Chromebook na co dzień — część 3 urządzenia zewnętrzne
Chromebook jest urządzeniem niezłym do pracy w sieci i wydawać by się mogło, że też użytecznym narzędziem biurowym. Problemy pojawiają się niestety podczas podłączania urządzeń zewnętrznych do Chromebooka. Przypomnijmy, że komputer został wyposażony w port USB 2.0, port USB 3.0 oraz czytnik kart SD.
Nie miałem możliwości sprawdzenia wszystkich kombinacji urządzeń jednakże postanowiłem sprawdzić to, co mam pod ręką.
Pendrive
Wpięcie pendrive'a oczywiście rozpoznawalne jest przez komputer zupełnie prawidłowo i nie zauważyłem tutaj większych problemów. Z poziomu managera Pliki, można go sformatować i wykonać na nim wszystkie operacje (kasowanie plików, kopiowanie itd.). Zaskoczyła mnie jednak niewielka różnica pomiędzy prędkością portu USB 2.0 i USB 3.0. Do testów użyłem otrzymanego niegdyś (świetnego) pendrive'a DobrychProgramów, którego producentem jest znana w Polsce firma Wilk i który to pendrive, obsługuje standard USB 3.0. Jako próbkę użyłem pliku o wielkości 1.47 GB.
Warto to zaznaczyć, że wspomniany pendrive zupełne poprawnie się sprawuje na innych komputerach z którymi zazwyczaj go używam. Wina więc leży ewidentnie po stronie Chromebooka lub Chrome OS. Przy okazji kopiowania z/na pendrive zauważyłem zaskakującą niedoróbkę managera plików. Gdy skopiujemy plik o nazwie "xyz" na pendrive a po chwili ponownie damy jego kopiowanie na ten sam napęd, Chrome OS nie poinformuje nas, że na urządzeniu docelowym jest już plik o nazwie "xyz". Nie zapyta, czy ma go zastąpić, czy ma nie kopiować. On upchnie kopię naszego pliku i zapisze jako "xyz1". Wydaje mi się to niedopracowane.
Choć nie jest to z pewnością wina Chrome OS, podpięcie do komputera iPada, iPhone'a czy iPoda sprawia, że traktowany jest on jako pamięć zewnętrzna. Apple do synchronizacji danych przeznaczyło program iTunes i bynajmniej nie byłem zaskoczony, że nie uzyskałem dostępu do muzyki i filmów zakupionych w iTunes jakie posiadam na iPhone czy iPadzie. W przypadku iPoda, uzyskałem częściowy dostęp do muzyki (tej nie kupowanej w iTunes Store), lecz nazwy plików były kompletnie niezrozumiałe.
Podłączenie do Chromebooka iPada czy iPhone'a powoduje bardziej przewidywalne efekty. I w tej sytuacji nie otrzymamy możliwości synchronizacji iUrządzen, jednak dostaniemy dostęp do zdjęć i nakręconych materiałów wideo. Co prawda zdjęcia są umieszczone po kilka (dwa, trzy) w licznych katalogach o niewiele mówiących nazwach xxxAPPLE, jednak na szczęście są one poukładane chronologicznie (od najstarszego do najmłodszego). Manager umożliwia synchronizację zdjęć wszystkich lub wybranych z Google Drive. A więc... nie jest źle.
Kolejnym urządzeniem jakie postanowiłem połączyć z Chromebookiem za pomocą USB był tablet graficzny Wacom Bambo Touch&Pen. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, tablet działał tak samo, jak na co dzień działa z iMaciem. Tablet działał prawidłowo zarówno z rysikiem (rozpoznając przyciski na jego obudowie), jak i w trybie pracy jako gładzik, rozpoznając na nim znane sobie gesty. Jedyną rzeczą do jakiej można by mieć zastrzeżenia, to brak możliwości skonfigurowania dodatkowych przycisków na tablecie. Pocieszeniem natomiast jest to, że zmiana ustawień parametrów dla gładzika wbudowanego w komputer, miała też wpływ na zmianę czułości tabletu graficznego w trybie pracy gładzika. Muszę przyznać, że zostałem tu pozytywnie zaskoczony.
Najbardziej skomplikowana myszka na USB jaką udało mi się w domu znaleźć posiada dwa przyciski, rolkę do przewijania. Pozostałe moje myszki mają tylko jeden przycisk. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że myszka oraz jej rolka były poprawnie obsługiwane. Tylko z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że nie sprawiają problemów też rozmaite klawiatury na USB. Skoro już jesteśmy przy myszkach, napadła mnie taka myśl - a co z Magic Mouse ?
Ta wielofunkcyjna mysz Apple współpracuje z komputerem poprzez Bluetooth, który Chromebook też posiada. Niepokoił mnie jednak fakt, że myszka ta (podobno, bo nie sprawdzałem) działa z Windows, ale nie da się wykorzystać wszystkich jej możliwości. Niestety, komputer nie chciał się połączyć z Magic Mouse twierdząc, że urządzenie nie jest obsługiwane.
Fakt, że Chrome OS nie dogadał się z Magic Mouse nie poczytuję jako wady Chromebooka, choć miło by było gdyby działała. Ale skoro Chromebook ma dobry gładzik, mogę brak myszki przeboleć.
Drukowanie, czyli jak skomplikować sobie życie
Zanim przystąpiłem do jednego z bardziej drażliwych, choć często poruszanych tematów drukowania z Chromebooka, prześledziłem trochę informacji, które mocno zweryfikowały moje poglądy na to zagadnienie.
Spodziewałem się, że Chrome OS nie ma w sobie sterowników do wszystkich drukarek świata bo i po co. Miałem nadzieję, że wzorem OS X, ma drivery do kilkunastu, najczęściej spotykanych na rynku, a w przypadku podpięcia tej mniej popularnej, sterowniki zostaną pobrane z Google. Nie miałbym Google za złe, gdyby nie dostarczało sterowników do drukarek wykorzystywanych przez margines użytkowników. Trudno, chciało się mieć egzotykę, trzeba ponosić konsekwencje.
Po zapoznaniu się z problematyką drukowania na Chrome OS zrozumiałem, że to Google powiedziało do mnie:
Chcesz mieć egzotykę, ponoś konsekwencję
Problem drukowania pod Chrome OS dla większości "przesiadkowiczów" może być największym problemem związanym ze zmianą platformy pracy. Google być może nieźle kombinowało i wpadło na pomysł.
Chromebook z pewnością nie jest jedynym komputerem posiadacza Chromebooka. Skoro ma on inny komputer i ma drukarkę, to nie będziemy bawić się w sterowniki, pobieranie i tym podobne ceregiele. Umożliwimy Chromebookowi drukowanie na każdej drukarce podpiętej do innego komputera, na którym jest przeglądarka Chrome.
Sprawa wydaje się prosta i niegłupia.
- Mam drukarkę Samsung ML (jakiśtam, nie pamiętam) podpiętą do iMaca
- Instaluję przeglądarkę Chrome na iMacu, wchodzę w Ustawienia
- W sekcji Google Cloud Print (jest w zaawansowanych) dodaję drukarkę Samsung (sterownik jest w OS X).
- Drukuję
Sprawa prosta ale komputer do którego podpięta jest drukarka musi być zawsze włączony gdy chcemy drukować ! A jakby tak drukarkę wpiąć do jakiegoś routera (o ile ma taką możliwość) np. do Time Capsule Apple. Komputer jest wyłączony, ale drukarka jest w sieci. Da się na niej drukować z iPada, iPhone'a ? Dla Chromebooka jest offline !
Teoretycznie funkcja ta ma spory potencjał. Załóżmy, że mamy komputer w domu, inny w biurze, i innym... gdzieś tam. Na każdym instalujemy Chrome, na każdym logujemy się na nasze konto, dodajemy lokalne drukarki i siedząc w KFC nad gigantycznym kubkiem pikantnych skrzydełek, drukujemy w domu, biurze i gdzieś tam. Wszystko fajnie, tylko w każdym z tych naszych miejsc musimy mieć włączony komputer z Chrome.
Sam proces drukowania nie jest pozbawiony uciążliwości. Owszem, wszystko drukuje się tak jak trzeba, ale proces przesyłania, konwertowania danych trwa na tyle długo, że ciągle zastanawiam się, czy drukarka będzie drukować czy też coś poszło nie tak. Drukarka nie wyświetli nam stosownego komunikatu (brakło papieru, zacięłam się, pocałuj mnie w d... dziś nie robię). Aby potwierdzić, czy wydruk się udał czy nie, trzeba poszukać (nie jest to proste) coś co można nazwać managerem wydruków i przekonać się, że....
Ostatecznie można wyciągnąć telefon i zadzwonić z pytaniem - "udało się ?". Nie wyobrażam też sobie takiej sytuacji, która co jakiś czas mi się zdarza. Jadę do klienta z laptopem, na miejscu potrzebuję coś wydrukować. Zazwyczaj dostaję dostęp do drukarki lub mam drukarkę w sieci (jak się loguję do sieci klienta). W przypadku Chromebooka mam prosić aby ktoś zainstalował Chrome i logować się na czyimś komputerze na swoje konto ? Absurd.
O wiele lepszym rozwiązaniem jest drukowanie na drukarkach działających w chmurze. I w tym wypadku, jednak musimy skorzystać z "tradycyjnego" komputera z systemem operacyjnym innym niż Chrome OS. Przyznam się, że takie podejście jest dla mnie trochę zaskakujące. Rozumiem i podzielam przekonanie Google, że Chromebook to nie jedyny komputer użytkownika, ale do licha, oni promują komputery desktopowe All‑In-One (trochę nawiązują do iMaca) jako komputer domowy !
To znaczy, że decydując się na Chromebooka, LG Chromebase i np. drukarkę HP Laserjet P1102W (działa w chmurze), musimy pożyczyć od kogoś komputer, żeby to wszystko połączyć do kupy ?
Niestety, nie posiadam na podorędziu drukarki jakiejkolwiek firmy, która posiadałaby rekomendowany przez Google znaczek Cloud Print.
I choć czytając powyższe wywody można pomyśleć, Google oszalało ja stwierdzam, że nie, absolutnie nie oszalało. Kupując Chromebooka (ok. 250‑300 USD) płacimy i tak mniej, niż za nowy komputer przenośny. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze, możemy wydać na drukarkę posiadającą Google Cloud Print, a te bynajmniej nie mają cen z kosmosu. Np. Samsung SL‑2020MW można kupić już w cenie 250 zł.
Inną opcją drukowania jest pomysł firmy HP - tzw. HP ePrint, jednak jego test (drukarkę będę miał) umieszczę przy następnej okazji.
Krótko podsumowując, jeśli wprowadzamy Chromebooka do naszego środowiska, musimy liczyć się z pewnymi kłopotami, głównie na linii współpracy Chromebooka z drukarką. Jeśli jednak tworzymy nasze miejsce pracy od początku, bez trudu można dobrać wszystkie elementy w ten sposób, żeby Chromebook i Chrome OS działało bezproblemowo. Pocieszeniem jest też fakt, że nie wiąże się to też z dużo wyższymi cenami niż miałoby to miejsce w sytuacji, gdybyśmy tworzyli stanowisko pracy oparte na innym środowisku.
Zresztą.... jeśli nie da się czegoś wydrukować, można wysłać to pocztą elektroniczną, prawda ?
Bluetooth, audio, czytnik kart SD
Na koniec nieco mniej ważne dla mnie dodatki. Samsung Chromebook został wyposażony w czytnik kart SD, co bez wątpienia ucieszy sympatyków nieco bardziej zaawansowanej fotografii (ja do nich się nie zaliczam). Co prawda wszelkie dane statystyczne wskazują, że na świecie więcej robi się zdjęć przy użyciu telefonów komórkowych niż aparatów, jednak Samsung przewidział, że i w rękach fotografa Chromebook może stać się użytecznym bankiem fotografii.
Karty SD zgodnie z wszelkimi prawidłami, są bezproblemowo rozpoznawane przez systemowy Manager plików i są traktowane tak jak każde urządzenie zewnętrzne. Można na nie kopiować, można z nich kopiować, usuwać pliki i zmieniać ich nazwy. Karta może być też formatowana. Jak więc wygląda prędkość transmisji pomiędzy kartą SD a komputerem ? Pamiętajmy, że wiele zależy tu od samej karty, albowiem dostępne na rynku karty umożliwiają osiągnięcie różnych prędkości transmisji danych. Ja do swojego testu użyłem nie najszybszej ale jedynej jaką znalazłem w domu karty Kingston. Jest to jedna z najstarszych kart przypuszczam, że Class 1 co oznacza, że maksymalna prędkość transmisji danych z pewnością nie przekracza 8 Mb/s. A oto jak wyglądało kopiowanie pliku ciągłego na kartę SD oraz z karty do komputera.
Samsung jako producent komputerów przenośnych wpadł kiedyś na pomysł, aby w swoich tanich modelach nie instalować mikrofonu, tylko zespolone gniazdo audio in/out oparte na gnieździe Jack 3.5. Użytkownicy i niezbyt szczęśliwi nabywcy tych modeli, wylali na koreańskiego producenta wannę pomyj - "Jak można produkować komputer bez wbudowanego mikrofonu ?", "Co to za chory pomysł z tym gniazdem ?".
W swoim Chromebooku Samsung postanowił jednak udostępnić mikrofon użytkownikowi, jednak komputer został także wyposażony w zespolone gniazdo audio. Na szczęście z gniazdem tym bez problemów współpracują wszelkie zestawy słuchawkowe dedykowane smartfonom, posiadające 4 częściową wtyczkę Jack 3.5. Gniazdo słuchawkowe współpracuje z zestawem słuchawkowym pochodzącym z iPhone'a i choć nie działają wbudowane przyciski regulacji głośności, zarówno w wersji samych słuchawek, jak i zestawu mikrofonowo-słuchawkowego sprawuje się nienagannie.
Stare idzie w parze z nowym
Prawie rzutem na taśmę zdążyłem dokleić dosyć nietypowy test urządzenia USB współpracującego z Chromebookiem. Jak wiecie, komputer ten nie ma napędu CD/DVD, że o innych starociach nie wspomnę. Bez problemu radzi sobie z zewnętrznymi czytnikami CD/DVD na USB. A jakby podpiąć stację dyskietek ?
Otóż ku mojemu zaskoczeniu, napęd dyskietek podpięty do Chromebooka działa zupełnie prawidłowo. Umożliwia kopiowanie z dyskietek i nagrywanie na nie, a nawet formatowanie samych dyskietek. Dosyć zabawnie wygląda połączenie komputera w założeniach przeznaczonego do pracy w sieci z archaiczną stacją dysków. Mimo wszystko da się, jakby ktoś odczuł jeszcze taką potrzebę.
To chyba tyle moich spostrzeżeń, bo czas sprawdzić wydajność samego Chrome OS, ale o tym w następnej części.