[Sprzęt z szuflady] Handheld sprzed lat - LexiBook JL2375W
Jak zapewne wielu z Was zdążyło zauważyć mamy obecnie dość spore ograniczenia w poruszaniu się po mieście. Z tego powodu mamy sporo czasu na zajęcie się różnymi rzeczami w domu. Jedną z takich czynności, jest sprzątanie.
Podczas takiego sprzątania trafiłem na dość ciekawy sprzęt – LexiBook JL2375W. Jest to przenośna konsola / handheld (!!!).
A więc trochę o sprzęcie
Jest to konstrukcja plastikowa. Działa na trzech bateriach AAA (małe paluszki), znajdujących się pod tylną klapką. W celu zabezpieczenia jej przed wypadnięciem, poza klipsem zastosowano śrubkę. Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że dziecko bawiąc się tym sprzętem nie wyjmie (mniej czy bardziej) przypadkowo baterii i ich nie zeżre :P
LexiBook mierzy 10,9 x 2,2 x 6 cm i waży 159 gram. Z innych kwestii technicznych, jest tu 2,5 calowy podświetlany wyświetlacz oraz 8‑bitowy procesor obsługujący 16‑bitową grafikę (jak zostało to określone tutaj - nie ma już niestety zbyt wielu stron, na których można by przejrzeć dokładną specyfikację tej zabawki). Niestety jest on sporo zbyt ciemny (i odbijający światło) aby można było pograć sobie na zewnątrz, w słoneczny dzionek. Ale na pewno sprawdzi się w pomieszczeniach.
Jest również jeden głośniczek, zapewniający niezapomniane wrażenia dźwiękowe z możliwością płynnej regulacji dźwięku. Co ważne można go wyciszyć zupełnie, więc wieczorami/w nocy jak najdzie nas ochota na granie to nie będziemy przeszkadzać innym domownikom. Głośniczek ten umieszczony jest na froncie urządzenia, po lewej stronie wyświetlacza.
A co z grami?
W końcu jest to przenośna konsola. Niestety nie mamy możliwości samodzielnej instalacji gier na tym sprzęcie. Jest to przedstawiciel, dość popularnych niegdyś konsol pod tytułem „ileśtam in one”. Tutaj do dyspozycji mamy 250 gier arcadowych, chociażby FruitKiller’a, który jest chyba protoplastą Fruit Ninja. Poniżej zamieszczam, zdjęcia kilku tytułów z listy gier:
Samo sterowanie odbywa się za pomocą krzyżaka znajdującego się po lewej stronie wyświetlacza, oraz dwóch przycisków po prawej (w niektórych grach wykorzystywane są oba przyciski a w innych tylko jeden z nich, wtedy przeważnie jest to dolny). Są one z góry zdefiniowane w każdej grze. Same przyciski mają dość przyjemny skok i z pewnością nie da się ich wcisnąć przypadkowo.
Co innego kółko do sterowania głośnością. Jest ono co prawda schowane w lewym dolnym rogu, także nie ma co mówić o przypadkowym użyciu – trzeba do niego sięgnąć świadomie. Jest jednak mało wyczuwalne.
I na zakończenie
Wiem, że jest to sprzęt w obecnych czasach przestarzały. W końcu mamy obecnie dużo różnych urządzeń (ze smartfonami na czele) do przenośnego uprzyjemniania sobie czasu grami. Myślę jednak, że takie urządzenie, jak to opisane powyżej, ciągle może dać niemało frajdy. Zwłaszcza osobom, które wychowywały się na takiej formie elektronicznej rozrywki. Poza tym, zawsze możemy taką grę dać dziecku w ręce (o ile ktoś ma tyle szczęścia co ja i uda się to uruchomić) i mieć spokój na jakiś czas.
Na koniec krótki filmik z rozgrywki :P Z góry przepraszam za jakość, film nagrywany był sprzętem opisywanym przeze mnie w poprzednim wpisie - Lenovo Tab M10.