Test Audi Q5: Audio Bang & Olufsen oraz światła OLED
29.04.2021 | aktual.: 30.04.2021 18:23
Mam wrażenie, że Audi jako nieliczny z producentów, dość mocno stara się rozwijać technologię oświetlenia. Jasne, wszystkie marki premium dość poważnie traktują ten temat, ale chyba Audi jako pierwsze zaczęło z tego elementu robić znak rozpoznawczy. Dosłownie i w przenośni. W odświeżonym Audi Q5 sprawdziłem między innymi nowe rozwiązanie – światła tylne w technologii OLED. O co w tym chodzi?
Audio Bang & Olufsen
Bardzo lubię porównywać zestawy audio w różnych autach, szczególnie, gdy są sygnowane jakimś znanym i cenionym w środowisku logo. Zazwyczaj wszystko dzieli się na dwie grupy – audio konwencjonalne takich firm jak JBL, Bose, B&O Play itp. oraz zestawy premium tj. Mark Lewinson, Bowers & Wilkins, Bang & Olufsen etc. Niekiedy różnice zacierają się, innym razem zestaw ze znanym logo gra gorzej, niż seryjne audio „no name”. Bywa.
W Audi się postarali, bowiem zestaw audio Bang & Olufsen nie dość, że kosztuje sporo – 5860 złotych – to na dodatek gra naprawdę przyzwoicie. Zresztą to nie sztuka, bowiem producent zastosował aż 19 przetworników i 16‑kanałowy wzmacniacz o mocy 755 W. Jasne, jeśli ktoś słucha tylko radia lub plików MP3 z pamięci USB, może sobie darować wydatek blisko 6000 złotych – lepiej to wydać na coś innego. Jeśli jednak ktoś radiem gardzi, woli niezależne rozgłośnie DAB, muzykę z dobrego źródła (przynajmniej streming w wysokiej jakości), powinien docenić to, jak gra ten zestaw.
Nie, nie zakochałem się. Uważam, że tutaj różnica pomiędzy np. Bowers & Wilkins w Volvo XC60 (test wkrótce) jest ogromna, ale gdy jakość źródłowa jest na dobrym poziomie, ulubione utwory brzmią rewelacyjnie. Momentami brakowało mi nieco dołu i bassu, a gdy ten podkręciłem w ustawieniach, stawał się nieco rozlazły, ale wolę mniej niskich tonów i regularną średnicę oraz szczegółową górę, niż rozpływające się poziomy. Wszystko gra naprawdę przyzwoicie. Nie na szóstkę, ale mocną piątkę z minusem.
Światła w technologii OLED
Zacznijmy od początku, a konkretniej od czerwca 2020 roku, kiedy to na rynku pojawiło się odświeżone Audi Q5. Wraz z prezentacją, swoją premierę miała kolejna generacja technologii oświetleniowej: cyfrowa technologia OLED, która obiecuje poprawę bezpieczeństwa na drogach i jako pierwsza pozwoli na personalizację sygnatury tylnych świateł. Dr Werner Thomas, kierownik projektu technologii OLED w Audi, wyjaśnia: „W ostatnich dziesięcioleciach technologia reflektorów uległa szybkiej ewolucji w Audi. Ponadto w zdecydowany sposób wspieramy rozwój systemów oświetlenia tylnego ”.
Źródłami światła OLED są promienniki panelowe - w przeciwieństwie do punktowych źródeł światła, takich jak diody LED wykorzystujące kryształy półprzewodnikowe. Największą zaletą diod OLED jest bardzo jednorodne światło. Poza tym można go bezstopniowo ściemniać, zapewnia bardzo wysoki kontrast, można je również dzielić na segmenty. Segmenty te są sterowane indywidualnie i mogą osiągać różne poziomy jasności, z minimalnymi odstępami między segmentami. Jednostka oświetleniowa nie wymaga reflektorów, światłowodów ani skomplikowanej optyki. Dzięki temu jednostki OLED są bardzo wydajne, lekkie i płaskie, co znacznie zwiększa swobodę projektowania.
Element oświetleniowy OLED ma zaledwie jeden milimetr grubości, podczas gdy konwencjonalne rozwiązania LED wymagają znacznie większej głębokości instalacji od 20 do 30 milimetrów. Zużycie energii przez OLED jest także znacznie niższe niż w przypadku optyki LED, jeśli ta ostatnia ma osiągnąć podobną jednorodność. Technologia Audi OLED zadebiutowała w produkcji tylnych świateł Audi TT RS już w 2016 roku. Do tej pory modele Audi wykorzystujące technologię OLED miały do czterech indywidualnie sterowanych, złożonych segmentów oświetlenia, które można było wykorzystać do indywidualnego, zdefiniowanego oświetlenia.
W testowanym przeze mnie Q5 są używane trzy płytki po sześć jednostek, czyli 18 segmentów na lampę. Wysoka precyzja i duża różnorodność oferują projektantom oświetlenia bogactwo możliwości przy użyciu tylko jednego rodzaju sprzętu. Klienci Q5 decydujący się na cyfrową technologię OLED mają do wyboru trzy sygnatury na tylnych światłach przy zakupie samochodu. W „dynamicznym” trybie Audi drive select światła przełączają się dodatkowo na inną sygnaturę. Ponadto można zastosować efekty animacji, takie jak scenariusze oświetlenia powrotu do domu/wyjścia z domu itp. Oczywiście to wszystko jest elementem ozdobnym, którego główną rolą jest imponowanie technologią, ale skoro jest taka możliwość, czemu z niej nie korzystać? A może to jednak poprawia bezpieczeństwo? Może nie w znaczący sposób, ale jest krok w dobrym kierunku.
Otóż jedną z funkcji wprowadzonych wraz z premierą modelu Q5 jest wykrywanie bliskości dla wersji z cyfrowymi tylnymi światłami OLED. Gdy inny użytkownik drogi zbliża się do Q5, który się nie porusza i stoi np. na światłach, na odległość mniejszą niż dwa metry, zapalają się wszystkie segmenty OLED. Kiedy Q5 zaczyna się poruszać, powraca do oryginalnej sygnatury świetlnej. To tylko wstępny przykład komunikacji samochodu między samochodami a otoczeniem. Nie wiem jak Wy, ale ja bym to nieco podkręcił. Najchętniej do poziomu jasności świateł drogowych 😉
Wstęp do rewolucji?
Myślę, że zastosowanie świateł OLED to wstęp do rewolucji oświetlenia w samochodach. Nie rewolucja – to za duże słowo – ewolucja również nie. W końcu mamy do czynienia z nową technologią. Na chwilę obecną jest to jednak zastosowanie nieco zbyt zachowawcze, ale na pewno bardzo ciekawe i atrakcyjne wizualnie. Z niecierpliwością czekam na test auta, w którym rozwiązanie to jest nieco szerzej zastosowane i mocno zaakcentowane.
P.S. Cena katalogowa modelu bazowego (Audi Q5 z silnikiem 2.0 TDI 204 KM) – 215 500 złotych. Po dodaniu wszystkich pakietów i opcji – 321 680 złotych.