Blog (290)
Komentarze (260)
Recenzje (0)
@SirckTest obudowy NZXT H510 Flow

Test obudowy NZXT H510 Flow

Jest to chyba koniec pewnej epoki, bowiem doczekaliśmy się obudowy NZXT z pełnym frontem typu mesh. Szok i niedowierzanie :) Tym oto sposobem debiutuje skrzynka H510 Flow. Na tym jednak nie koniec niespodzianek. Do gry wchodzą również tańsze zasilacze tegoż producenta z certyfikatem 80+ Bronze. Nie przedłużając pora na garść testów.

777309

Stopniowa ewolucja

Największym zarzutem internautów względem obudów H500 i H510 była ograniczona „przepustowość” powietrza na froncie. Przód zabudowany z blachy pozostawiał niewiele miejsca na wywietrzniki z prawej strony oraz od dołu. O ile w przypadku przyziemnych zestawów PC nie stanowiło to problemu, ze względu na ich ograniczony apetyt na prąd, tak komponenty z wyższej półki mogły sprawiać pewne wyzwanie. Niemniej dotyczy to większym lub mniejszym stopniu zasadniczo niemal każdej obudowy typu mid‑tower.

Komputer oparty w całości o komponenty NZXT.
Zewnątrz tylko front odróżnia Flow od bazowej wersji.
W środku nie ma żadnych różnic względem zwykłej H510.
Zdejmowanie panelu przedniego to prościzna.

W skrócie H510 Flow to zwykła H510-tka z przeprojektowanym frontem. Reszta została zasadniczo bez mian. W efekcie nowa konstrukcja odziedziczyła wszystkie zalety i wady pierwowzoru, o czym więcej napiszę podczas montażu. Wymiary skrzynki wynoszą odpowiednio 460 x 428 x 210 mm a konstrukcja została przystosowana do płyt głównych Mini-ITX, MicroATX oraz ATX. Na froncie znajdziemy wyjście słuchawkowe/mikrofonu, port USB 3.0 i USB‑C. Natomiast w środku producent uwzględnił dwa wentylatory Aer F 120mm. Nie posiadają one podświetlania RGB.

Meshowy front i filtr przeciwkurzowy.
Meshowy front i filtr przeciwkurzowy.

NZXT w swojej ofercie dotychczas posiadało dwie linie zasilaczy komputerowych: C oraz E. Obie były w pełni modularne, ale z tą różnicą, że seria E (Digital) posiadała dodatkową wtyczkę micro-USB. Za jej pomocą użytkownik mógł uzyskać monitoring PSU w aplikacji CAM. Natomiast seria E mogła pochwalić się przyciskiem aktywującym tryb pasywny. Obie bazowały na konstrukcji Sesonic legitymując się certyfikatem 80+ Gold.

W pakiecie nie ma fioletowego przybornika obecnego w droższych zasilaczach.
Wyglądem niczym nie różni się od serii C Gold.
Na stałe przytwierdzono najważniejsze przewody.
Jednostka 750W pozwala na całkiem sporą rozbudowę PC.

Zasilacze C Bronze nie posiadają tych udogodnień. Są to proste, półmodularne jednostki z certyfikatem 80+ Bronze. Trochę szkoda, bo tryb półpasywny nie zaszkodziłby takiej konstrukcji. Oferta obejmuje trzy warianty mocy: 550, 650 i 750W. Niestety na tę chwilę nie dokopałem się do informacji, kto dostarcza nowe konstrukcje dla NZXT.

Montaż komputera

Składanie zestawu PC w H510 Flow nieróżni się niczym od swoich poprzedników. Wewnątrz mamy tyle samo miejsca, aby pomieścić cztery dyski (2x 2.5” + 2x 3.5”) oraz siedem kart rozszerzeń PCIe. Wysokość chłodzenia CPU nie powinna przekraczać 165mm a długość karty 360mm. Słowem standard. Po drugiej stronie obudowy inżynierowie przewidzieli przestrzeń 19‑23mm na uporządkowanie przewodów.

176193

Plus należy się za modularny stelaż na froncie służący do przymocowania wentylatorów lub chłodnicy o rozmiarze do 280 mm. Z tym jednak zastrzeżeniem, że 280‑tka (zależnie od modelu) potrafi wchodzić na styk. Dlatego należy być podwójnie uważnym, aby przypadkiem nie zarysować w środku obudowy, co na białym kolorze wyglądałoby bardzo źle. Jednocześnie, gdy postawicie na AiO zasadniczo pozostaje Wam jeden sposób montażu, mianowicie wentylatory po wewnętrznej stronie a chłodnica do środka. W każdym innym przypadku ogranicza nas ilość dostępne miejsca to z jednej i drugiej strony.

176194
176195
176196

Świetnie wypada perforowany front. Prześwity mają średnicę 5 mm, co pozwala na swobodny przepływ powietrza. Przód zdejmujemy delikatnym pociągnięciem od góry. System montażowy skopiowano bezpośrednio z obudowy H1 – prosty, elegancki. Za panelem ukrywa się filtr przeciwkurzowy. W obudowie Flow zrezygnowano z bocznego otworu wentylacyjnego, bo zasadniczo niemiał on większej racji bytu w nowym układzie.

Cable management nie sprawił najmniejszego problemu.
Cable management nie sprawił najmniejszego problemu.

Zasilacz C750 Brone to typowy PSU typu ATX. Jednostka jest półmodularna. Na stałe przytwierdzono przewód 24‑pin, 2x 4‑pin (CPU) oraz 2x 6‑pin PCIe (grafika). Tym samym mamy wszystko, co potrzeba do uruchomienia komputera. W dodatkowym opakowaniu zmieszczono szereg przewodów z końcówkami SATA i molex. Wariant zasilacza o mocy 750W posiada także dodatkowy przewód dla procesora a także kart graficznych. Przy pierwszym zetknięciu wydaje się, że jest to konstrukcja budżetowa – brak fioletowego pokrowca na akcesoria i innych atrakcji. Niemniej C750 Bronze do lekkich nie należy a także ogólna jakość wykonania zadowala. Gdyby nie przewody to odróżnienie od wariantu C Gold na pierwszy rzut oka nie byłoby tak łatwe dla laika.

Platforma testowa

  • Procesor: i5-10600K
  • Chłodzenie: NZXT Kraken X63 RGB White
  • Płyta główna: NZXT N7 Z490
  • Pamięć RAM: Corsair Vengence 3200MHz RGB
  • Karta graficzna: Inno3D RTX 3060 iChill X3 RED
  • Dysk: WD Blue 1T SATA M.2
  • Zasilacz: NZXT C750 Bronze

H510 Flow w praktyce

Montaż komputera przeszedł bez większych problemów. Pora, zatem sprawdzić jak wypadają temperatury. Tradycyjnie pomiar został wykonany przy wartości 50% RPM dla pompy i wentylatorów. Dodatkowy wentylator obudowy z tyłu pracował w trybie „cichym”.

777328

Temperatury procesora nie różnią się zbytnio od wyników uzyskanych na otwartym test-benchu. Do tego nie musicie martwić się o temperatury karty graficznej. W Idle RTX utrzymywał 33 stopnie mimo trybu pasywnego. Działa się tak ze względu na bliskie położenie wentylatora 140 mm na froncie. Podczas grania, zależnie od tytułu, GPU odnotowuje 65‑66 stopni. Jednocześnie nawet, jeśli procesor pracuje na pełen gwizdek to ciepłe powietrze owiewające kartę w trakcie jej spoczynku nie wpływa negatywnie na temperaturę. W takim scenariuszu odnotowałem 40 stopni a więc wartość nieróżniącą się wiele od tego, co RTX 3060 osiąga w Idle. Z drugiej strony nie ma szans, aby i5‑tka w bazowych ustawieniach zdołała przydusić AiO z chłodnicą 280 mm.

Akustycznie jest dużo lepiej niż pierwotnie zakładałem.
Akustycznie jest dużo lepiej niż pierwotnie zakładałem.

Oczywiście pozostaje jeszcze jedna kwestia do omówienia: głośność. H510 nie posiada żadnego wygłuszenia, dlatego należy dokładnie dobrać swoje komponenty. Podczas grania cały zestaw testowy odnotował 35dB. Pomiar wykonano z odległości 20 cm od obudowy. Najbardziej słyszalnym komponentem w tym zestawie był zasilacz oraz karta graficzna pod obciążeniem. W spoczynku nie unikniemy delikatnego szumu ze strony PSU. Przypomnę, że seria C Gold była całkowicie bez głośna.

Podsumowanie

NZXT H510 Flow wyceniono na 109 dolarów, co względem bazowej 510‑tki kosztującej 75$ jest dość znaczącą podwyżką. Nie miejcie jednak złudzeń, bowiem w najbliższych miesiącach wszystkie obudowy w ofercie NZXT podrożeją, co wiąże się z aktualną sytuacją makroekonomiczną. Słowem tanio to już było. Jednocześnie ceny zasilaczy wyglądają w następujący sposób: 80$ za 550W, 90$ za 650W i 100$ za 750W. Nietrudno odnieść wrażenia, że taka wycena stawia je w górnej półce jednostek z certyfikatem Bronze. Tym samym o potencjalną alternatywę trudno nie będzie.

176199
176201
176202
176200

Finalnie H510 Flow to udana konstrukcja. Spełnia swoją rolę podczas montażu, utrzymania temperatur a także estetycznie cieszy oko. Na żywo meshowy front prezentuje się nadzwyczaj dobrze i mając wybór między dwoma wariantami 510‑tki Flow zdecydowanie wygrywa. A waszym zdaniem warto było czekać na obudowę NZXT z perforowanym frontem?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)