Mario Party DS
Powiem od razu szczerze, że seria Mario Party nie należy do moich ulubionych. W sumie chyba trudno byłoby mi nawet wymienić jakiegoś elektronicznego tasiemca, którego nie znoszę bardziej. Granie rok w rok, od ładnych kilku już lat, dokładnie w to samo, bez najmniejszego grywalnościowego kroku naprzód (a za to zdarzały się takie wstecz) potrafi doprowadzić do niezłej szewskiej pasji. Czy jest szansa, by z wersją na DSa było inaczej? No jak się okazuje - jest.
26.11.2007 | aktual.: 01.08.2013 01:54
Zasady serii nie uległy żadnym znaczącym zmianom od pierwszej części, czyli od niemal dziesięciu lat (gdyby ludzkość robiła postępy w tym tempie dziś to konie dojeżdżałyby nas, a nie na odwrót). No cóż, widać formuła się sprawdza i żadna rewolucja nie jest tu konieczna. Tak więc wciąż do wyścigu po złote gwiazdki stają cztery postacie z uniwersum Mario, które zostają rzucone na planszę – taką typową, z polami oraz kostkami do gry. Każdy po kolei losuje o jaką liczbę miejsc przeskoczy, a wylądowanie na jakimś owocuje naturalnie daną określoną akcją – zdobyciem lub utratą monet, czy innymi, nieco bardziej skomplikowanymi zdarzeniami.
Gdy wszyscy uczestnicy już się ruszą, wtedy następuje losowo wybrana mini-gierka. I znów, wygrany w konkurencji otrzymuje złote monety, które konieczne są przede wszystkim do kupienia gwiazdki kiedy dotrze się już do odpowiedniego z nią pola. I to w sumie cała filozofia. Po upływie określonej ilości tur posiadacz największej liczby gwiazd zostaje zwycięzcą. Niektórzy to kochają, inni nie potrafią tego zdzierżyć…
Większość błędów, które się od zawsze wytyka serii, nie zostało niestety usuniętych. Rozrywka wciąż się ślimaczy w nieskończoność, co boli głównie przy starciach z konsolą - trzeba obejrzeć ruch każdego z przeciwników, a także przeklikać wyskakujące przez cały czas bzdurne teksty. Cóż, jeśli ktoś nie przyzwyczaił się do tego już wcześniej, to nie ma szans zrobić tego i tym razem. Zważając na fakt, że granie w multi na konsolach przenośnych jest nadal nieco mniej popularne, trudno te wydłużacze przy wymienianiu minusów gry (dosłownie) pominąć. Do tego wszystkiego tryb główny dla jednej osoby, choć dorzucono tam jakąś fabułę, tak całościowo poziomem raczej nie aspiruje do żadnej z nagród literackich. Mało tego - jeśli miałbym się jeszcze czegoś przyczepić, to tego, iż „klasycznie” już trzeba wpierw odkryć mini-gierkę w regularnej rozgrywce na planszy, by potem móc ją w dowolnej chwili odpalić osobno w opcjach. Ech.
[break/]W ten sposób doszliśmy do tematu samych mini-gierek, dzięki czemu to wreszcie mam coś bardziej pozytywnego do powiedzenia o grze. Otóż po Mario Party 8, które nie potrafiło zrobić należytego użytku z wiilota, miałem spore obawy i wobec wykorzystania rysika plus ekraniku dotykowego. Jak się okazało niesłuszne. Naturalnie, w gronie około siedmiu dyszek różnych konkurencji znalazły się lepsze oraz słabsze, ale ogólnie nie targały mną uczucia, że ktoś nie miał pojęcia jak zrobić użytek z touch screena. Do tego sterowanie reaguje całkiem sprawnie, co zdecydowanie należy policzyć in plus. Oczywiście obok mini-gierek korzystających ze stylusa znalazła się również pokaźna grupa takich tradycyjnych, opartych na przyciskach – a różnorodność to zawsze witana z szeroko otwartymi ramionami cechami. Kontrowersje za to wzbudza obsługa mikrofonu przy rozgrywce, chociaż na szczęście można ją w opcjach wyłączyć, dzięki czemu współpasażerowie w tramwaju, czy pociągu nie będą musieli dzwonić do psychiatryka, bo jakiś typ siedzący za nimi drze się do małego, grającego pudełka.
Mario Party to jednak przede wszystkim rozgrywka wieloosobowa i na szczęście Nintendo doskonale o tym pamiętało. No, przynajmniej do pewnego stopnia, ale nie uprzedzajmy faktów. Po pierwsze, by rozegrać partyjkę w cztery osoby ze wszystkimi dostępnymi opcjami wystarczy tylko jedna kopia gry. Wprawdzie ściąganie informacji przez pozostałe konsole trwa sporo czasu, a loadingi potrafią być dłuższe niż włosy przeciętnego pustelnika, tak można przymknąć na to oko, gdyż w ten sposób przycinając wraz z kumplami oszczędza się grubą kasę. Do tego już w trakcie samej zabawy nie ma żadnych opóźnień – tak, za ten aspekt twórcom należą się brawa. Z drugiej strony spać mi nie daje pytanie, kiedy w końcu seria wkroczy w rozgrywki online. Mario Party DS to już przynajmniej druga zmarnowana ku temu okazja, a możliwość gry po sieci mogłaby nawet sprawić, iż przeprosiłbym się z tym tasiemcem. Niestety, widać dopiero jakiś drastyczny spadek sprzedaży kolejnych części może zmusić “ważnych ludzi” w firmie do większych starań ku mariażowi serii z Internetem.
Sami widzicie więc (co zresztą było do przewidzenia) – rewolucji absolutnie brak. Omawiany tytuł to stety-niestety standardowy, “mariopartowy” poziom, który tym razem ma tych kilka jaśniejszych stron więcej niż ostatnio. Czuję się w obowiązku również nadmienić, że parę bardziej rozbudowanych mini-gierek oraz możliwość ukończenia Story Mode różnymi postaciami wydłużają czas, jaki samotnik może spędzić z tym tytułem, z tym że... samotnik w ogóle nie powinien go posiadać. To produkt dla osób mających DSa oraz znajomych, którzy też DSa dzierżą w kieszeni– czyli raczej dla wąskiego grona Polaków. Możecie zastanowić się nad zakupem, choć ja osobiście namawiałbym Was do wsparcia mojej autorskiej akcji bojkotowania serii w celu wymuszenia świeżych zmian w nieświeżej rozgrywce. Mario Party, postępu warty!