Turok
Najszybszy dinozaur osiągał prędkość 80 km/h, najcięższy ważył nawet 220 ton, a najdłuższy miał 40 metrów. Taki Joseph Turok to mierząca 187 cm, 108 kilogramowa i poruszająca się z szybkością 36 km/h maszyna do zabijania. Jak myślicie, kto ma większą szansę na przeżycie w bezpośrednim starciu?
15.02.2008 | aktual.: 01.08.2013 01:54
Pogromca jaszczurówJuż od kilku miesięcy prasa oraz serwisy internetowe karmione były przeróżnej maści zapowiedziami. Wiadomość zawsze była ta sama – Turok powraca. A wraz z nim nowa jakość w każdym tego aspekcie. Inteligentni przeciwnicy, dynamiczny system walki, złożone i nieliniowe lokacje, ale także poruszająca oraz w pełni „next-genowa” oprawa graficzna. Doświadczenie mówiło mi, że to kolejna ściema speców od marketingu, ale „coś” wewnątrz mnie podpowiadało, iż tym razem może być inaczej. Nadzieja matką głupich? Niekoniecznie.
Akcja gry rozgrywa się w odległej przyszłości. Jak się zapewne domyślacie ludzkość rozgryzła już technologię umożliwiającą poruszanie się pomiędzy odległymi galaktykami, co oczywiście musiało spotkać się z zaistnieniem kilku problemów. Jednym z nich jest kwestia wymierzania sprawiedliwości całej masie kosmicznych wyrzutków. Tutaj pojawia się główny bohater gry, Joseph Turok. Były komandos, obecnie członek elitarnej grupy „szeryfów” ma za zadanie schwytać jednego z takich przestępców. Kłopot polega na tym, że ścigany, Roland Kane, okazuje się niegdysiejszym mentorem oraz dowódcą Turoka. Nie czas jednak na sentymenty – sprawiedliwości musi zostać wymierzona, więc Joseph wraz z ekipą zwaną Whiskey Company wyrusza na polowanie. Kiedy w końcu grupa dociera na zalesioną planetę, na której według wywiadu ukrywa się poszukiwany, czeka ich niemiła niespodzianka. Całą okolice patrolują żołnierze Kane’a – ich zadaniem jest jednak niekoniecznie chronienie dowódcy akurat przed wrogim ogniem z zaskoczenia...
Ulubieńcy SpielbergaPodobnie jak w kultowym dziele Jurassic Park otaczająca nas dżungla okazuje się wymarzoną kryjówką dla drapieżnych, „kosmicznych” dinozaurów, które błyskawicznie starają się z nami zaprzyjaźnić. Są piekielnie szybkie, wytrzymałe i potrafią inteligentnie polować – nawet w grupach. Na szczęście nie wszystkie od razu będą chciały wyrwać nam wnętrzności. Producenci gry przygotowali kilka gatunków tych intrygujących bestii, a z grubsza możemy je podzielić na roślinożerne, atakujące wyłącznie wtedy, gdy wleziesz im nieopatrznie na ogon, a także duże i małe gady, które chętnie pograją ze sobą w kości – koniecznie naszymi gnatami... Velociraptor, Dilophozaurus, a nawet legendarny T-Rex, na nie się natkniemy.
Wszystkie jaszczury fantastycznie się ruszają, dodatkowo często wyposażone są w szczękę wielkości mini-vana, toteż mocno zapadną w pamięci fanom potężnych gigantów. Walka z nimi to nie lada wyzwanie dla naszych szarych komórek. Już na niskim poziomie trudności bez problemu odnajdują zdobycz, sprytnie korzystają z naturalnych osłon, a nawet próbują zaatakować nas od tyłu z przyczajki. Tworzy to niesamowitą atmosferę zaszczucia i potęguje uczucie lęku, przez co bezsprzecznie potwierdza się ich wyższość nad wszystkimi gatunkami jakie kiedykolwiek pojawiły się w historii „trzeciej planety od słońca”.
[break/]Mięso armatnieOprócz świetnie opracowanych archozaurów, Joseph Turok na swojej drodze napotyka także wspomnianych najemników pracujących dla Rolanda. Ci nie mogą się już niestety pochwalić tak ładnie napisanym kodem sztucznej inteligencji. Trzeba im to przyznać –patrolują okolice, wymieniają się gestami, tak jednak zapomnijcie o akcjach typu „find, flank, fix”. Jedyne co panowie są w stanie nam zaoferować to ogień ciągły i sporadyczne ukrywanie się za wybraną zasłoną. Na szczęście developer gry, doskonale wiedząc co wypuszcza na rynek zadbał, aby ilość przeciwników skutecznie uniemożliwiła nam nudę. A dla wybrednych przygotowano czołg poruszający się za pomocą czterech odnóży...
Arsenał broni jest pokaźny. Począwszy od kilku rodzajów pistoletów, karabinów, poprzez strzelbę, snajperkę, mini-gun, działko plazmowe, wyrzutnię rakiet, miotacz ognia, a znajdzie się i wieżyczka armatnia, którą możemy postawić gdzie się nam żywnie podoba. Oprócz tego Turok, niczym ten Rambo, ma zawsze w zanadrzu łuk oraz nóż służący do wykonywania efektownych ciosów wykańczających. Mechanizm jest bardzo ciekawy – zaatakowani np. przez Velociraptora musimy kręcić analogiem, aby brutalnie pozbawić go życia zanim zerwie nam kłami skórę z twarzy. Dość stymulujące. Warto, również dodać, że wiele z wymienionych broni posiada amunicję różnego rodzaju i po dwa tryby strzelania. Shotgun potrafi pluć flarami, a mini-gun oparty na trójnogu pełnić funkcję karabinu stacjonarnego. Jeszcze coś? Chętni poważnej zadymy mogą dzierżyć dwa pistolety na raz – gdzie lewy i prawy spust służą jak typowy cyngiel.
Płonie ognisko w lesie...Kwestia oprawy video to dość ciekawa sprawa. Wykonanie dżungli pełnej przeróżnej roślinności, wiarygodność animacji gadów oraz ludzi, wszelkie efekty świetlne będące źródłem przeróżnej maści doznań - prezentują najwyższy, światowy poziom. Dodatkowo reagująca na podmuchy powietrza trawa, woda wspaniale symulująca taką prawdziwą i ogień, od którego bije namacalny żar zdecydowanie skłaniają mnie ku wnioskowi, iż ekipa Turoka spisała na przysłowiowy medal. Zdecydowanie wszystko jest w porządku… oprócz jednego elementu. Mimo lśniącego po odpaleniu gry logo „Unreal Engine 3” otoczenie tej wysoko budżetowej produkcji jest kompletnie nieinteraktywne. Prócz kilku zeskryptowanych wydarzeń nie będzie nam dane wysadzenie wybranego głazu, zabudowania, czy nawet li drzewka. W dobie Crysis, czy Half-Life 2 jest to już dziwne.
Strona audio to z pewnością również mocny punkt produkcji. Przestrzenny, profesjonalnie przygotowany dźwięk oferuje najwyższej jakości wrażenia. Ryki przerażających dinozaurów, krzyki rozrywanych ludzi, w tle narracja klimatycznej ścieżki dźwiękowej, a nawet tajemnicze szepty wydobywające się z serca dżungli. W tym aspekcie Propaganda Games poszło na całość.
[break/]Na barana?W mocnej ekipie zawsze raźniej. Nie ważne, czy to w klubie, na meczu piłkarskim, a tym bardziej odległej planecie pełnej wygłodniałych dinozaurów. Multiplayer to zatem świetna alternatywa dla samotnej rozgrywki. Turok oferuje sześć trybów zabawy - deathmatch, team deathmatch, capture the flag, assault capture the flag, wargames oraz dodatkowo co-op. Dwa ostatnie mogą brzmieć trochę tajemniczo zatem śpieszę je opisać. W wargames oprócz zdobywania fragów, należy wykonać także serię zadań w czasie gry. Ich cechy są różne i polegają między innymi na używaniu wybranej broni, czy zabiciu wybranego przeciwnika. „Kooperacja” to znowu ciekawa odmiana regularnego DM, gdzie drużyny dzielą się na trzy, czteroosobowe oddziały i walczą wspólnie przeciwko pozostałym uczestnikom.
Mapy są przykładem bardzo dobrej, popartej wieloletnim doświadczeniem pracy. Rozległe, pełne przeróżnej maści wieżyczek, ramp, przeszkód, jaskiń – stanowią atrakcyjny dla użytkownika plac boju. Dodatkowo, co uważam jest świetnym pomysłem, w czasie rozgrywki multiplayerowej mogą towarzyszyć nam dinozaury. Oczywiście choć stoją one tylko po swojej zwierzęcej stronie, tak wprowadzają zdecydowanie nerwowy nastrój „oglądania się za siebie”. Rewelacja.
Ciemność, widzę ciemnościNiestety, ale ten pozornie bardzo dobry tytuł nie ustrzegł się kilku wpadek. Po pierwsze jest zdecydowanie za ciemno, przez co zdarzają się chwile kiedy kompletnie nic nie widać. Domyślam się, że miało to tylko podkręcić atmosferę grozy, ale żeby aż tak intensywnie odbierać nam szansę ujrzenia pięknego świata wymarłych gatunków? Bez sensu. Drugą „wpadką” jest kompletny brak opcji zapisu gry w każdym momencie. Niby się da, ale w przypadku naszej śmierci i tak powracamy ledwie na miejsce ostatniego „checkpointa”... Ostatni zarzut idzie w kierunku absolutnego braku jakichkolwiek łamigłówek. Rozumie, iż producentom zależało na niczym nie skrępowanej zabawie, ale ten tak dobry element obecny w poprzednich częściach powinien się znaleźć w najnowszej odsłonie. To w końcu Turok, a nie bezmyślny Serious Sam, czy inna „wolna od pomyślunku sieczka”...
Darowanemu dinozaurowi nie zaglądaj w zębyNajnowszy Turok to bez wątpienia udany, acz nie rewolucyjny restart serii na nowej generacji konsol. Tytuł oferuje fantastyczny klimat, przepiękne pejzaże, ale i atrakcyjny gameplay – stanowi więc łakomy kąsek dla niejednego fana przerośniętych jaszczurek. Gdyby nie wymienione wady plus brak jakiejkolwiek interakcji z otoczeniem mielibyśmy do czynienia z grą wyśmienitą. A tak, Joseph Turok jest „jedynie” kolejnym bohaterem w nawet dobrej grze. Warto sprawdzić.