I Ty masz 4 teleskopy Hubble'a w kieszeni
Witam,
Nikogo nie dziwi chyba, że różne firmy zarabiają na nas pieniądze - w końcu o to chodzi w biznesie. Logiczne, że nikt nie otwiera pod nazwą firmy działalności charytatywnej i jakoś wyjść na swoje musi.
Nie zmienia to faktu, że rzecz na którą się dzisiaj przypadkiem natknąłem w Sieci nieco mnie zszokowała skalą. Ale po kolei...
Drugie dno
Rozejrzyj się, drogi czytelniku, dookoła siebie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dostrzeżesz telefon komórkowy. Nieważne, czy jest to zabytek firmy Ericsson (jeszcze bez Sony) czy najnowszy HTC - pozwala on dzwonić oraz wysyłać i odbierać wiadomości SMS.
Wyłączając różne promocje średni koszt jednej wiadomości SMS to 10‑20 groszy, niewiele mniej od minuty połączenia (naturalnie czasami sporo mniej).
Opłat za połączania nikt nie neguje, bo operator musi zapewnić infrastrukturę do tego potrzebną - choćby maszty. Każdy telefon w dowolnej sieci operuje na kanale do rozmów głosowych abyś Ty mógł je wykonywać. Proste.
A co z wiadomościami SMS? Te wysyłane są kanałem serwisowym. I tutaj niespodzianka - kanał ten jest tak czy siak non stop wykorzystywany (np. do mierzenia zasięgu). Stąd też limity znaków w SMSach - biorą się one z ograniczeń kanału serwisowego.
Dyskurs bardzo łatwo odszyfrować - SMSy nie są wysyłane osobnym kanałem obciążającym kieszeń operatora, tylko niejako przy okazji czymś, co i tak było, jest i będzie. To z kolei oznacza, że wiadomości tekstowe nie kosztują operatora praktycznie nic, a my płacić za nie musimy. Niby tylko kilkanaście groszy, a więc niewiele, prawda?
Płać i płacz
Według serwisu The Consumerist marża na każdą wiadomość SMS wynosi 7314%. Sporo. Znasz może, drogi czytelniku, inną sferę z tak wysoką marżą?
Physorg.com podaje natomiast, że każda wiadomość SMS kosztuje użytkownika 4 razy więcej niż odebranie p.... Tak, drogi czytelniku - stąd tytuł wpisu. Wysyłając każdego SMSa teoretycznie mógłbyś odebrać 4 piękne zdjęcia kosmosu na żywo (zakładając, że dostęp do satelity nie byłby limitowany).
Sprawę podchwycił m.in. NYT i jeżeli ktoś poszuka, to znajdzie w Sieci sporo wzmianek na ten temat. Nie jest to żadna długo skrywana tajemnica FBI, ten wpis także nie jest przecież żadnym dziennikarstwem interwencyjnym - w zasadzie opisuję to, co opisali inni. Możesz zachodzić w głowę - po co?
Po pierwsze, dla ciekawostki - a nuż ktoś nie wiedział. Po drugie, dla uświadomienia. Nie zachęcam do żadnej rewolty oraz palenia masztów telekomunikacyjnych, ale jeżeli unijnym urzędnikom zabraknie kiedyś pomysłów na regulacje krzywizn kolejnych owoców, można spróbować im to podsunąć. Tak jak wspomniałem wcześniej, nie zakładam że ktoś udostępni mi cokolwiek za darmo (prawie, zdziwiłbym się gdyby nagle Debian był komercyjny), ale 7314% brzmi przerażająco i mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie oraz Ciebie, drogi czytelniku, robi w konia.