The Chronicles of Narnia: Prince Caspian
Narnia powróciła do kin, by po raz kolejny opowiedzieć losy dzielnego rodzeństwa. Wraz z produkcją Disney’a do czytników naszych konsol wpadła również płytka, która wszystkich fanów filmowego dzieła miała na dłużej zatrzymać w świecie Aslana. Jak szybko się jednak okazuje, ten niechętnie powrócił, aby poprowadzić nas przez krwawą opowieść.
04.07.2008 | aktual.: 01.08.2013 01:53
Powrót Króla LwaPoziom pierwszej część z (już) serii cyfrowych produktów na podstawie kinowego hitu okazał się niespodziewanie dobry. Przede wszystkim możliwość zabawy w kooperacji była źródłem ogromnej grywalności, oferując nam niewątpliwie atrakcyjną rozgrywkę wraz z drugą osobą. Nie tylko mogliśmy ramię w ramię stawić czoła armii wrednej wiedźmy, ale także rozwiązywać proste łamigłówki, ewentualnie wspomóc kompana leczeniem w razie konieczności. Poza tym The Chronicles of Narnia: The Lion, The Witch and The Wardrobe charakteryzowało się całkiem interesującą oprawę graficzną, szeregiem udanych misji, zróżnicowanymi postaciami ze sporą ilością unikalnych zdolności oraz klimatem, jaki towarzyszył filmowej produkcji. Z zainteresowaniem zatem przyglądałem się zbliżającej kontynuacji gry, licząc nie tylko na usprawnienie poznanych już mechanizmów, ale również kilka nowości, które wywindują realia Narnii na jeszcze lepszy, wirtualny poziom.
Narnia Narnii nierównaTwórcy świetnych produkcji spod znaku Lego Star Wars, ekipa Traveller’s Tales, zapowiadali tytuł przynajmniej dobry. Przed nimi postawiono dość proste wydawałoby się zadanie stworzenia kontynuacji rozwijającej jedynie pomysły z części poprzedniej, przy okazji dodając kilka nowych, by wszystko oprzeć na gotowym, filmowym scenariuszu. Czy zatem rzeczywiście fani świata włochatego Aslana otrzymali tytuł godny zarówno ich czasu, jak i pieniędzy? Niestety nie bardzo. Powodów takiego stanu rzeczy jest całkiem sporo – spektrum programistycznych wpadek rozciąga się od oprawy A/V po samą zabawę płynącą z rozgrywki. Przyjrzyjmy się, zatem co tak naprawdę nie zagrało i dlaczego The Chronicles of Narnia: Prince Caspian mogło być znacznie lepsze.
Przede wszystkim mimo widocznego przywiązania twórców gry do scenariusza poznanego na ekranach kin klimat cyfrowej Narnii uleciał gdzieś bezpowrotnie. Przyczyna leży głównie w zwiedzaniu kolejnych lokacji, których odkrywanie przypomina teraz nieco klasyczne… wyścigi. Ktoś bowiem wpadł na genialny pomysł, aby każdy etap podzielić na zadania. Te, kiedy już zostaną przez nas wykonane odblokowują dalszą trasę, ale wcześniej konsola wysyła nas jeszcze raz na początek lokacji. Dramat, zwłaszcza, że na głodnego wrażeń gracza czekają w sumie ciągle te same, banalne wyzwania: odnajdź dźwignię i umieść ją w określonym miejscu, lub ew. odszukaj kołowrotek, po czym wsadź go gdzie akurat chcieli tego programiści.
[break/]Kolejną plamą na mapie Narnii jest z pewnością pozbawienie dostępnych w grze postaci jakichkolwiek umiejętności. Nie tylko nie mogą one teraz gromadzić doświadczenia, rozwijać się, korzystać z przeróżnych ataków specjalnych, tak nawet swoim wyglądem niczym szczególnym się nie wyróżniają. Co prawda można poznać, która z nich posiada łuk, tarczę, linkę z hakiem, jednak o rewolucji na miarę nowej generacji na pewno nie ma mowy. Dodatkowo całą tragikomedię pogłębiają wespół kamera i sterowanie. Jest nieprecyzyjnie, nieintuicyjnie, „nie” w ogóle. Zwłaszcza, kiedy do zabawy przyłącza się kolega i stara się pomóc w jakiejkolwiek sytuacji. Czasem dosłownie miałem wrażenie, jakby obraz miał się zaraz rozerwać na pół, próbując ogarnąć wszystkie wydarzenia na ekranie.
Sytuacji nie poprawia nowy typ zadań, w którym udział bierze cała drużyna. Nie tylko inteligencja konsolowo sterowanych postaci pozostawia wiele do życzenia, dodatkowo również problem z detekcją obiektów daje o sobie niezwykle często znać. Z powodu tych wpadek dochodzi niekiedy do niezwykle absurdalnych sytuacji, w których na przykład aby pokonać wąską klatkę schodową musimy zablokować ekipę o wybrane elementy otoczenia. Parodia, zwłaszcza że większość przygotowanych przez dewelopera zadań nie wymaga żadnej grupowej pomocy. Zwykłe odnajdywanie i przenoszenie określonego przedmiotu.
Oprawa A/V to kolejny składnik The Chronicles of Narnia: Prince Caspian, który nie zachęca do jakiegokolwiek kontaktu z tą grą. Jest przeciętnie, szaroburo, bez polotu. Obiekty prezentują średni poziom, animacja potrafi miejscami skoczyć, a ilość detali nie przypomina nijak jakości oprawy chociażby poznanej w Viking: Battle for Asgard. Korzystając ze znanych silników można było przygotować o wiele lepszy wizualnie produkt. Podobnie sprawa ma się z muzyką - nie wiedzieć czemu nagrano ją od początku. Czy nie dało się, korzystając ze zdobytej licencji, umieścić w grze nut znanych doskonale z filmu? Z pewnością zapewniłoby to chociaż minimum ciekawej atmosfery. A tak - tylko żal.
Narnia, której nawet Aslan by się wstydziłNiestety, mimo sporego doświadczenia producenta gry otrzymaliśmy tytuł nijaki, pozbawiony jakiegokolwiek pomysłu. Niemal w każdym aspekcie jest przeciętnie, brzydko i z błędami. Zabrakło grywalności, klimatu, koncepcji. Trochę to smutne, bo mogła powstać naprawdę interesująca produkcja, pewnie korzystająca z dojrzałych elementów, które zaprezentował filmowy pierwowzór. Zamiast tego programiści postanowili pójść po najmniejszej linii oporu powtarzając schematy z części pierwszej, psując je i nie dodając zupełnie nic od siebie. W rezultacie wyszła z tego gra, której raczej nie polecam nikomu. Zwłaszcza młodym graczom, dla których świat fantazji musi być czymś więcej, niż tylko beztroskim ucinaniem łbów biednych niedźwiedzi...