
- Ciekawy pomysł
- Jakość wykonania komponentów
- Prosty montaż na karcie graficznej
- W CAM AIO może samodzielnie reagować na zmiany temp. GPU
Co na minus?
- Trzeba mieć w miarę dużą obudowę, żeby pomieścić wszystkie kable
- Niektórzy producenci oferują karty z zbudowanym chłodzeniem wodnym, co może być prostsze w montażu