Pani Krysia z księgowości – odcinek 8: Ja mam Internet, a on nie… Cześć pierwsza
27.07.2013 | aktual.: 17.08.2013 15:06
Witam, w kolejnym odcinku mojego cyklu, w którym opisuje moje przygody jako serwisant. Na co dzień pracuje w firmie, która oferuje kompleksową obsługę informatyczną innym firmom z różnego sektora. I w skrócie praca polega na tym, że jak zadzwoni jeden z klientów i zgłosi, że np. Pani Krysia z księgowości nie ma internetu to trzeba tam pojechać i to naprawić. I nie ważne jakich metod użyjemy, chodzi o to, żeby Pani Krysia znowu miała Internet.
Dzisiaj znowu będzie coś związane z siecią, no niestety Internet stał się nieodłącznym elementem naszego życia bez, którego wszystko się wali. Dla mnie awarie związane z połączeniem sieciowym są o tyle skomplikowane, że ciężko kogokolwiek poinstruować co ma zrobić aby zdiagnozować problem, można też wykluczyć (z oczywistych względów) pomoc zdalną.
Wszystko trzeba robić na miejscu i dokładnie sprawdzić. W niektórych miejscach urządzeń w infrastrukturze sieciowej jest więcej niż jedno zwykłe pudełko z kilkoma kablami zwane też routerem, więc więcej rzeczy można odmówić posłuszeństwa, od serwera przez krosownice, switche, router, jeszcze więcej switch’ów, kable, gniazdka, aż po karty sieciowe w komputerach.
Jednak w miejscu, w którym się działa się dzisiejsza historia infrastruktura sieci była dziecinnie prosta. Mianowicie: skrzynka TP z tyłu budynku, router w środku i na tym koniec. Oczywiście to wszystko było połączone kablami. A sam problem przedstawiał się prosto: nie ma internetu. Przyjrzałem się temu bliżej, rozsiadłem się w miarę wygodnym krześle i zacząłem działać. Tradycyjnie zacząłem od otworzenia popularnego Firefoxa, później z pomocą przyszedł ping na adres zewnętrzny(jakiś popularny portal), i później na wewnętrzny(bramę sieciową). Werdykt był jasny: trzy razy „nie” – dziękujemy. Czyli internetu nie ma… -Ale zaraz czemu ja nie mogę porozumieć się z moją bramą sieciową, czyli z routerem? -Nie działa? – Rzut okiem na diody routera. -Nie, no działa. -Pewnie coś mu odwaliło, odetniemy mu prąd.
Krótki dialog z samym sobą i nadeszła decyzja odłączamy router na minutę z prądu. Wbrew temu co Wam się wydaje ja jestem zdrowy i nie mam żadnego rozdwojenia jaźni. Wiem, że to wygląda inaczej, ale musicie mi wierzyć. Wracając jednak do problemu, chwila odetchnienia przyniosła jedną zmianę, mianowicie kiedy puszczam ping do mojej bramy sieciowej, to wraca on cały, zadowolony i szczęśliwy, że znalazł kogoś po drugiej stronie.
Ogólnie to ciężko jest czasem znaleźć kogoś po drugiej stronie kto nam odpowie, jednak komputerowi i routerowi się udało i doszli… Apsik… Przepraszam, coś kicham ostatnio, jakieś przeziębienie dziwne mnie bierze, bo i gardło mnie trochę boli, a dodam, że jest lato!? Przynajmniej u mnie, nie wiem jak w pozostałych częściach Polski. Jednak Proszę się o mnie nie martwić – jestem okazem zdrowia i szybko pozbywam się przeziębień i innych chorób, rzadko mnie też one łapią… Dobra dosyć o mnie wróćmy do sprawy.
Więc router i komputer doszli do porozumienia, a ja dostałem się na panel administracyjny TP‑Linka. Wcześniej o tym jakoś nie wspomniałem, router, który znajdował się u klienta to jakiś w miarę nowy sprzęt marki TP‑Link ze średniej półki – a tych liter i cyferek to nie pamiętam bo to było kilka miesięcy temu.
Jako, że mieliśmy Internet w technologii ADSL w panelu konfiguracyjnym naszego pudełka była specjalna zakładka do tego. Tam czekały smutne informacje, status linii pokazywał, że ona leży i nie umie się podnieść… Próbuje, ale nie umie. No to szybki myk. Mała zamiana. W miejsce TP‑Link’a, wpadł zapasowy (chyba)Sagem, dane konfiguracji miałem, więc szybko poszło, router wstał i po kilku chwilach oznajmił, że ma Internet.
Tymczasem nasz TP‑Link poszedł na sprawdzenie do innej sieci ADSL, tam okazało się, że jednak działa. Więc do klienta poszedł inny zapasowy TP‑Link i… Też nie działa… O nie! To jakaś plaga. Tp‑Linki nie chcą pracować w tym miejscu. Dziwie się im, bo to bardzo sympatyczne miejsce. Zmieńmy więc markę, tym razem do boju stanął D‑Link 2640B(w nowej ładnej obudowie). Ten sprzęt od razu się polubił ze swoim nowym miejscem zamieszkania i dał ludziom Internet.
Jednak radość trwała krótko, bowiem po jakimś czasie znowu Internet się stracił, ale w przypadku D‑Linka wystarczyło pozbawić go prądu na jakiś czas i wszystko wracało do normy. Jednak nie można tego tak zostawić, więc trzeba było zgłosić problem do pomocy technicznej operatora. Z nimi było omawiane ustawienie routerów i dla nich też to było dziwne. Więc musiał przyjechać ktoś od nich do miejsce i sprawdzić w jakim stanie jest linia telefoniczna. Interwencji było kilka, aż w końcu Internet zaczął normalnie funkcjonować.
Żeby nie robić antyreklamy nie powiem co to za usługodawca, bo jednak dali radę. Ale korzystając z okazji chciałem pozdrowić Pana Prezesa Macieja Wituckiego i Pana rzecznika Wojciecha Jabczyńskiego. Dodam jeszcze, że bardzo lubię czytać wypowiedzi obu Panów. Chciałem jeszcze powiedzieć, że nikt nie sponsoruje moich tekstów, z jednej strony trochę szkoda :D , ale za to możecie liczyć na pełną obiektywność co do wszelkich marek sprzętu i dostawców usług. Powiem więcej: obiektywny będę nawet jak ktoś będzie chciał mnie sponsorować - prawda jest najważniejsza.
Po raz kolejny wróćmy do głównego tematu. Póki co Internet miejscu mojej interwencji jest i ma się dobrze. Do tej pory działa tam sprzęt marki D‑Link, nie miałem okazji sprawdzić jak się mają TP‑Linki na tym łączu po interwencji techników, ale ważne jest to, że wszystko działa dobrze.
Jeszcze tak zgodnie z tradycją: Jest w sumie radość ,interwencja zakończona. Jeśli chodzi o jakiś wniosek to wydaje się prawdopodobne, że D‑Linki mogą być mniej wrażliwe na niektóre sieci, co już za tydzień udowodni druga cześć(ale dotycząca innego miejsca) tekstu. Koniec odcinka ósmego.
Ogłoszenia: Dzisiejszy odcinek sponsoruje słowo TP‑Link – tak wiem nastąpiło jego wielokrotne nadużycie. Ale to dobra okazja na serdeczne pozdrowienia dla Polskiego oddziału - wykonują bardzo dobrą pracę. W dziesiątej części mojego cyklu chciałbym zrobić małe FAQ dotyczące tego co robię i tego opisuje, co prawda mam już kilka pytań, ale ciągle jestem otwarty na nowe.